Rozdział 11

12.5K 643 193
                                    

            Minął tydzień od kiedy ta dwójka zaczęła się spotykać. Postanowili, że w ich zachowaniu nic nie mogło się zmienić, jednakże nie było to łatwe. Na każdych zajęciach Tom patrzył na Hermionę. Mimowolnie nie mógł się oprzeć wrażeniu, że każdy w tej chwili starał się wyrwać ją z jego sideł.

Omijał z daleka wszystkie plotki na temat jego i dziewczyny. Gardził wszystkimi kobietami, które pojawiały się obok niego. Szczególnie Ashley, która była wyjątkowo upierdliwa. Nie dość, że przyczepiła się do niego, to też często naskakiwała na Granger, która jak zwykle odnosiła się do niej z wyższością, a w ten sposób zaskarbiła sobie serca reszty Ślizgonów.

W powietrzu od samego rana wisiała napięta atmosfera. Walburga wodziła wzrokiem za swoją starszą koleżanką, gdy blondynka obok niej komentowała ją głośno.

— Jak ja nienawidzę tej suki — powiedziała, pokazała palcem w kierunku swojej rywalki.

Panna Black zlustrowała ją wzrokiem. Nie lubiła jej jednak postanowiła stwarzać pozory. Po prostu wolała się nie odzywać i słuchać, co jeszcze miała do powiedzenia ta jadowita żmija.

— Dlatego Tom za nią tak lata? Przecież ona jest okropna! Widać, że robi coś ze sobą. Zapewne ma do tego jakąś specjalną książkę, aby wyglądać tak dobrze.

Dalej szeptała pod nosem jednak wszystko słyszała ciemnowłosa dziewczyna obok. Przymrużyła oczy, to nie była jej sprawa więc mogła zachować neutralność. Najlepiej było się po prostu nie odzywać i obserwować, a to lubiła. Wiele informacji zdobyła właśnie w ten sposób. Słuchała innych ludzi, na początku niechętnie, a potem miała tak cenne trofea, że żaden Ślizgon by się nie powstydził.

— Możliwe — odparła.

Właściwie nie powinno je tutaj być. Czekała z utęsknieniem na Oriona, który spóźniał się niemiłosiernie. Spojrzała na zegar w pokoju wspólnym. Wskazywał godzinę jedenastą. Powinien już skończył zajęcia co oznacza, że zapewne dostał szlaban. Na samą myśl o tym zrobiło jej się gorąco. Nie lubiła jak marnował swój czas na jakieś kary, ważniejsza była przecież ona.

— Sądzisz, że są razem? — zapytała od niechcenia młoda kobieta obok.

W tym czasie ciemnooka odrzuciła wszystkie dręczące ją myśli. Skierowała swój wybuch na nią.

— Jakoś mnie to nie obchodzi, a Ty powinnaś się wreszcie zamknąć.

Odeszła od zdziwionej małolaty najszybciej jak potrafiła. Roznosiło ją. Usiadła na kanapie, gdzie właśnie Granger czytała książkę. Właściwie ona robiła tylko i wyłącznie to, oczywiście warto pominąć odpędzanie od siebie stada adoratorów, które zwiększało się niemiłosiernie.

Po tym jak jakiś pierwszak do niej podszedł i zapytał czy zechciałaby z nim chodzić, wszyscy traktowali to jak dobry żart. To wszystko było tylko kiepskim kawałem. Jedyną osobą, która była zazdrosna był Tom, jednak on jak zwykle krył się z tym doskonale. Nie pozwolił sobie na zdradzenie ich sekretu, od tego zależało jego późniejsze, być albo nie być.

— Coś cię gnębi? — zapytała Hermiona.

Widziała naburmuszoną minę swoje współlokatorki. Wypadało ją zapytać, z kobiecego grona tylko i wyłącznie ona odnosiła się do niej życzliwie, reszta jak przynajmniej zdążyła zauważyć czarownica, miała ochotę ją rozszarpać na strzępy.

Trudno się dziwić skoro, według nich oczywiście, usidliła najprzystojniejszego chłopaka w całym domu. Na samą myśl o tym uśmiechała się lekko. Nikt właściwie nie wiedział o nich, a samo zaprzeczanie, gdy patrzyło się na drugą osobę, bawiło ją niemiłosiernie. Tłumaczenie wszystkim, że nie byli razem, było teraz codziennym rytuałem.

Zmienię czas, by z Tobą być | TomioneWhere stories live. Discover now