*Mayla's pov*
Dochodziła godzina 13, a my nadal siedzieliśmy w kawiarni. Przez ten czas zdołaliśmy się ośmieszyć na maxa. Miałam opowiedzieć następny suchar, ale nagle sobie coś przypomniałam.
-Fuck!- krzyknęłam zwracając na siebie uwagę paru osób w tym Michaela.
-Co się stało?- spytał chłopak, zaalarmowany moją reakcją.
-O 13:30 muszę być w szpitalu- odpowiedziałam jakby nigdy nic. Czerwonowłosy spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami. Wywróciłam na to oczami. - Martin został dźgnięty i jest w szpitalu.- odparłam i zauważyłam, że na imię chłopaka Mikey się spina.
-Po co tam idziesz?- spytał lekko zdenerwowany. - Ja jestem twoim chłopa...
-Michaelu Gordonie Clifford!- krzyknęłam- On jest moim przyjacielem, więc to mój obowiązek, aby go odwiedzić.- odparłam lustrując go wściekłym wzrokiem. Chłopak westchnął zrezygnowany i spojrzał na mnie swoimi zielonymi oczami.
-Dobra idź.- Odparł. Chciałam już dziękować lecz mi przerwał- Ale ja idę z tobą. Nie ufam mu.- dodał poważnie. Pokręciłam głową z rozbawieniem.
-Dobrze zazdrośniku.- zaśmiałam się, z miny mojego chłopaka. - No to wstawaj.- ponagliłam go, stojąc obok krzesła. - Musimy zdarzyć przed 15.- pokręciłam głową widząc, jak chłopak się ociąga. Po chwili wyszliśmy z kawiarni.
-Jak masz zamiar tam pojechać?- usłyszałam pytanie. Podniosłam rękę i zaczęłam odliczać. Trzy...dwa... Jeden... Zero... Kiedy skończyłam liczyć przede mną stała limuzyna.
-Wowowo... Jak ty t...?
- Ma się tę zdolności- rzuciłam mu szczery uśmiech i wsiadłam do auta. Chłopak jeszcze chwilę stał z szeroko otwartymi ustami. - Wsiadasz czy nie?- spytałam trochę zdenerwowana. Posłałam mu wzrok mordercy, co pomogło mu wsiąść. Pokiwałam kierowcy, że może już jechać i ruszyliśmy. Po około trzystu minutach byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy z auta i skierowaliśmy się do wejścia szpitala. Już mieliśmy wchodzić, kiedy nagle zatrzymali nas paparazzi. ''Znów jesteście parą?'' , ''Dlaczego się rozstaliście?'' , '' Co z resztą zespołu?''. Tego typu pytania padały w naszą stronę.
-Aktualnie nie mamy czasu na wywiady tak więc proszę sobie iść i tak nie odpowiemy. Do widzenia.- oznajmiłam, starając się utrzymać emocje na wodzy. Nawet nie zauważyłam, że zgięłam palce w pięść. Kiedy weszliśmy do szpitala, od razu podeszłam do recepcji.
-Przepraszam.- zawołałam zwracając na siebie uwagę.
-Tak? W czym mogę pomóc?- spytał uprzejmie recepcjonista.
-Niedawno mój przyjaciel został tutaj przewieziony.- Uśmiechnęłam się do bruneta za ladą, co chłopak odwzajemnił.
-Imię i nazwisko proszę.- odparł nadal się uśmiechając. Zanim odpowiadziałam poczułam czyjeś ręce na talii.
-Martin Collins- usłyszałam zdenerwowanie w głosie Michaela. Zaśmiałam się z niego. Recepcjonista zażenowany zaczął szukać gdzie jest Martin.
-Obecnie Martin Collins znajduje się w sali 165- poinformował mnie.
Pokiwałam głową, a Mike wziął mnie za rękę i poszliśmy w stronę wind.
Budynek szpitalny był naprawdę wielki, dlatego też iście schodami na ostatnie piętro byłoby trochę męczące.
Kiedy wsiedliśmy do windy, drzwi się zamknęły i domyślacie się co zrobił Michael...
Przyszpilił mnie do ściany i zaczął zachłannie całować.
Nie trwało to nawet minuty kiedy winda nagle stanęła, a my polecieliśmy na siebie na podłogę.
KAMU SEDANG MEMBACA
Tommorow vs 5sos
Fiksi PenggemarDwa zespoły muzyczne. Jeden początkujący jednak już znany. Drugi rozpoznawany wszędzie. Tommorow vs. 5sos Najwięksi wrogowie. Przy nich konflikt Harry'ego Potter'a i Voldemorda to pikuś. Jednak co się stanie gdy poznają się lepiej? Czy coś zaiskrzy...