I need to go out of this shit. chapter 35

412 24 4
                                    

Chłopacy zrobili jak kazał natomiast ja starałam się opanować strach. Panicznie boję się bólu. Może nie widać było tego po mnie wcześniej ale tak jest. Gdy Tom zaczął wyciągać z mojego ciała nabój z moich ust wydobyło się coś na wzór zawycia i krzyku na raz. Luke zasłonił mi buzię ręką a ja nie wiedzieć czemu odetchnęłam z ulgą. Jego dotyk pomagał mi przezwyciężyć największy ból.

-To pomoże ci zasnąć.-powiedział Tom przykładając mi chusteczkę.

W końcu zasnęłam.

Luke

Wziąłem Ann na ręce i zaniosłem do mojego pokoju kładąc na łożku. Wygląda tak bezbronnie jak śpi. Kto by pomyślał, że potrafiła by zabić człowieka. Co prawda postrzeliła tych typów aby nas uratować ale nadal nie dochodzi do mnie to, że przez nią zgineła Amy. Okłamała mnie, że jest ze mną w ciąży aby zostawić mi bachora i wyjechać gdzieś z tym dupkiem. Zawsze kiedy znajdę sobie jakąś dziewczynę to coś jest z nią nie tak. Czy ja serio muszę mieć takiego pecha? Czy po prostu swój ciągnie do swojego?

Wstałem z łóżka i zszedłem na dół do chłopaków i Jess. Jak się pózniej okazało Calum pojechał odwieźć Jess, Tom'a i tego drugiego kolesia do ich domów przez co zostaliśmy sami z Ash'em i Mike'iem. Usiadłem na kanapie koło kolorowowłosego opierając rozgrzane czoło o rękę.

-Nad czym myślisz?-zapytał szatyn.

-Nad tym co będzie dalej... przecież wiadomo, że nie jesteśmy tutaj bezpieczni. Tak samo jak i Ann.-westchnąłem.

-Powinniśmy zakończyć to raz na zawsze.-powiedział Mike uderzając pięścią w stół.

-Zadzwońmy po Sean'a może nam pomoże.-zaproponowałem.

-Czyli ty nic nie wiesz?-zapytał zdziwiony Ash.

-Oświeć mnie.-powiedziałem na co szatyn opadł na krzesło naprzeciwko nas i zaczął opowiadać wszystko od początku.

~~~~*~~~~

Położyłem się koło Ann i przewracając się z jednego boku na drugi próbowałem zasnąć bez skutku. W końcu przyciągnąłem delikatnie do siebie blondynkę i wtuliłem się powoli zasypiając.

2 dni pózniej.

Ann

Obudziłam się jak sadzę w pokoju Luke'a. Wstałam podchodząc do ciemnej szafy stojącej w rogu pokoju i wyjęłam z niej bluzkę i bokserki.

Chyba się nie obrazi.

Weszłam do łazienki rozebrałam się i umyłam porządnie. Z chodziłam po schodach słysząc rozmowę dobiegającą z kuchni zatrzymałam się i wiem, że to źle ale postanowiłam podsłuchać kawałek rozmowy jak podejrzewam Luke'a i Mike'a.

-Cholera. Mike pomóż mi...-powiedział blondyn wzdychając.

-Powinieneś jej to powiedzieć...

-Zwariowałeś?!-krzyknął przerywając kolorowowłosemu.-I co mam jej powiedzieć?! Ejjj Ann wiesz to ja byłem tym dupkiem co gnębił cię w Sydney.-powiedział a mnie zamurowało.

Miałam ochotę krzyczeć, płakać i śmiać się jednocześnie. Może uznacie to za dziwne, że chcę się śmiać ale po prostu wiedziałam, że tak będzie. Kiedy pojawia się już ktoś z pozoru idealny w twoim życiu zawsze musi być z nim coś nie tak.

-Ann.... Już się obudziłaś?-zapytał Ash na co pisnęłam ze strachu. Zaraz po tym w korytarzu pojawiła się pozostała dwójka. Nie potrafiłam spojrzeć Luke'owi w oczy. Poczułam jak do moich oczu napływają łzy więc spuściłam wzrok na swoje stopy.

-Ile już tu stoisz?-zapytał blondyn zaciskając pięść.

-Dopiero co zaczęłam schodzić ale Ashton mnie zatrzymał.-skłamałam.

Po co miałam zaczynać z nim jakąś kłótnie skoro i tak bym nic tym nie zmieniła. Tego co zrobił już nie cofnę. Nadal nie wierzę, że to on był tym blondaskiem dla którego oddała bym życie. Za każdym razem gdy mnie upokarzał starałam się  mu wybaczać byłam w nim zakochana a on był moim prześladowcą. Taka ironia losu... Gdyby nie ten kolczyk poznała bym go na pewno po jakimś czasie.

-Jak się czujesz?-zapytał Mike zmieniając temat za co dziękowałam mu w duchu.

-Dobrze ale czemu rana mi się już zagoiła?-zapytałam na co wszyscy spojrzeli na mnie wielkimi oczami.
Lukę podszedł do mnie i podniósł lekko  moją koszulkę.

-Faktycznie...-powiedział przejeżdżając palcem po bliźnie. -Hmmmm... Dziwne po 2 dniach nie powinna się jeszcze zagoić.

-Jak to po 2 dniach?-zapytałam marszcząc brwi.

-Spałaś 2 dni... Baliśmy się, że już się nie obudzisz i Luke chciał wpierdolić Tom'owi ale go powstrzymałem.-powiedział Mike klepiąc po plecach blondyna.

-2 dni?!-krzyknęłam.-muszę wracać do domu pewnie się o mnie martwią.-powiedziałam schodząc po schodach.

Weszłam do przedpokoju założyłam buty i wyszłam kierując się w stronę domu. Była wiosna więc nie było aż tak zimno ale niestety padał deszcz przez który znacznie się ochłodziło. Natomiast ja szłam przez środek miasta w za dużej koszuli Luke'a i jego bokserkach co mogło wyglądać bardzo dwuznacznie. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie w tali i obraca do siebie.

-Odwiozę cię. Jest zimno a ty jesteś tylko w mojej koszulce.-powiedział Luke przygryzając wargę na co moje policzki przybrały kolor dorodnego buraka.

-Nie. Już wystarczająco dużo zrobiłeś.-Odwróciłam się na pięcie i odeszłam.

Starałam się udawać, że nic się nie stało no ale proszę was jak mam to niby zrobić? Chłopak który był twoim crush'em ale niestety zniszczył twoje życie i o którym za wszelką cenę starałaś się zapomnieć nagle pojawia się w twoim życiu i co najgorsze nadal coś do niego czujesz. To jest cholernie trudne zapomnieć o tym co mi zrobił.  Po prostu nie potrafię mu wybaczyć. Niby nie mam do niego żalu za to co mi robił ale jednak sam fakt, że nie powiedział mi o tym i całował mnie jak gdyby nigdy nic mnie dobija. Założę się,    że gdybym nie zakończyła naszej znajomości teraz to potem było by już za późno.

-Słyszałaś wszystko prawda?!-krzyknął nadal stojąc w tym samym miejscu. Zacisnęłam pięści i przyspieszyłam kroku zagryzając policzek od środka aby się nie odezwać, i nie wygarnąć mu wszystkiego co o nim myślę w twarz.-Wiedziałem! Jesteś tylko silna z pozorów! Zawsze uciekasz od problemów zamiast je rozwiązywać!-krzyczał a po moich policzkach zaczynały płynąć łzy.

Miał jebaną racje. Uciekam od problemów ponieważ boję się z nimi zetknąć. Gdybym taka nie była Sean, Luke i Rush nigdy nie wpierdzielili by mi się w życie. Zawsze miałam nadzieje w ludzi, że to tylko chwilowe, że się zmienią. Przejechałam się na tym nie raz, nie dwa tylko w chuj wiele razy. Dobija mnie ten fakt w cholerę ale potrzebuję kogoś kto mógłby mnie zrozumieć i pomóc wyjsć z tego gówna.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

3 gwiazdki i 1 komentarz no i next :)

Do następnego :'D

Different than the other's.||5SoS|| W TRAKCIE POPRAWYWhere stories live. Discover now