Rozdział 7

115 5 0
                                    

-Ty....Ty parszywy dupku.-wstrząsnęłam - ty jełopie, ty cwelu, ty-ty, ty debilu!!! Nienaw...-moja wypowiedź została przerwana przez ciepłe usta mulata. Na początku, przez zdziwienie, nie oddałam pocałunku. Po chwili rozluźniłam się i zaczęłam oddawać pocałunek. Całowaliśmy się, aż zabrakło nam tchu.
Boże mój pierwszy pocałunek był z.... Moim wrogiem!!!
-To nie mogło się stać- załkałam- nie! Nie możesz!!-ruszyłam biegiem do toalety. Calum szybko ruszył za mną. Nie zdążyłam zamknąć drzwi, a Calum już stał w pomieszczeniu. Tuż obok mnie. Zamknął drzwi na kluczyk i mnie przytulił.
-Tak nie może być.-zaszlochałam- Nie może! Rozumiesz?!-podniosła głos.
-Nie rozumiem. -Odpowiedział spokojnie.
-Jesteśmy wrogami. Nie możemy być razem. - Wychlipiałam.- Nie możemy...-to było ostatnie co powiedziałam, bo zasnęłam wykończona.

*Calum's pov*

Kiedy Sanyi zasnęła, wziąłem ją na ręce w stylu panny młodej i zaniosłem do łóżka. Przykryłem ją kołdrą. Jest taka śliczna i niewinna gdy śpi.
Postanowiłem jeszcze chwilę przy niej posiedzieć, następnie ruszyłem do kuchni.
-Ja tak nie dam rady dłużej. Co jak sobie nie przypomni? Jeszcze Michael wszystko zwala ma nią. Ze to jej wina. A to wina Calum- Ałć! Zabolało.
-Mayla... Damy radę. Przypomni sobie. Wystarczy pokazać jej coś co przypomni jej zapomniane momenty życia. -Mruknęła Daya.
-Już nie trzeba-postanowiłem się ujawnić- już sobie przypomniała wszystko.
-Jak dlugo podsłuchujesz?-warknęła Mayla.
-Od ''Ja tak nie dam rady dłużej''. Już sobie wszystko przypomniała, teraz właśnie śpi. A co do wypadku, to wiem, że to moja wina. To chyba wystarczy.-mruknąłem i wyszedłem z kuchni. Zabrałem ze sobą szklankę wodę i jakieś proszki. Gdy wszedłem do pokoju zastałem, nadal śpiącą, Sanyi. Położyłem na jej szafce rzeczy, które zabrałem z kuchni, a sam rozebrałem się do bokserek. Po chwili, jednak poszedłem je przebrać i umyć się. Gotowy pocichu położyłem się w łóżku.

* Daya's pov*
-...a co do wypadku to wiem, ze to moja wina. To powinno wystarczyć.- i wyszedł. Mayli mimika wyrażała tylko jedno. Szok.
- Mayla, już późno chodźmy spać. - Szturchnęłam ją w ramie. Ta nadal zszokowana pokiwała lekko głową. Zaprowadziłam ją do pokoju. Położyłam ją na łóżku, obok Michaela. Ehh...czemu on tak uważa. Czemu twierdzi, że Sanyi jest sama sobie winna.
Nie męcząc siebie tym dłużej, poszłam do mnie do pokoju. W środku było zapalone światło.
-Czemu nie śpisz-zapytałam oschle.
- Bo i tak jakbyś usiadła na łóżku to bym się obudził.-mruknął nie odrywając wzroku od telefonu.
-To teraz możesz iść spać, nie będę to spać.-zabrałam poduszką i koc, i wyszłam do salonu. Rozłożyłam sobie kanape i poszłam spać.

***
Trzask!!

Co to? Czemu ktoś się tak trzaska?
wstałam z kanapy i ruszyłam do kuchni. To co tam zobaczyłam wywołało u mnie smiech.
-Hahahaha....-zaśmiałam się z Luke'a w samych bokserkach zbierający resztki z podłogi. Usłyszawszy mój śmiech podniósł wzrok na mnie.
-Już wstałaś? -Spytał speszony, z rumięcami na policzkach.
-Cóż... Po takim hałasie nawet głuchy by się obudził.-zacmokałam pozbawiona.
-Emmmm....chciałem ci zrobić sniadanie za to, że musiałaś spać na kanapie.
Zachichitałam i kręcąc głową wyszłam z kuchni.

*Calum's pov*

Obudził mnie trzask w kuchni. Chciałem wstać, ale jakaś mała kulka była przyczepiona do mojego boku. Spojrzałem w dół i zobaczyłem lekko kręconą czuprynę. Sanyi..-pomyślałem. - Jest taka słodka.
Zacząłem bawić się jej włosami. W odpowiedzi dostałem zadowolone mruknięcie. Na chwilę przestałem bawić się jej włosami
-Dlaczego przestałeś? Spytała sennie.
-Lubię się z tobą droczyć.- odpowiedziałem i pocałowałem ją w czubek głowy.
-Mógłbym budzić się tak dziennie.- poczułem, że spieła się. Zmarszczyłem brwi.- Co jest? -Spytałem i podciągnąłem ją tak, że jej twarz była na przeciwko mojej.
-Nie chce być w związku. - Oczy jej zaszły łzami.- Nie potrafię. Przepraszam. -Szybko wstała i wyszła z pokoju.

*Sanyi's pov*

Po tym jak wyszłam z pokoju, skierowałam się do pokoju z instrumentami. usiadłam przed pianinem i zaczęłam grać

Say something, I'm giving up on you.
I'll be the one, if you want me to.
Anywhere, I would have followed go.
Say something, I'm giving up on you.
And I.....am feeling so small.
It was over my head,
I know nothing at all.
And I....willow stumble and fall.
I'm still learning to love
Just startingto crowl
Say something I'm giving up on you
I'm sorry, that I couldn't get to you
Anywhere I would have followed you
Say something I'm giving up on you
And I will swallow my pride
You're the one, that I love
And I'm saying goodbye
Say something I'm giving up on you
You know, I'm sorry, that I couldn't get to you
And anywhere, I would have followed you
Say something I'm giving up on you
Say something I'm giving up on you
Say something...

Gdy skończyłam śpiewać usłyszałam brawa.
-Brawo!! Brawo!! Bis!!- szybko się obróciłam, żeby zobaczyć Ashtona.
-Czego chcesz. Nie jestem w humorze.-mruknęłam
-umm..cóż chcę żebyś zostawiła Caluma w spokoju-uśmiechnął się parszywie.
-Okey- mruknęłam beznamiętnie, chociaż w środku płakałam jak małe dziecko. Ashton trochę się zdziwił na moją odpowiedź, ale po chwili ogarnął się i rzekł:
- To dobrze. A i jeszcze jedno. Niech twoje przyjaciółeczki odczepią się od mojej rodziny.-warknął i wyszedł. Szybko wstałam, wyszłam z pomieszczenia, a następnie z apartamentu.
Szłam, nawet nie wiem ile, ale byłam w parku. Gdy zauważyłam ławeczkę usiadłam na niej. Już nie udało mi się powstrzymać łez. Płakałam, aż zabrakło mi łez. Jednak to nie przekonało mnie do powrotu. Siedziałam tam i wpatrzywałam się w zakochane pary po drugiej stronie jeziorka.
Już zmierzchało, kiedy mój telefon zaczął dzwonić. Na ekranie pojawił mi się numer Caluma z zdjęciem nas, gdy śpię, a On robi głupią mine. Zaśmiałam się smutno. Telefon dzwonił, a ja gapiłam się w niego i nie potrafiłam odebrać. Po kolejnej pół godzinie stwierdziłam, że pora wracać.

*Calum's pov*

Kiedy Sanyi wyszła, Ja zastanawiałem się, czemu tak zareagowała na moje słowa. Zastanawiałem się wsłuchując się w jej głos zza ściany. Kiedy skończyła śpiewać usłyszałem krzyki Ashton. "Brawo!! Brawo!! Bis!!'' potem coś jeszcze gadali, ale ściany nie pozwalały mi zrozumieć słów. Chwilę potem doszedł do mnie dźwięk zamykanych drzwi wejściowych. Zmarszczyłem brwi, jednak nic sobie z tego nie zrobiłem. Zabrałem się za pisanie piosenki, bo po tych wakacjach mamy nagrania.

***

Po dwóch godzinach tekst był gotowy. Zadowolony z siebie chciałem się pochwalić komuś moim dziełem. Pierwsza osoba jaką przyszła mi do głowy, to Sanyi. Pobiegłem do pokoju muzycznego. Tam jej nie było. Potem kuchnia. Tam też nie. Postanowiłem sprawdzić pokoje innych. Pokoje Jesuza, Ashtona, Luke'a i Dayi oraz Mayli i Michaela też. W kuchni na blacie leżała karteczka.
''jesteśmy na plaży. Potem idziemy do kina. Dziewczyny Mayla, Daya i Jesuz są z nami. Nie chcieliśmy ci przeszkadzać w tworzeniu się poszliśmy bez ciebie i Sanyi. Wrócimy późno. Jakby coś się działo dzwońcie.''
Sprawdziłem wszystkie pomieszczenia jeszcze raz . Nigdzie ani śladu Sanyi. Postanowiłem zadzwonić. Nie odebrała. Spróbowałem ponownie. Dalej nic. Cholera gdzie ona jest. Postanowiłem na nią poczekać w salonie. Czekałem około godzine. O 19 usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Wyszedłem na korytarz i zobaczyłem ją.
-Sanyi...-zacząłem.
-Chcę zmiany pokoju.- zarządała. Spojrzałem na nią zszokowany.- Będziesz spać z Ashton w twoim pokoju a ja w jego.- wytłumaczyła. Chciałem coś powiedzieć ale ominęła mnie i weszła do pokoju. Otrząsnąłem się z szoku i ruszyłem za nią. Na moje nieszczęście, akurat kiedy miałem wejść do pokoju, ona właśnie wychodziła. Nawet nie zaszczyciła mnie spojrzeniem. Weszła do pokoju Ashtona. Jego walizki zostały wystawione przed drzwi pokoju. Zamknęła zasobą drzwi na kluczyk. Niestety mam pecha.

*Ashton's pov*

Mój plan się powiódł. Skąd wiem? Bo gdy wróciliśmy późno w nocy do hotelu, moje walizki były przed moim pokojem.
Hehe...Ashton ty geniuszu teraz załatw tamte dwie i twoja rodzina Bedzie szczęśliwa.
Ruszyłem po moje walizki. Trzymając je w ręce otworzyłem drzwi Caluma pokoju.
-Odejdź.- mruknął mój przyjaciel. Zdziwiłem sie nigdy nie był dla mnie taki oschły.
-Ej co jest? - Udałem głupiego.
-Nie twój zasrany interes!!-wstrząsnął wyrzucając mnie z pokoju. Zanim zareagowałem zamknął go na klucz. No nic śpię na kanapie.
Skierowałem się do salonu, jednak Mój pomysł został zniwelowany. Na kanapie spały Daya i Mayla.
Oho...-uśmiechnąłem się sam do siebie- Nie muszę ich skłócać. Ale teraz nie mam gdzie spać. Luke się rzuca, a Mikey chrapie.
Zrezygnowany wszedłem do kuchni. Wyciągnąłem z walizki śpiwór. Ułożyłem sie wygodnie na podłodze i zasnąłem.

Tommorow vs 5sosWhere stories live. Discover now