"Młode Wilki 11"

53 8 6
                                    

Tak! Udało mi się! Po wielu dniach myślenia i pisania udało mi się napisać 11 część MW! To ja idę oblać to zwycięstwo, a Was, jak zawsze, proszę o opinie w postaci gwiazdek i komentarzy. :D
Miłego czytania ;)

Młode Wilki 11

,,Kochał to uczucie, gdy adrenalina skacze.
Kochał swą dziewczynę, która teraz płacze.
Nie ma już odwrotu - gaśnie serca bicie.
Nie zdążył zrozumieć, jak kruche jest życie."
Bartłomiej Kielar

- Uważaj na siebie - Gosia pogłaskała mnie w policzek i spojrzała przenikliwie w moje oczy. - Proszę.
- Spokojnie, skarbie - pocałowałem czule ukochaną i ruszyłem w drogę.
Poczułem się jak koń na wybiegu. Motocykle były moją pasją, miłością wręcz i życia sobie bez nich nie wyobrażałem.  Tak samo wyglądał mój związek z Gosią. Nawet nie myślałem o tym, co by się stało, gdyby nasz związek się skończył. Wiedziałem, że ona zostanie moją żoną, innej opcji nie przyjmowałem do wiadomości. Nigdy nie zapomnę dnia, w którym się poznaliśmy.
***
Jechałem wtedy do Kołobrzegu, na zjazd. Tamtego dnia słońce grzało porządnie, ale nie był to upalny dzień. Na drogach panowała spokojna sytuacja, zdarzały się nawet chwile, w których ani za mną ani przede mną nie jechał chociaż jeden pojazd. I choć motocykl nie zwierz, to jednak jeść i pić musi, więc zatrzymałem się na stacji benzynowej.  I tam zobaczyłem ją. Ubrana w skórzaną kurtkę i spodnie, wyglądała jak doświadczona motocyklistka. Jej długie czarne włosy rozpościerały się władczo po plecach, a długie smukłe nogi powaliły moją duszę na kolana.
Rozmawiała właśnie przez telefon i, chcąc nie chcąc, podsłuchałem jej rozmowę.
- Słuchaj, idioto - w jej głosie drżała nuta złości. - Moja maszyna padła, a ja musiałam zatrzymać się na stacji w jakimś zadupiu i ty mi mówisz, że po mnie nie przyjedziesz?
Z największą uwagą przysłuchiwałem się konwersacji, tankując przy tym mój motor. Kiedy skończyłem, usłyszałem coś, co mnie zszokowało.
- Dajmy już spokój - powiedziała dziewczyna. - Czekaj...z kim ty tam jesteś? Ty świnio! Ty dziwkarzu, skurwysynu w dupę jebany!
Po tych słowach kobieta rozłączyła się i  rzuciła telefonem o ziemię. Ja taktownie udałem się na stację, aby zapłaciv, a gdy wyszedłem na zewnątrz, ona wciąż stała tam, gdzie wcześniej. Minę miała wściekłą, ale dzielnie trzymała łzy w oczach. Podszedłem do niej i natychmiast otumanił mnie zapach jej perfum. Pachniała jagodą i maliną.
- Co się stało? - spytałem grzecznie, a ta odwróciła się do mnie.
- Nic - odpowiedziała. - Po prostu faceci to śwnie, zdrajcy i...
- Dziwkarze - dokończyłem. - Tak, wiem.
Moje słowa sprawiły, że dziewczyna się zmieszała, co postanowiłem wykorzystać. Instynktownie objąłem ją w pasie i spytałem niskim głosem.
- Gdzie cię podwieźć?
- Gdziekolwiek - zaskoczyła mnie jej reakcja - Byle jak najdalej stąd.
Nie wiedzieć, jak to się stało, ale po tych słowach posmakowałem jej warg, a ona odwdzięczyła mi się tym samym. Pochłonęła nas bezgraniczna namiętność i pewnie, gdyby nie to, że znajdowaliśmy się w miejscu publicznym, zdarlibyśmy z siebie ubrania tu i teraz.
- Więc zapraszam do Kołobrzegu - powiedziałem i wziąwszy dziewczynę za rękę zabrałem ją na swój pojazd.
- Jestem Gosia - przedstawiła się, gdy dosiadliśmy motoru i objęła mnie od tyłu.
- Marek - odpowiedziałem i odpaliłem maszynę.
Ryk silnika sprawił, że endorfiny zaczęły skakać we mnie jak baranki po zielonej łące, co w połączeniu z Gosią obejmującą mnie sprawiło, że doznałem nieokiełznanej euforii. Miałem ochotę krzyknąć ze szczęścia, jednak powstrzymałem się. To byłoby zbyt nienormalne.
***
Z wspomnień wyrwał mnie pojazd jadący za mną.  W trakcie retrospekcji  dotarłem do skrzyżowania, a czerwone światło pozwoliło mi spokojnie kontynuować rozmyślania. Okazało się jednak, że w końcu nastał czas na zmianę na zielone, a ja wciąż stałem i myślałem. Wreszcie ogarnąłem się i ruszyłem dalej przed siebie.  Kolejnym ważnym momentem w życiu moim i Gosi było dołączenie do klanu Młodych Wilków-grupy motocyklistów, którzy kochali chwytać życie w swoje ręce, a jedyną ich zasadą była wieczna przyjaźń. Jeśli jednemu stała się krzywda, każdy z gruoy robił co mógł, aby pomóc poszkodowanemu. Poznaliśmy ich na owym zlocie w Kołobrzegu. Wilki pomogły Gosi naprawić motocykl. Udali się do firmy, w której maszyna dziewczyny była przechowywana i zabrawszy go stamtąd, sami naprawili pojazd na zjeździe.
W klanie czuliśmy się jak w rodzinie. Każdy był dla każdego bratem bądź siostrą. I ja i Gosia znaleźliśmy u nich swoje miejsce w świecie. To właśnie u nich znalazłem swoje zyciowe motto "Jazda motocyklem jest jak seks. Kiedy pęknie guma, życie często wali się ".Dalej wszystko poszło już z górki. Oświadczyłem się jej na tamtym zlocie, a ślub mamy mieć w tym roku, w czerwcu. A żeby szczęścia nie było za mało, Gosia od dwóch miesięcy jest w ciąży. Nasze życie biegło bardzo dobrym torem, żadnych płotek ani innych przeszkód.
Obok mnie przejechał inny motocyklista i pozdrowił mnie LWG, a ja odwzajemniłem gest. Gest szacunku i przyjaźni dla każdego kierowcy motocykla.
Droga nie dawała w tej chwili jakiegoś wielkiego pola do popisu, więc jechałem przepisowo. Nagle obok mnie pojawił się samochód, idiota chciał wyprzedzać "na trzeciego". No i wyprzedził...
***

Miesiąc później

Młode Wilki całym stadem zbierali się przy grobie Marka. Nie powiedzieli nic. Nie musieli. Wszyscy jednocześnie zrobili to, co wyrażało więcej niż wszystkie słowa na świecie.
Podnieśli lewą rękę w górę.

Ogień UczućWhere stories live. Discover now