- Nie potrafię mu powiedzieć, nie wiem jak on zareaguje.

- Będzie lepiej niż odejdziesz bez słowa.

- Czasem nie trzeba używać słów aby zrozumieć. Jak dla mnie on zrozumie, ż musiała od niego odejść. Nie możemy się dogadać, ciągle się tylko kłócimy. Nie jesteśmy jednak dla siebie stworzeni, tak wyszło...

- Przestań pieprzyć. Gówno mnie obchodzi, że jesteś moją matką, ale moja matka, tak się nie zachowuje. Całe życie, gdy mnie będzie wychowywać, będziesz tęskniła za tym człowiekiem. Nigdy się nie zakochasz, nawet jak będziesz bardzo chciała. Wiecznie sama, wiecznie odsunięta od wszystkiego. Osiągniesz sukces w ministerstwie magii tylko za jaką cenę - spojrzał na nią. Łzy w jej oczach, momentalnie znikły.

a - Masz rację - przyznała. Spojrzała na swój zegarek. Zostało im tylko dziesięć minut, które zaważą o losie świata czarodziejów, a przede wszystkim jej przyszłości. Czy tak naprawdę, ważne jest to gdzie będzie? Czy nie najważniejsze jest zostać tam gdzie jest twój dom, a jej domem jest rodzina? Kochała Toma, przynajmniej starsza z kobiet była tego bardziej niż pewna.

- Zostań tutaj, błagam Cię - upadła na kolana przed swoją młodszą wersją.

- Zostań, lepiej być tutaj niż tam. Uwierz mi, tam czeka Cię faktycznie dobre życie ale zawsze będziesz sama. Rona już nie ma, odsunie się od razu jak wrócisz jednak nie będziesz po tym smutna, wręcz przeciwnie. Harry będzie Ci pomagał ale nie zapominaj, że ma Ginny, a następnie narodzą mu się dzieci. Będziecie przyjaciółmi jednak nie tak jak dawniej. Dla niego będzie się liczyć przede wszystkim rodzina, a tobie będzie takiego kogoś jak Ginny dla Harry'ego brakować. Nie uwierzysz może ale jak poczujesz, zrozumiesz. Proszę Cię, posłuchaj. - kobieta była już na skraju załamania. Popełniła wielki błąd. Tak ogromny, tak wielki, że nie spodziewała się, że młoda Hermiona jej uwierzy.

- Nie mogę - odparła.

- Wiem, że to trudne jednak spójrz na Alexandra. Przez całe życie będzie mu brakować ojca.

- Ojciec nie jest matką. Jeśli mam wychować go sama, niech tak będzie - determinacja młodej dziewczyny były godna podziwu jednak to nie wszystko. Nie wszystko zdziała się taką postawą, ona może również zrujnować cały twój świat.

- Mówisz tak teraz, bo pełna jesteś goryczy w stosunku do Toma...

- A co właściwie zrobił mój ojciec?

- Nie wtrącaj się - powiedziała z kwaśną miną starsza z kobiet. Obie zmierzyły młodzika ostrym spojrzeniem. Zamilkł jakby strzelił go piorun w same usta.

- Wracając do tego, co przerwał nam nasz syn... - umilkła. Drzwi od domu powoli się otwierały.

- Spodziewasz się gościa? - syknęła.

- Nie... - przerażenie w oczach dziewczyny zastąpił widok jej własnego narzeczonego. Nikt tego się nie spodziewał.

- Zapomniałem teczki... - oczy Toma uniosły się wysoko w górę. Widział dwie postaci, które były dla niego dziwnie znajoma. Kim oni są do cholery?

- Miałaś rację mamo. Wygrywasz te dziesięć geleonów - westchnął Alexander, a jego matka znowu posłała mu rażące spojrzenie. Tym razem wcale się nim nie przejął.

- Kim Ty jesteś? - Riddle nie ukrywał zmieszania.

- Jak to kim? Twoim synem. Jednak mamo, oddawaj pieniądze. Inteligencje odziedziczyłem po tobie - uśmiechnął się ukazując swoje śnieżnobiałe zęby. Tom nie mógł ruszyć się z miejsca. Czy ta osoba, która była praktycznie jego lustrzanym odbiciem, mogła być jego synem? Przecież to jest niemożliwe. Wszystkie prawa logiki temu przeczą... Pieprzyc logikę. Przecież stoi tu i z nim rozmawia. To nie jest sen, to po prostu dziwna rzeczywistość.

Zmienię czas, by z Tobą być | TomioneWhere stories live. Discover now