Boy or Girl? chapter 11

969 41 0
                                    


Luke

Chciałem już coś powiedzieć lecz przeszkodził mi w tym dźwięk wiadomości, jak się okazuje mojego telefonu.

Calum: Wracaj szybko na chate!

Nieznany: Radzę ci zostawić Ann. 

Po przeczytaniu wiadomości wyszedłem szybko z garażu Ann i pojechałem do domu.

Ann

Poszłam się umyć i przebrać, po czym postanowiłam coś zjeść. Wyjęłam z lodówki mleko i zalałam nim płatki. Po zjedzeniu późnego śniadania wzięłam z pokoju piłkę do nogi i pobiegłam do przedpokoju założyć buty, i wyszłam z domu. Jestem tutaj dopiero kilka dni więc nie znałam jeszcze za dobrze okolicy. Wsadziłam do uszu słuchawki i puściłam muzykę szukając w okolicy jakiegoś boiska. Szłam już z 10 minut i nadal nie mogłam znaleźć żadnego cholernego boiska. Nagle przyszedł mi sms.

Nieznany: Boisko za rogiem w prawo ;)

Zaczęłam się rozglądać szukając kogoś do kogo należała ta wiadomość. Niestety nie było tu żywej duszy. Postanowiłam nie odpisywać i skierować się w nadanym mi kierunku i już po chwili doszłam do upragnionego boiska. Dziękowałam w duchu tej osobie co napisała mi o tym boisku. Na jednej połowie boiska grało 5 chłopaków na szczęście druga bramka była wolna i spokojnie mogłam sobie po trenować. Cały czas miałam przed oczami tą wiadomość.

Kto to mógł napisać? I skąd wiedział, że szukam boiska?

Nagle poczułam uderzenie w tyłek. Odwróciłam się i zobaczyłam chłopaków śmiejących się ze mnie i ich piłkę leżąca obok. Nie wiele myśląc kopnęłam ich piłkę tak, że trafiła prosto w głowę jakiegoś bruneta. Ten zaskoczony całym zdarzeniem odwrócił się do mnie i spiorunował mnie wzrokiem po czym zaczął iść w moją stronę. Kiedy on robił krok w przód ja robiłam krok w tył. Niestety nie trwało to długo ponieważ siatka odgradzająca boisko uniemożliwiła mi dalsze wycofywanie się. Chłopak gdy tylko zauważył, że nie mam gdzie uciec uśmiechnął się zadziornie. Przez co przez moje ciało przeszły nieprzyjemne dreszcze.

Nie był brzydki, ale nie lubię takich pewnych siebie matołów, którzy myślą, że jak mnie na straszą to będę im posłuszna.

Nie ze mną takie numery.

Z irytowana chciałam uciec w bok, niestety nie było mi to dane ponieważ chłopak złapał mnie za nadgarstek, na co syknełam z bólu. Jednym pociągnięciem ręki przyciągnął mnie do siebie. Przez co wpadłam na jego tors. Natomias on schylił się do mojego ucha.

-Radzę ci nie zadzierać ze mną kochanie.-wyszeptał przygryzając płatek mojego ucha. Odrazu wiadomo było o co mu chodzi . EWW.-Może wybaczę ci jak pójdziesz ze mną.-bez zbędnego rozmyślania wyrwałam się z uścisku bruneta i odwróciłam się aby powiedzieć mu to prosto w twarz.

-Chyba śnisz.-wysyczałam przez zęby i odwróciłam się na pięcie kierując w stronę mojej piłki. Chłopak w tym czasie wrócił do swoich towarzyszy.

Wracałam już do domu ponieważ ten dupek totalnie zepsuł mi mój trening. Nagle poczułam jak moja kieszeń zaczyna wibrować. Wyjęłam telefon z kieszeni i jak się okazuje napisał do mnie ten sam numer co wcześniej. Co za ironia losu.

Nieznany: Masz dobrego cela ale teraz radzę ci biec bo tamten chłopak nie jest zbytnio zadowolony.

Postanowiłam zignorować tego smsa. Pewnie ktoś jak zwykle robi sobie ze mnie jaja. Po chwili zobaczyłam już 4 raz ten sam samochód jadący bardzo blisko mnie. Próbowałam dostrzec kto nim kieruje niestety miał nie przepisowo przyciemniane wszystkie szyby. Zaraz potem samochód zatrzymał się w uliczce przede mną i wysiadła z niego grupka chłopaków których widziałam już na boisku na jej czele szedł ten napalony brunet. Kierowali się w moim kierunku więc podniosłam piłkę z ziemi i zaczęłam biec w stronę domu Lukasa. Słyszałam za sobą kroki więc nie zwalniałam tempa. Nagle ktoś wciągnął mnie do ciemnej uliczki. Przestraszona chciałam krzyknąć ale widząc to chłopak przygwoździł mnie mocno do ściany i złączył nasze usta. Próbowałam odepchnąć go od siebie ale złapał moje ręce i dał nad głowę. Gdy zobaczyliśmy, że tamta grupa chłopaków przebiegła ignorując nas całujących się, chłopak oderwał się ode mnie nadal trzymając moje ręce. Jakby czytał mi w myślach, że mu przywale. Jedną ręką ściągnął kaptur i przerwał niezręczną ciszę.

Different than the other's.||5SoS|| W TRAKCIE POPRAWYWhere stories live. Discover now