•26•

5.9K 234 24
                                    

- Muszę już jechać, kochanie - przyglądałem się pożegnaniu przyjaciółek. Clair jak zwykle siedziała cicho, nawet w takiej sytuacji nie potrafiła nic powiedzieć. Co gorsza, za namową April jakimś cudem wyszło na to, że od teraz mieszkamy razem. Ponownie. Pod jednym dachem. Jaki to ma wyjść jej na dobre?

- Na pewno sobie poradzisz? - zapytałem uprzejmie.

- Tak, spokojnie - klasnęła w dłonie, lekki chichocząc - Zaopiekuj się nią, Harry - nagła zmiana nastawienia dziewczyny mnie zaskoczyła. W jednej chwili roześmiana, a w drugiej poważna z troską w oczach.

- Zrobię co w mojej mocy - westchnąłem, ukradkiem patrząc na Clair. Była zagubiona i zamknięta we własnym świecie.

April wyszła z mojego mieszkania zaopatrzona w dwie torby, zostawiając nas samych sobie.

Samych.

Sobie.

Mnie z nią.

Jestem tak wystraszony, że aż mi wstyd. Poważnie.

- Chcesz może coś do picia? - przerażenie w moim głosie było wręcz namacalne.

Ona jedynie, nawet na mnie nie zerkając, poszła schodami na górę i zamknęła się w pokoju gościnnym.

To będzie trudniejsze, niż myślałem.

***

Podszedłem do lodówki w celu wygrzebania czegoś na obiad. Kłamałbym mówiąc, że czymś nowym było nie posiadanie niczego jadalnego.

Podreptałem do drzwi, za którymi separuje się dziewczyna.

- Wychodzę do sklepu - zapukałem, by dodatkowo zwrócić jej uwagę - Jakbyś czegoś chciała, a ja jeszcze nie wrócę, to wiesz gdzie wszystko leży. Jak czegoś nie znajdziesz, to prawdopodobnie tego nie ma.

Zrezygnowany zawróciłem do wyjścia. Dzień, w którym otrzymam wiadomość powinien być jakimś świętem narodowym.

Zjechałem windą do parkingu podziemnego, udając się do mojego standardowego miejsca, które miałem wykupione. Zająłem miejsce kierowcy i ruszyłem do sklepu.

Jak zwykle pod wejściem do wieżowca znalazłem masę dziennikarzy, więc szybko skręciłem w boczną uliczkę, w duszy błagając o pozostanie niezauważonym.

****Clair's POV****

Od wyjścia Harry'ego minęło jakieś pół godziny. Potrzebowałam czegoś do picia, więc zeszłam do kuchni. Mijałam kanapę, gdy usłyszałam znajomy dzwonek. Sięgnęłam za poduszkę i wyjęłam telefon chłopaka. Jakiś nieznany numer. Stałam tak chwilę nie będąc pewna, co mam zrobić. Po chwili osoba się rozłączyła. Nie potrafiąc powstrzymać ciekawości weszłam w spis połączeń. Ciągle ignorował ten numer, który usiłował dodzwonić się do niego od 30 sierpnia. Wtedy rzekomo się pogodziliśmy.

Niemal upuściłam urządzenie, kiedy przyszła wiadomość. Od tego samego nadawcy.

Nieznany: Harry, kochanie. Proszę, odbierz ten telefon chociaż raz. Strasznie się martwię, odkąd zobaczyłam wasz koncert.. Ta cała sytuacja z tą dziewczyną.. Potrzebuję wyjaśnień. Jeszcze to, co mówili w wiadomościach.. Czy to prawda? Straciliście je? Jest mi tak strasznie przykro. Nie odcinaj się ode mnie, błagam. Nie byłam święta, popełniłam parę błędów. Ale nie na taką skalę, żeby Cię stracić. Wierzę, że to przemyślisz i odnowimy kontakt. Bardzo chciałabym ją poznać, wiesz? Pewnie tego nie zrobisz, ale byłabym wdzięczna, jakbyś ją ode mnie pozdrowił i przekazał wyrazy współczucia. Obyście wytrwali w tej żałobie, razem jest zawsze łatwiej. Mam nadzieję, że z nią jest w miarę dobrze i jakoś sobie poradzi ze stratą dziecka, zresztą tak samo jak Ty. Zawsze byłeś wrażliwy i pewnie potwornie cierpisz. Kocham Cię, synku.

Mama. xx

Nie dowierzałam w to, co czytam. Dlaczego Harry zlewał mamę? To ona musiała dzwonić za każdym razem, kiedy odrzucał połączenia.

- Clair? - przestraszona aż podskoczyłam w miejscu - Czy.. Czy to mój telefon?

Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie wiedziałam, czy mam w ogóle coś mówić.

- Proszę, odezwij się - jego załamany głos wręcz mnie zabolał. Widziałam, jak jego oczy świecą - Siedzimy w tym razem. Nie tylko Ciebie to boli. Nie pozwalaj mi przechodzić przez to samemu. Chciałbym, żeby to był nasz problem. Żebyśmy wspólnie go pokonali.

Był tak podobny do matki. Z zachowania oczywiście. Mieli takie same zdanie. Co mogło ich tak poróżnić?

- Masz rację.. - na jego twarzy wymalowała się ulga - Nie mogę od tego uciekać, tak samo jak Ty nie możesz uciekać od swojej mamy.

Teraz wyglądał na spanikowanego.

***

#MałyDupnyNiezapowiedzianyMaraton

Nie mam pojęcia co mi z tego wyjdzie i ile dam radę dzisiaj napisać, ale właśnie staram się nadgonić moją nieobecność i jakąś Wam ją wynagrodzić, więc ten, no..

Doceńcie to :') xx

Fate. 2 |H.S|Where stories live. Discover now