I have to get drunk. chapter 37

406 21 2
                                    

Nagle drzwi od pokoju otworzyły się z hukiem a w progu stanął wściekły Luke.

-Mike?! Wy?!-zaczął gestykulować dziwnie rękoma.

-Nie to nie tak jak myślisz.-kolorowowłosy próbował się wytłumaczyć ale na marne.

-O doprawdy?! Skoro nie tak jak myślę to jak?!-oparł się o framugę drzwi czekając na wyjaśnienia ze strony Mike'a natomiast ten tylko patrzył się głupkowato na wkurzonego blondyna.

Ann

-Wypadła mi gdzieś soczewka i Mike sprawdzał czy nie mam jej nadal w oku.-blondyn parsknął sarkastycznie śmiechem.

-Już mogłaś lepszą wymówkę wymyślić.-Schowałam się zwinnie za Mike'a i wyjęłam soczewkę z oka.

-Znalazłam!-krzyknęłam udawając zachwyt i wymachując szkłem kontaktowym.

-Nie potrafisz kłamać.-powiedział trzaskając drzwiami.

-No i chuj. Po co ja wyjmowałam tą soczewkę do cholery teraz już jej nie wsadzę. Kurwa.-warknęłam i wybiegłam za blondynem.

Różnica widoczności z jednego oka na drugie była tak duża, że widziałam tyle ile widzę bez soczewek. Wyjęłam drugie szkło kontaktowe i wybiegłam z domu w poszukiwaniu Luke'a co bez okularów było prawie nie możliwe. Zobaczyłam oddalająca się znajomą mi posturę więc jak najszybciej do niej podbiegłam.

-Luke poczekaj!-krzyknęłam na co mogłam się założyć, że się odwrócił.

Pociągnęłam go delikatnie za rękaw na co on gwałtownie się odwrócił i popchnął z całej siły tak, że wpadłam prosto w kałużę. Z jego twarzy momentalnie zniknął wkurw a na jego miejsce pojawił się strach i smutek. Podbiegł do mnie pomagając mi wstać na co odepchnęłam jego ręce i zrobiłam to samodzielnie.

-Zmieniłeś się na gorsze Hemmings.-warknęłam.

-A ty na lepsze przynajmniej z wyglądu.-powiedział z cwaniackim uśmiechem patrząc mi prosto w dekolt.

-Jesteś jak wszyscy patrzysz się tylko na dupę i cycki.

-Nie jestem jak wszyscy. Po prostu jestem facetem.-Miałam ochotę przywalić mu prosto w twarz ale się opamiętałam.

-Dobre wytłumaczenie na wszystko.-powiedziałam ze sztucznym uśmiechem.

-Nie nawidzę jak uśmiechasz się nieszczerze.

-Czyli nienawidzisz mnie 24/7? Niby jak mam się uśmiechać szczerze? Przecież wrzuciłeś mnie przed chwilą do kałuży, zachowujesz się jak zjebany pedofil oraz moi rodzice nie żyją.-westchnęłam.-Nie mam powodu do uśmiechu. Wszystko się rozwaliło i nie mam na to większego wpływu.

-Nie mów tak.-powiedział zamykając mnie w szczelnym uścisku.-Każdy ma powód do uśmiechu nawet ci którzy nie mieli za kolorowo w życiu.

-A twoim powodem do uśmiechu...

-Jesteś ty.-nie zdążyłam już nic powiedzieć ponieważ Luke wpił się w moje usta mocno na nie napierając.

Different than the other's.||5SoS|| W TRAKCIE POPRAWYWhere stories live. Discover now