"Młode Wilki 7''

32 9 8
                                    

O to i są uwielbiane przez Was Młode Wilki ;) Jak zawsze proszę o wasze oceny w komentarzach. Miłego czytania ;)

''Młode Wilki 7"

,,Spotkajmy się znów, po drugiej stronie...
Nie mogę znieść myśli, że to już koniec..."
Bartłomiej Kielar

- To moja wina! To wszystko moja wina! - żaliłam się, gdy Wilczyca tuliła mnie do siebie, głaszcząc przy tym moje włosy. Kochana była z niej dziewczyna. Wspierała mnie od tamtego pamiętnego dnia.
Tak jak dawniej Adrian ją. Historia rzeczywiście lubi się powtarzać.
- Nie twoja - szeptała pocieszająco dziewczyna.- Gnała cię miłość, za to nie można cię winić...
- Wiesz, dlaczego chciał się spotkać? - powiedziałam przez łzy. - Chciał mi się oświadczyć. Po tylu latach w końcu postanowił poprosić mnie o rękę! - rozpłakałam się jeszcze bardziej. Nigdy nie wybaczę sobie tego wypadku, nigdy!
- Madzia - odpowiedziała smutno kobieta. - Musisz walczyć z tym smutkiem, nie możesz mu się poddać, musisz być...
- Silna? - dokończyłam chamsko. - Nie mogę się poddawać, muszę wiedzieć, że będzie lepiej? I kto to mówi! Nie wiesz, jaki to ból...
- Nie - skinęła głową. - Masz rację, nie wiem jak to jest stracić ukochaną osobę w wypadku i cierpieć po tym, oczywiście, że nie wiem!
Spojrzałam na dziewczynę z przerażeniem. Dlaczego ona tak wybuchła?
- Przepraszam - odpowiedziałam z pokorą. - Masz rację. Dajesz mi wsparcie, które dawniej sama otrzymałaś od Adriana, wybacz...
- Nie ma o czym mówić - Wilczyca przytuliła mnie jeszcze mocniej. - Najgorsze są początki, z czasem serce zszywa tę ranę, nie do końca, to prawda, ale jednak.
- Dziękuję ci - wypłakałam jej się w ramię. - Późno już, dość czasu mi poświęciłaś. Wracaj do domu, jeśli chcesz.
- Na pewno sobie poradzisz? - dziewczyna spojrzała na mnie z troską. - Mogę jeszcze zostać.
- Nie trzeba - zapewniłam ją. - Dam sobie radę.
- Umm - zawahała się. - Dobrze.
Odprowadziłam Wilczycę do drzwi, pożegnałyśmy się i dziewczyna ruszyła w drogę do domu. Odprowadzałam ją przez chwilę wzrokiem, po czym wróciłam do swojego pokoju. Wzięłam album ze zdjęciami moimi i Adriana, usiadłam na podłodze i zaczęłam go przeglądać.
Łza zakręciła mi się w oku, gdy zobaczyłam fotografie przedstawiającą nas w dniu jego wyścigu z Wilkiem. Rozpierała mnie duma, gdy mój ukochany pomógł nieznanemu chłopakowi, gdy ten rozwalił się na zakręcie. Adrian zawsze był człowiekiem honoru i wrażliwym na otaczającą go rzeczywistość. Podczas gdy inni przechodzili obok problemów tego świata obojętnie, on zawsze starał się pomóc potrzebującym. Kto by pomyślał, że zwykły wyścig o kasę skończy się przyjaźnią na całe życie. Najpierw Wilka. Potem Adriana...
Spojrzałam na kolejne zdjęcie przedstawiające ważne wydarzenie z naszego życia. Udana operacja Wilka. Ufundowana przez mojego ukochanego i jego przyjaciół. Specjalnie dla tego chłopaka oni wszyscy sprzedali swoje motocykle, ryk silników zamilkł by ranny wilk mógł powstać i dołączyć do naszego stada. Od jego i jego dziewczyny przezwiska wzięła się nazwa naszej grupy - Młode Wilki. Wszyscy chwytaliśmy życie. Cieszyliśmy się nim jak tylko się dało, nikt nie mógł nas zatrzymać.
Kolejne zdjęcie. Pogrzeb Wilka. Kolejny mocny cios dla nas wszystkich. Zwłaszcza dla Wilczycy. Wtedy Adrian znów okazał się prawdziwym człowiekiem. Dziewczyna zmarłego mogła liczyć na jego pomoc w dosłownie każdej chwili. Prawda, wprawiało mnie to w lekką zazdrość, ale rozumiałam jego troskę i szanowałam ją. W sumie to nawet nie odczułam jakiegoś braku zainteresowania z jego strony. Wciąż czułam jego wielką miłość, którą mnie darzył. Czułam, że mimo iż tak wiele czasu poświęca Wilczycy, to ja jestem dla niego najważniejsza.
,,Kocham cię, skarbie'' pomyślałam.
,, Ja Ciebie też '' usłyszałem. Wyobraźnia widocznie płatała mi figle. Wykorzystała moją tęsknotę. Otarłam łzy lecące z moich oczu.
Następne zdjęcia należały już tylko do nas. Nasz wyjazd do Kołobrzegu. Wędrówka w Tatrach czy odpoczynek nad jeziorem Śniardwy. Najbardziej beztroskie chwile naszego życia. Każde z tych miejsc było dla nas Edenem, istnym Ogrodem Szczęścia. Cieszyliśmy się wtedy sobą, przeżywaliśmy romantyczne, a także i namiętne, chwile. Śmialiśmy się do woli. Krótko mówiąc: Było wspaniale.
- Co mam zrobić, skarbie? - spytałam, wpatrując się w zdjęcie , na którym Adrian stał przy swoim ulubionym motorze. - Co mi pomoże? Wilczyca stara się jak może, ale ja zwyczajnie NIE UMIEM BEZ CIEBIE ŻYĆ!
Z moich oczu obficie spłynęły łzy.
- Przepraszam za to, co ci zrobiłam, kochanie - wyszeptałam. - Przepraszam, że przeze mnie odszedłeś...
Ucałowałam zdjęcie Adriana najczulej, tak jak kiedyś i jego całowałam. Sięgnęłam do szuflady biurka i wyciągnęłam z niej tabletki nasenne, które kupiłam w tajemnicy przed wszystkimi. Pomagały mi one zasnąć, a teraz...Pomogą mi się obudzić.
Adrian, to ty, kochanie?
Moje ciało staje się lekkie jak piórko, upadam.
Widzę twoją twarz.
Tak, to ty, skarbie.
Kocham cię

Ogień UczućWhere stories live. Discover now