I can't. chapter 21

561 29 4
                                    

Zaczęła na nas naskakiwać i z każdą chwilą jej głos co raz bardziej się załamywał. Była cała roztrzęsiona. Chciałem się już odezwać by wypytać ją o wszystko ale zauważyłem, że zaczyna opadać na ziemię, więc zerwałem się z łóżka i złapałem ją tuż nad ziemią.

Zemdlała.

Ann

Obudziłam się ponownie w nie swoim łóżku. Gdy otworzyłam oczy ujrzałam wszystkich chłopaków uważnie przyglądających się mi.

-W końcu wstałaś.-powiedział Mike z wielkim bananem na twarzy.

-Ile spałam?-zapytałam z ciekawości.

-Z jakieś 5 godzin.

-To norma.- powiedziałam również się uśmiechając.

-Wyjasnisz nam teraz co się stało?-zapytał Ash.

~~~~*~~~~

Opowiedziałam im w skrócie co się stało pomijając fakt kto mnie porwał ponieważ sądzę, że mogło by to się źle dla mnie skończyć.

-Czyli nie wiesz kto cię porwał i czego chciał tak?-zapytał Luke.

-Tak.-próbowałam za brzmieć pewnie ale moje drapanie się po karku niestety zdradziło mnie.

-Kłamiesz.-powiedział siadając obok mnie na łóżku Mike.

-Niby czemu miała bym kłamać?-zapytałam obojętnie. Dokładnie wiedziałam, że wydał mnie mój nawyk. Muszę się nauczyć lepiej kłamać.

-Sama nam to powiedz.-tym razem odezwał się Luke również siadając na łóżku.

-Nie mogę.-westchnęłam i padłam spowrotem na łóżko.

-Czemu?!-zapytał oburzony Luke podnosząc się do pionu.

-Zakazali ci mówić? Przecież musimy to wiedzieć. Ann proszę powiedz nam to dla twojego dobra.-nalegał Mike.

-Tylko akurat problem w tym, że to będzie dla waszego dobra jak się o tym nie dowiecie.

-A jak znowu cię porwą i tym razem coś ci zrobią? Pomyślałaś o tym? Musisz jak zwykle w coś się pakować? -kłócił się Mike.

-Tylko, że to wszystko przez was debile.-nie dawałam za wygraną.

-Jak to przez nas?-zapytali chórem.

-No, tak to. Mówili coś o tym, że zemszczą się na was a ja im w tym pomogę no więc chyba dotyczy to was.-powiedziałam sarkastycznie.

-Kurwa.-przeklnął głośno Luke.- W takim razie musimy zakończyć naszą znajomość.

-Że co?!-zapytałam wstając z miejsca aby zrównać się z blondynem choć było to trochę trude ponieważ był dużo wyższy.

-To co słyszałaś. Skoro nie chcesz powiedzieć nam kto cię porwał, to jak inaczej mamy ci pomóc niż znikając z twojego życia skoro to przez nas?-mówił cały czas patrząc w moje oczy.

W tedy coś we mnie pękło. Poczułam pustkę za dużo razy zawodziłam się na ludziach. Zawsze byłam ostrożna z ufaniem im, a z nimi czułam się mocniejsza. Od zawsze potrzebowałam takich przyjaciół i tak szybko jak ich znalazłam przeprowadzając się tutaj tak szybko ich straciłam.

Co za ironia losu.

Michael chciał już coś powiedzieć ale mu przerwałam.

-Spoko. Wiele razy zawodziłam się na najbliższych mi osobach więc jestem do tego już przyzwyczajona.-założyłam niedbale buty i wyszłam z ich domu kierując się w stronę swojego.

Different than the other's.||5SoS|| W TRAKCIE POPRAWYWhere stories live. Discover now