•34•

5.8K 231 43
                                    

****23 grudnia****
****Clair's POV****


- Clair, bo wiesz.. - westchnął - Jutro są urodziny Louis'a i w ogóle...

- Przecież i tak nie miałeś zamiaru na nie iść - prychnęłam kładąc ostatnią kromkę na talerzu.

- Z dwojga złego wolę przyjęcie - mruknął niezadowolony, podążając za mną do stołu.

- Obiecałeś, że będziesz próbował - upomniałam go z wyższością - Poza tym, już jestem spakowana.

- Jakoś mało mi się to podoba - chwycił za kanapkę, rozpoczynając śniadanie.

- Nie marudź tylko jedz - poszłam w jego ślady, również zajmując się posiłkiem.

Po załadowaniu naczyń do zmywarki zaciągnęłam Harry'ego do sypialni, by pomóc mu w wybraniu rzeczy na kilkudniowy wyjazd.

- Myślę, że możesz zabrać to - wskazałam na jedną z moich ulubionych koszul.

- Nie - szybko zaprzeczył - Zbyt elegancka.

- Chcesz wyglądać flejtuchowato podczas świąt tylko dlatego, że jedziemy właśnie tam? - opuściłam ręce w geście niedowierzania.

- Jeszcze będzie, że mi zależy - mruknął cicho pod nosem.

- Bo powinno! - uniosłam głos, no ale jak tu być przy nim spokojnym.

- Clair.. - szepnął.

- Przestań - warknęłam - Lepiej idź stąd, sama cię spakuję.

- No bez przesady - odpowiedział urażony.

- Nie potrzebuję wysłuchiwania twojego marudzenia i użerania się z twoimi kompleksami. Bądź co bądź to święta i wypada jakoś wyglądać, bez względu na to, gdzie je spędzasz - wyrzuciłam z siebie całe poirytowanie.

- No ok - odpowiedział chwytając za koszulę, o której wcześniej była mowa, i kładąc ją na stertę "do wzięcia".

- Co ty będziesz robił przez ten rok wolnego? - zdobyłam się na odwagę, żeby zadać pytanie, które męczy mnie od kilku dni.

- Jak to co? Będę odbudowywał relację z najważniejszą osobą w moim życiu - mimowolnie na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech.

- Myślę, że Louis też chce poprawić waszą przyjaźń - widząc jego zniesmaczoną minę wybuchłam niekontrolowanym śmiechem - Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać.

- Larry.. - prychnął - Larry wszędzie.

***

- Na pewno masz wszytko? - wiedziałam, że znowu męczę go tym samym, zresztą jak zawsze gdy gdzieś jedzie, ale mowa o Harry'm. Więc wolę mieć pewność.

- Tak - powiedział marudnym tonem - I uprzedzając twoje dwunaste pytanie: Tak.

- Ok, ok - poddałam się - Skoro tak mówisz.

- Jedźmy już - szepnął, a ja widziałam ogromną niechęć na jego twarzy.

Chwyciłam kluczyki, a chłopak wygodnie złapał nasze bagaże. Wyszliśmy z mieszkania, kierując się do windy, by zjechać nią do podziemnego parkingu. Gdy już tam byliśmy sprawnie wyszukaliśmy samochód, do którego wrzuciliśmy torby, następnie zajmując przednie miejsca.

- Koszmar czas zacząć - westchnął, kładąc dłoń na moim kolanie.

- Nie będzie tak źle - oparłam czoło o szybę, przymykając oczy.

- Pewnie masz rację. Będzie jeszcze gorzej - włączyliśmy się do ruchu, zmierzając do zaplanowanego miejsca.

- Jak zawsze wyolbrzymiasz - ziewnęłam, dłużej nie kontynuując rozmowy.

***

- Clair - poczułam delikatne szturchanie na ramieniu.

- Hmm? - niechętnie otworzyłam zaspane oczy.

- Jesteśmy na stacji, chcesz może coś? - kiwnęłam głową, wychodząc z pojazdu.

- Skorzystam z toalety - odpowiedziałam cicho.

- Jesteśmy prawie na miejscu, jakby co - krzyknął za mną, co jedynie zbyłam machnięciem ręki.

Nachyliłam się nad zlewem i przekręciłam kurek. Ślepo wpatrywałam się w lustro, zawieszone idealnie na moim poziomie. Zrobiłam z dłoni koszyczek, nabierając odrobinę wody, po czym, nie zważając na pomalowane rzęsy i mróz, zmoczyłam twarz.

Co ja robię?

Przecież ten chłopak się zamęczy.

Powinnam mu pomagać stopniowo, a nie wrzucam go na głęboką wodę.

Usłyszałam pukanie do drzwi.

- Clair, jesteś tu? - zmartwiony ton jego głosu przywrócił mnie do rzeczywistości.

- Tak, już idę - powiedziałam, pospiesznie likwidując pozostałe krople.

Wyszłam z łazienki i razem z Harry'm poszliśmy do samochodu. Nie zdążyłam nawet ponownie przysnąć, ponieważ po chwili, tak jak mówił, byliśmy na miejscu.

Podeszliśmy do drzwi, a ja wcisnęłam dzwonek. Czekaliśmy kilka sekund.

- Harry, Clair - przywitała nas starsza kobieta, stojąca w przejściu.

- Cześć, mamo - szepnął zielonooki.

***

Miśki moje!!!

10k wyświetleń do pierwszej części, jesteście niesamowici :')

D

odatkowo prawie 600 gwiazdek tutaj no i oczywiście 150 obserwujących ❤

Dziękuję każdej nowej osobie i przede wszystkim moim ukochanym weteranom, którzy tak długo ze mną wytrzymują :)

JESTEŚCIE WIELCY. XX

Fate. 2 |H.S|Where stories live. Discover now