Rozdział 4

138 8 0
                                    

O nie, tylko nie to...!!!
-Kurde to miały być wakacje a fanki już biegną- jęknął Luke.
-Ehh... Cóż to są minuty bycia sławnym. Na każdym kroku możesz spotkać fanki.-mruknąłem.
Po chwili byliśmy otoczeni przez fanki. Krzyczały jak cholera. Skakały aby nas zobaczyć, niektóre nnawet płakały. Kiedy skończyliśmy rozdawać autografy i robić zdjęcia wreszcie mogliśmy ruszyć do hotelu

*Jesuz's pov*
-Ahh..czujecie to? Czujecie powiew wakacji?-spytałem się dziewczyn.
-Ta... Spaliny, ryby plus spoceni ludzie. Normalnie idealny zapach.-mruknęłam Daya
-Nom zróbmy odrazu perfum. Nazwiemy go "zapach wakacji" -dokończyła Sanyi przejechała reką w powietrzu, robiąc łuk nad głowami.
-Ale z was pesymistki.-odpowiedziałem niezadowolony.
-Nie pesymistki, realistki.-poprawiła mnie Sanyi.
-Dobra koniec. -Przerwała nam Mayla.-wsiadajcie do auta i jedziemy do hotelu.

Nawet nie zauważyłem, że nasz transport przyjechał.
Wsiedliśmy do busika i ruszyliśmy do hotelu.

***
-Okey, Daniell wysłał mi plan gdzie kto ma pokój. -Powiedziałem patrząc na wiadomość od managera-
Drzwi po prawej Sanyi. Po lewej Mayla. Prosto ja, a na końcu korytarza Daya.-skończyłem patrząc na dziewczyny.
-A mogę mieć na końcu korytarza a Daya po prawej?-spytała Sanyi.
-No chyba tak. -Odpowiedziałem.-To co ubieramy stroje i na plażę?
-Taaaaak!!-krzyknęła dziewczyny a ja się zaśmiałem

*Michael pov's*

-Ehh... Ile jeszcze? Jak daleko jest do tego hoteli?-mruknąłem niezadowolony.
-Już jesteśmy-odparł uradowany Ashton. Wszyscy wysiedliśmy z auta i ruszyliśmy do recepcji po klucz od naszego apartamentu. Po odebraniu go poszliśmy pokoji. Gdy weszliśmy do apartamentu wyciągnąłem telefon z rozkładem, gdzie, kto, ma pokój.
-Luke ty ten po prawej.
Ja po lewej.
Calum ostatnie drzwi w korytarzu, a ty Ashton obok Caluma.-poinstruowałem wszystkich. Każdy poszedł do swojego pokoju. Mój pokój był nie duży, jasno fioletowo-szary z wielkim podwójnym łóżkiem. Obok była komoda, przy której stała błękitna walizka.
Oho...czyli tamci już są.
Po chwili usłyszałem krzyk Luke'a.
-Nieeeeeee....mam pokój z dziewczyną.-wydarł się.
-O jeju ja też-mruknęliśmy razem z Calumem.
-hahaha...-śmiał się Ashton-a ja mam pokój sam.
Ashton wykonał swój taniec szczęścia, po czym wszedł do swojego pokoju.
-Mam pomysł - odparł Calum- idźmy na zakupy, a potem obejrzymy filmy.
-Ok!!-krzyknęliśmy wszyscy.

****
W sklepie byliśmy po około dziesięciu minutach. Wydawało mi się ze będzie spokojnie. Że wejdziemy do sklepu, weźmiemy to co chcemy, zapłacimy i będziemy mogli wracać do domu. Ale cóż to był by za cud. Jeden dzień bez fanek.
Ale jednak nie mieliśmy na co liczyć, a raczej powinniśmy się spodziewać, że fanki zrobią wszystko, naprawdę wszystko, żeby nas przytulić. Nie które podczas koncertów wrzucają swoje zdjęcia czy bieliznę na scenę. No ludzie trochę opamiętania. One zachowują się jak zwierzęta. Wystarczy, że jedna nas zobaczy, a już po chwili była ich masa. Niekiedy po godzinie nadal było pełno fanek, które chciały autograf, zdjęcie z nami czy coś innego. To było dość męczące, ale sami chcieliśmy być sławni, to teraz mamy, fanki na głowie. Cóż poradzić. Ale wracając do zakupów na wieczorek filmowy. Gdy weszliśmy do sklepu, jakaś dziewczyna zaczęła się drzećna cały regulator.
-OMG!!! 5SECOND OF SUMMER!!!-i się zaczęło. Jednak my musieliśmy stać i się uśmiechać. Nie mogliśmy uciec. Taka była umowa z Ianem. Chwilę potem wokół nas zebrała się dosc spora grupka dziewczyn. Krzyczały, skakały, niektóre piszczały.
Moje uszy...
Ale czy mi się to podobało czy nie, muszę robić sobie z nimi zdjęcia czy dawać autografy.
-A w ogóle to co tu robicie?- spytała się jedna
-Emm...robimy zakupy?-odpowiedziałem pytaniem, na pytanie.
-Nie w sklepie, głuptasie-zachichotała
Jak. Ja. Nie. Lubię. Gdy. Ludzie. Do. Mnie. Mówią. Tak jak ta dziewczyna.- Mi chodzi, że w LA.
-Chwilowe wakacje. -Odpowiedział Luke -a teraz wybaczcie panie, ale śpieszymy się. - Puścił im oczko, a te zaczęły się głupio chichrać. Przepuściły nas, jednak z lekkim oporem.
Gdy odeszliśmy kawałek dalej odetchnęliśmy z ulgą.
-Kurde chłopaki jest 19:12. Teraz szybko do sklepu po zakupy, a potem wracamy do hotelu.-powiedział przyspierając kroku Calum.
Wszyscy ruszyliśmy za nim. W sklepie kupiliśmy sobie, to co każdy chciał. Ja chipsy, Ashton z Calumem popcorn, a Luke swoje ulubione żelki. Gdy każdy wybrał sobie swój smakołyk, przeszliśmy szybko na dział z alkoholem. Jakieś alko się przyda.
Gdy wybraliśmy sobie co chcieliśmy, i akurat wyszło, że każdy wybrał piwo, ruszyliśmy do kasy.
Wszyscy byliśmy szczęśliwi, że zostało nam jeszcze tylko zapłacenie za zakupy i możemy wracać do naszego tymczasowego do domu. Jednak nasze szczęście nie trwało długo. Kasjerka uśmiechnęła się zalotnie do Ashtona. Boże jakie to żałosne. Zaczęła z nim flirtować, jednak dziewczyna z kasy obok, podeszła do niej, powiedziała coś na ucho, przez co ta z oburzoną miną, ściągnęła plakietkę z imieniem. Mimo moich starań, wybuchłem śmiechem.
-Przepraszam za nią. Miała już Ja dawno zwolnić. -Mówiła kasują nasze zakupy.- To wszystko? -Zapytała.
-Nie jeszcze proszę gumę do żucia i twój numer skarbie-powiedział zalotnie Ashton.
-Przykro mi, Ale nie lecę na sławę i kasę- odpowiedziała kasując gumę i uśmiechać się, a Ashtonowi zrzedła mina.
-Dobra Ashti. Koniec tego dobrego. Dzięki. Ile płacimy?-spytałem.
-Razem będzie pięćdziesiąt siedem.
-Proszę i dowiedzenia. -Powiedziałem podając jej pieniądze. Chcąc jak najszybszej być w apartamencie ruszyłem do wyjścia, ciągnąć za sobą Ashtona.

***

-Ok. Mamy popcorn, chipsy, żelki...
-Żelki są moje-przerwał mi Luke
-Ehh...dobra to mamy popcorn, chipsy i piwo. A jaki film oglądamy? -Powiedziałem poprawiając się na fotelu.
-"Szybcy i wściekli 4" -poinformował mnie Ashton.
-No to oglądamy.-mruknęłem.
Po skończeniu trzech kolejnych części, ktoś wszedł do pomieszczenia, w którym tymczasowo mieszkamy.
-Ej ludzie chyba przyjechali już.-usłyszałem znany męski głos, Ale nie umiałem rozpoznać.
-yeah...ciekawe z kim będę w pokoju-odpowiedziała mu dziewczyna.
-Ehh...mnie to nie obchodzi, idę spać. Dobranoc wszystkim-mruknęła trzecia osoba. Skąś kojarze głos.
-Ehh..co za ludek. Dobra ja też idę spać. Dobranoc wam.-powiedziała czwarta osoba, chyba dziewczyna, po czym usłyszałem trzask drzwi.
-Okey... Co jest z nimi dzisiaj?- wsłuchiwałem się jeszcze chwilę w ich rozmowę, jednak po chwili oni też poszli spać.
-E chłopaki!-krzyknąłem szeptem. Jednak nie zareagowali- Cwele stawać.- Szturchnąłem każdego po kolei. Tym razem się obudzili.
-Co jest?-mruknął sennie Calum.
-Idźcie spać do pokoi. A i jakby co, to nasi współlokatorzy już są. Tak więc nie przestraszcie siebie ani ich. No ja idę dobranoc.-poinformowałem ich po czym poszedłem spać.
Po paru minutach usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi.
Po paru minutach już spałem.

*Calum's pov*

Cóż czyli miałem rację mówiąc, że mam współlokatorkę. Jest mała, więc nie będzie problemu ze spaniem.
Ściągnąłem spodnie i bluzkę, a następnie w samych bokserkach ruszyłem do łazienki.
Boże w każdym pokoju jest łazienka?
Przebrany w czyste bokserki wróciłem do pokoju. Brudy wrzuciłem do bocznej kieszeni torby, i położyłem się do łóżka. Sen nie nadchodził szybko, jednak w końcu zasnąłem.

*Luke's pov*

Ehh...czemu to Ashton ma osobny pokój a nie ja? Teraz muszę spać z dziewczyną.
Niezadowolony jestem z tego faktu, jednak Cóż poradzić. Przebrałem się w
Krótkie spodenki i top, po czym po cichu ''wślizgnąłem'' sie pod kołdrę.
Ciekawe jak wygląda ta dziewczyna, z Którą będę spał przez najbliższy tydzień.
Ale tego dowiem się jutro.
I z tą myślą pogrążyłem się w krainie snu.

*Ashton's pov*

Huehuehue...Chłopaki muszą dzielić się pokojami, a ja co? Śpię sobie ma wygodnym łóżeczku, nikt mi nie przeszkadza chrapaniem czy rzucaniem się. Oh...żyć nie umierać.

Długo rozmyślałem jakie to współlokatorki mają chłopcy. Koło 24 wreszcie odpłynąłem.

Tommorow vs 5sosWhere stories live. Discover now