*17*

464 24 2
                                    

Cholera jasna.

Pomyślałam rano, gdy poczułam ból ręki. Dzięki Williamie. Wielkiego śladu nie ma, ale wolę, by to szybko zniknęło. Wzięłam jakąś maść i nasmarowałam sobie nadgarstek.

Dzisiejszy dzień w moich planach miał być leniwym dniem. Kuba miał jakieś swoje plany, Klara z Łukaszem też. Myślałam nad tym co mogę robić. Przypomniało mi się, że chłopcy idą do Krychowiaka na piwo.Jego dziewczyna pewnie będzie miała dużo roboty z przygotowaniem jedzenia, więc postanowiłam się z nią skontaktować.To wcale nie było łatwe, bo musiałam wziąć od kogoś numer kolegi, a potem numer jego dziewczyny. 

-Cześć Kubuś, dałbyś mi numer Grześka?-Spytałam trzymając telefon ramieniem i ubierając spodnie. 

-Dlaczego chcesz jego numer?-Spytał zdziwiony.

-Zazdrosny jesteś czy jak?-Zaśmiałam się.

-Skądże moja księżniczko. Tylko mam wrażenie, że kombinujesz coś z dzisiejszym wieczorem.

-Oj, chce tylko pomóc dziewczynie Grześka pomóc szykować jedzenie, i tak nie mam co robić dzisiaj. 

-Okej, zaraz Ci wyślę jego numer. Tylko ostrzegam, że będziesz musiała z nią rozmawiać po angielsku albo hiszpańsku, bo ona nie jest stąd.

-Spokojnie, poradzę sobie jakoś. Zobaczymy się dzisiaj chociaż na pięć minut?

-Nie wiem kotek, mam jeszcze kilka rzeczy do załatwienia.Jutro do Ciebie wpadnę, obiecuję. 

-Okej, to wyślij mi ten numer.

-Jasne.

-Kocham Cię.

-Ja Ciebie też księżniczko.-Uśmiechnęłam się i się rozłączyłam.

Po dosłownie minucie dostałam esemesa od Kuby z numerem Grześka. Wybrałam numer i poczekałam, aż poleci sygnał. Nie odebrał, trudno, zadzwonię znów za chwilę. Gdy odkładałam telefon ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju.

-Księżniczko, kwiaty przyszły dla Pani.-Usłyszałam głosy pokojówki i zdziwiona otworzyłam drzwi. Zobaczyłam dużo czerwonych pięknych róż i się uśmiechnęłam. Byłam przekonana, że to od Kuby.

-Dziękuję.-Zabrałam kwiaty i zaczęłam szukać wazonu.

-Tutaj jest.-Uśmiechnęła się, wzięła wazon i nalała do niego wody.

-Dziękuję bardzo.-Wsadziłam kwiaty do wazonu. 

-Jakby Pani czegoś potrzebowała to proszę wołać.-Wyszła cicho zamykając drzwi.

Wzięłam telefon i napisałam esemesa do Kuby. Piękne te kwiaty. Na pewno się wykosztowałeś.

Szczęśliwa odłożyłam telefon i usiadłam na krześle przyglądając się kwiatom. Po chwili zauważyłam karteczkę. Podeszłam i wzięłam ją do ręki.

Te kwiaty symbolizują nas. Kolce to ty, a ich dominujący kolor to ja. Za niedługo będziesz moja. 

O nie!

Kwiaty wyrzuciłam do śmieci i podbiegłam szybko do telefonu, by sprawdzić czy esemes się wysłał. Nie zdążyłam sprawdzić, bo w tej chwili zadzwonił do mnie Grzesiek.

-Cześć Krycha.-Mówiłam próbując się uspokoić.

-Bella?-Spytał zdziwiony.-Cześć, co tam u Ciebie?

-W porządku. Mam taką prośbę. Mógłbyś mi dać numer do swojej dziewczyny? Chciałam jej pomóc w przygotowaniach na wasz dzisiejszy wieczór. 

-Jasne, zaraz Ci wyślę esemesem. Tylko ostrzegam, że z nią trzeba po angielsku albo hiszpańsku, bo polskiego się dopiero uczy.

-Dziękuję bardzo. Muszę już kończyć, pa.-Szybko się rozłączyłam i popatrzyłam czy doszedł. 

Doszedł. 

Cholera, będę musiała się tłumaczyć.

-------------------------------------------------------------------

Właśnie stoję przed drzwiami domu Grześka i Celii. 

Jakoś dogadałam się z dziewczyną po hiszpańsku. Bycie księżniczką i znajomość języków w końcu się na coś przydało. Nadal jestem zdenerwowana, nie dostałam żadnego odzewu od Kuby. Boję się, że jest na mnie zły. Może myśli, że go zdradzam? 

-Hola.-Za drzwiami stała uśmiechnięta dziewczyna.

-Hola.Dziękuję, że chcesz mi pomóc.-Celia zaprosiła mnie do środka. 

Spędziłyśmy ze sobą dużo czasu. Oprócz przygotowywania wieczoru dla chłopaków rozmawiałyśmy i lepiej się poznałyśmy.

-Już będę uciekać, i tak długo u Ciebie siedziałam.-Uśmiechnęłam się lekko.

-Dziękuję za miły wieczór. 

-To ja dziękuję. Może wyjdziemy gdzieś razem któregoś dnia?

-Jasne.-Uśmiechnęłam się i otworzyłam drzwi. Ku mojemu zdziwieniu przed drzwiami stał Kuba. Zatkało mnie, serce zaczęło mi szybciej bić.

-Możemy pogadać?-Spytał Kuba wyraźnie wkurzony.

-Tak.-Powiedziałam czując lekki strach.-Pa Celia!-Krzyknęłam i zamknęłam drzwi. 

-Możesz mi powiedzieć co miał znaczyć ten esemes?

-Uspokój się, proszę. 

-Jak mam się uspokoić? 

-Daj mi się wytłumaczyć.-Położyłam rękę na jego torsie, a on wkurzony ją strącił. Pech chciał, że to była ta boląca ręka, przez co syknęłam z bólu. 

-Co się stało?-Spytał zdezorientowany i zmartwiony.Uspokoił się trochę.

-Nic. Daj mi się po prostu wytłumaczyć.-Popatrzyłam na niego, a on kiwnął twierdząco głową.-Pokojówka przyniosła mi kwiaty, byłam przekonana, że to od Ciebie, więc napisałam esemesa. Ale po chwili zobaczyłam karteczkę i zobaczyłam, że to nie od Ciebie.

-Od kogo?

-Williama.-Westchnęłam.

-Już ja go dorwę.-Syknął. 

-Spokojnie, to tylko kwiaty.-Chciałam mu powiedzieć o tym co zrobił na koronacji, ale po prostu nie mogłam.


Princess&Footballer Lovers.Where stories live. Discover now