You can't go there. chapter 31

443 25 5
                                    

Luke zszedł ze mnie i wszyszedł z pokoju wymijając Calum'a w drzwiach. Usiadłam na skraju łóżka i schowałam twarz w dłonie. Nick miał racje.

To wszystko mnie już przerasta.

Ann

My decydujemy jak nasze życie dalej się potoczy. Jeden zły ruch i już do końca życia będziesz nikim. Za dużo dobrych sprawi, że nie będziesz umiał ominąć sprytnych pułapek które szykuje nam na każdym kroku los. Przeważnie gdy chcesz dobrze wszystko zaczyna się walić. Kiedyś wesoła ciesząca się życiem dziewaczyna a teraz zimna rasowa suka. Ludzie dzielą się na 3 typy. Pierwszy typ przeżył dużo w życiu i jest przygotowany na dalsze porażki. Drugi wie, że w życiu nie będzie miał łatwo i liczy się z każdym popełnionym błędem. Natomiast trzeci nigdy nie doznał czegoś takiego jak ,,porażka'' jest pewien, że już do końca życia będzie miał wszystko idealnie dopięte na ostatni guzik. Jednakże tak nie jest. Nie ma ludzi idealnych co sprowadza się do tego, że także nikt nie będzie, nie ma i nie miał w życiu za kolorowo. Życie to pasmo licznych niepowodzeń czego powinieneś uczyć się od najmłodszych lat. Natomias połowa z nas przez większą część swojego życia miała wszystko podstawiane pod nos a gdy tylko popełniło poważny błąd reagowało samobójstwem co nie jest odpowiednim rozwiązaniem. Dopiero wtedy rodzice tej osoby zdały sobie sprawę jak bardzo zjebały jej życie.

Przykre?

Taka jest prawda. Nic na to nie poradzisz. Choćbyś próbował nie wiadomo jak długo i tak znajdzie się ktoś kto będzie uważał, że wie lepiej. Z taką rzeczywistością trzeba się pogodzić i iść dalej przed siebie nie zważając na to ile razy się potkniesz. Wstań wytrzep kolana i udawaj jakby nic się wielkiego nie stało. Nie pozwól aby jeden mały upadek spowodował, że nie będziesz miał możliwość przekazać tej bolesnej prawdy innym.

~~~~*~~~~

Siedziałam dobre 20 minut patrząc się tępo w ścianę. Miałam za nim biec i mu wszystko powiedzieć? Nie chciałam tego robić ale sądzę, że będzie to najrozsądniejszy pomysł.

Zbiegłam szybko na dół gdzie zastałam wszystkich chłopaków oprócz Luke'a. Wszyscy chodzili cali spięci i rzucali w siebie wyzwiskami.

-Gdzie jest Luke?-zapytałam przerywając ich kłótnie.

-Pojechał do Amy. Nie wiem co zrobiłaś ale powiedział a raczej wykrzyczał, że mamy go już w to nie mieszać.-powiedział Calum.

-Muszę z nim natychmiast porozmawiać. Gdzie ona mieszka?-zapytałam. Niemiałam już zamiaru w nic samemu się pakować więc wolałam poradzić się Luke'a. Spojrzałam przelotnie na zegarek sprawdzając godzinę.-Cholera zostało mi 20 minut.

-Jeśli myślisz, że pójdziesz pod szkołę jak kazał ci ten numer to się grubo mylisz.-warknął Mike.

-Oni mają Jess.-mruknęłam.

-Ale nie mają ciebie. Czyli tego na czym im zależy. Będziesz tutaj z nami siedziała aż nie namierzymy tego kto cię wcześniej porwał.-wciął się Ash.

-Sean.

-Co?!-podniósł głos zdziwiony Calum.

-Kurwa jesteś głuchy?! Sean mnie porwał a teraz ma Jess!-krzyknęłam zdenerwowana.

-Ten Sean?-zapytał kolorowo włosy.

-Nie. Kurde ten z warzywniaka.-powiedziałam sarkastycznie czego chyba nie załapali sądząc po ich minach.-No jasne, że ten Sean który jest niby waszym ,,przyjacielem''.- dodałam zakreślając cudzysłów w powietrzu.

-Czego on od ciebie chce?!-warknął zły Ashton.

-Sam mi odpowiedz.

~~~~*~~~~

Gdy skończyłam opowiadać im tym razem całą historię ich twarze wyglądały jakby zobaczyli ducha.

-Czemu wcześniej nie powiedziałaś nam całej prawdy?-zapytał lekko zdenerwowany Mike.

-Myślałam, że załatwię to sama i nie będę musiała was w to wtrącać. Niestety okazało się, że już byliście w to zamieszani.-powiedziałam spuszczając głowę.

Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak bardzo nawaliłam. Gdybym powiedziała im odrazu pomogli by mi z Sean'em a Jess siedziała by teraz koło mnie i mówiła, że wszystko będzie dobrze. Ale tak nie jest i już nie będzie. Gdy tylko uda nam się uratować Jess wyjadę jak najdalej z tąd. Już dość ludzi przeze mnie ucierpiało. Nie chcę tego kontynuować. Wiem, że nawet jeśli wyjadę znajdą mnie ale przynajmniej trochę się po męczą. Może jest to zbyt pochopna decyzja i będę musiała to jakoś wytłumaczyć rodzicom ale skoro i tak się mną nie interesują to chyba nie zrobi im to wielkiej różnicy czy będę siedzieć tutaj czy w innym kraju.

-Muszę jechać do Luke'a... wszytko mu powiedzieć.-mruknęłam niezadowolona faktem, że muszę z nim rozmawiać. Wcześniej nie robiło mi to różnicy a teraz gdy tylko go zobaczę odrazu mam ochotę go pocałować co nie jest odpowiednim rozwiązaniem bo posiada on dziewczynę.

-Zawieziemy cię do niego ale raczej nie będzie chciał z tobą rozmawiać. Może lepiej go już w to nie mieszać skoro nie chciał...-próbował mnie przekonać Ash.

-Nie.-ucięłam krótko.-On cały czas liczył na to, że się zmienię i w końcu wyznam prawdę. Natomiast ja go zawiodłam. Nie chciałam tego a jednak to zrobiłam.-powiedziałam i ubrałam szybko buty wychodząc z domu co zaraz po mnie uczyniła też reszta.

~~~~*~~~~

Podróż minęła nam w ciszy sądzę, że nikt nie chciał już poruszać tematu Sean'a i Luke'a.

-To tutaj...mieszkanie numer 9. Powodzenia.-powiedział Mike.

-Dzięki.-mruknęłam i wymusiłam uśmiech.

Drzwi od klatki schodowej były otwarte więc weszłam bezproblemowo. Weszłam na trzecie piętro i ujrzałam drzwi z numerem 9. Byłam cholernie zestresowana. Bałam się, że przez to jak nawaliłam nie będzie chciał mi już pomóc. Chciała bym aby pomiędzy nami było coś więcej niż przyjaźń ale nie sądzę aby on też tego chciał. Co prawda całowaliśmy się ale potem wszystko wracało do normy. Jakby nic nigdy pomiędzy nami nie zaszło.

Po chwili namysłu zapukałam do drzwi.

Nikt nie odpowiadał.

Zapukałam jeszcze raz.

Znowu nic.

Ostatecznie pociągnęłam za klamkę i odziwo drzwi ustąpiły. Weszłam po cichu do pomieszczenia. Usłyszałam jak podejrzewam w sypialni kłótnie Amy i Luke'a.

-Nie wierzę... jak do tego doszło?-zapytał Luke siadając na skraju łóżka i chowając twarz w dłonie.

-Kochanie uspokój się. Damy sobie z tym radę.-powiedziała dziewczyna i usiadła blondynowi na kolanach.

-Jestem za młody rozumiesz?!-warknął z rzucając Amy z kolan. Gdy tylko zorientował się co zrobił podniósł szybko dziewczynę z ziemi i wpił się w jej usta.

Z każdą chwilą przeglądania się tej dwójce czułam coraz mocniejszy ból w sercu. Też bym tak chciała się z moim chłopakiem godzić.

-Będziesz musiał się do mnie przeprowadzić.-powiedziała z wielkim uśmiechem Amy.

-Wiem...-mruknął niezadowolony.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Nie wierzę, że tak szybko głosujecie i mogę wstawić nexta.

3 gwiazdki i 1 komentarz no i next :P

Do następnego :D

Different than the other's.||5SoS|| W TRAKCIE POPRAWYWhere stories live. Discover now