Rozdział 7

14K 778 69
                                    

Cichy, jednakże bardzo paraliżujący dźwięk sprowokował ich do oderwania się od siebie. Tom jak zwykle stał obojętnie i nasłuchiwał. Wcale nie zrobił na nim wrażenia ten pocałunek, czuł jedynie, że jego męska ambicja została zaspokojona.

W tym czasie Hermiona ukrywała pod maską strachu własne uczucia. Jak do tego doszło do cholery? Przecież nie tak to miało wyglądać. Przeklęła siarczyście pod nosem. Naprawdę, powinna zastanowić się, co tutaj było ważne. Misja czy jakieś denne romanse. Nie mogła sobie na to pozwolić.

— Idziemy — zarządził mężczyzna.

Oboje po cichu udali się w stronę kolumn, które zasłoniły ich tak, że mogli bez problemu patrzeć na to, co działo się na korytarzu. Nagle pojawiła się ciemna postać, oczy kobiety rozszerzyły się do granic możliwości.

Kto to był? Przecież o tej porze nie powinien być tu żadnen uczeń, który przechadzał się swobodnie po szkole.

— To Ogg, jeśli nie chcemy reszty nocy spędzić w lochach przypięci grubymi łańcuchami do ściany, idziemy stąd.

Pokiwała tylko głową. Nie mogła jednak wiedzieć, że w tej ciemności Riddle nic nie widział. Za bardzo przejęła się następstwami tej sytuacji.

— Idziemy? — syknął.

Przypomniała sobie, że panowały egipskie ciemności. Musiała otrząsnąć się z szoku i wreszcie ruszyć przed siebie.

— Jasne — odparła.

Szli więc w kierunku lochów powoli, tak aby nie wywołać zbędnego zamieszania. Dwóch prefektów, którzy nocą robili sobie schadzki, to naprawdę śmieszne. Musiała jakoś poradzić sobie z podnieceniem i na dodatek pożądaniem w stosunku do Toma. Nie tak miała wyglądać jej misja, nie tak miało wyglądać jej życie. Dzięki niej Harry wreszcie miał mieć rodziców, a ona możliwe, że była kimś innym, kimś kim zawsze chciała być. Prawdziwą sobą, Hermioną Granger.

Gdy wreszcie udało im się wejść do pokoju wspólnego, zapanowała cisza, jak makiem zasiał. Jeszcze gdy szli, słyszeli odgłosy swoich kroków, lecz teraz, gdy stali naprzeciwko siebie, nie wiedzieli za bardzo jak się zachować, przeszkadzało im to.
Szczególnie dziwnie czuł się siedemnastoletni mężczyzna, który pierwszy raz znalazł się w takiej sytuacji. Zazwyczaj odchodził bez słowa, ale czy teraz powinien?

Nie można od razu odzwyczaić się swoich nawyków. Wyminął kobietę, która aktualnie patrzyła na swoje buty. Urocze, wstydziła się, prawie jak każda możliwa dziewczyna.

Ruszył ku schodom, a zaraz później znikł za drzwiami, zostawił swoją partnerkę samą. A co zrobiła ona? Policzki ją piekły, serce łomotało w piersi. Powoli się uspokajała, musiała wrócić do normy. Nie mogła przecież tak wypełnić misji, ani tym bardziej zakochać się w takim człowieku, jakim był Tom Riddle.

Zło, które było głęboko zakorzenione w jego sercu nie było dla niej. Ona potrzebowała prawdziwego mężczyzny z krwi i kości, o gorącym sercu, który mógł sprawić, że i ona mogła poczuć ten dreszcz. Tak, tego było jej potrzeba ale przed nią jeszcze tyle pracy. Przede wszystkim czas na zmianę nastawienia. Musiała traktować wreszcie go jak człowieka, a nie obiekt. Tak, to było doskonałe ćwiczenie dla niej, a dodatkowa pewność siebie mogła przynieść tylko dobre rezultaty.

Ona również udała się na spoczynek. Tak, wreszcie trzeba odpocząć po trudach dnia codziennego i, co najważniejsze, zapomnieć o pocałunku, który miał w sobie tak wiele, że trudno go opisać.

(***)

Sen nie przyniósł jednak żadnych refleksji. Dlaczego Tom uległ takiemu uczuciu? Dlaczego się poddał i jednak ich usta zamknęły się w namiętności? Dlaczego?

Zmienię czas, by z Tobą być | TomioneWhere stories live. Discover now