"Młode Wilki 12"

38 5 0
                                    

Witajcie moi drodzy :D O to mam dla Was 12-stą OSTATNIĄ część Młodych Wilków. Wiem, że długo kazałem Wam czekać na to opowiadanie, ale mam nadzieję, że po przeczytaniu tegoż tekstu wybaczycie mi. Miłego czytania ;);

"Młode Wilki 12"

" Byłeś dla Niej całym światem,
byłeś wszystkim, co pragnęła mieć.
Dzisiaj sama jest na świecie
i wspomina Cię.
Przecież jej obiecywałeś,
że nigdy nic nie rozdzieli Was.
Jednak przyszedł ten samotny
cholerny czas."
Bartłomiej Kielar

Ryk silnika wypełniał uszy kierowców, którzy mieli otwarte szyby, a także pieszych i rowerzystów. Przeze mnie cały ruch stanął i to na skrzyżowaniu. Tak to jest, gdy na chama wjeżdża się pomiędzy sznury pojazdów na czerwonym świetle. Zanim ludzie zdążyli zrozumieć, co się wydarzyło, ja już dawno pędziłem po obrzeżach Łodzi,  a moja zielona ninja śmigała w oknach okolicznych domów.
Bez obaw o prędkość czy bezpieczeństwo wracałem z miasta do mojego skarbu, dziewczyny mojego życia. Najważniejszej dla mnie osoby, zaraz po motocyklu,  mojego aniołka, mojej...Wilczycy - Joasi. Od czterech lat była ona moją małżonką, lecz, mimo starań, nadal nie mieliśmy dziecka i nie wyglądało na to byśmy w najbliższym czasie mieli własną pociechę. Często ta sprawa dołuje moją ukochanę, jednak w takich chwilach zabieram ją na pełną wrażeń jazdę na motocyklu i adrsnalina, która wtedy krąży w naszych żyłach, od razu poprawia jej humor i sprawia, że Joasia zapomina o zmartwieniach, cieszy się chwilą, a ja razem z nią. Często zdarzało nam się opuszczać dom bez powodu i ot tak ruszyć w trasę po Polsce, dla zabawy i tyle. Żyliśmy niczym Młode Wilki. Szliśmy swoimi ścieżkami, szukaliśmy nowych dróg, które często zmienialiśmy, bo coś innego nas zaciekawiło...
Zaparkowałem motocykl na podwórku i wszedłem do domu. Na wejściu przywitał mnie pisk radości i Joasia rzuciła się prosto w moje ramiona. Mocno ścisnąłem ukochaną i zrobiłem malinkę na jej szyi, napawając się przy  tym zapachem jej włosów. Dziewczyna pachniała wiśnią, a jej skóra była miękka i gładka, jak zawsze...
- Tęskniłam - Joasia wyszeptała mi do ucha. - Nawet nie wiesz jak bardzo.
- Nie było mnie tylko jedną noc - odpowiedziałem wyrozumiale. - Skarbie...
- Nigdy nie zrozumiesz - usłyszałem odpowiedź, po czym ukochana łapczywie zaczęła spijać smak moich warg.
Miała rację. Nigdy nie potrafiłem zrozumieć jej tęksnoty. Nieraz słyszałem od Joasi, że obudziła się pewna, że mnie przytula, a budziła się tuląc pustkę. Wówczas ogarniał ją niewyobrażalny dla mnie żal. Ale, będąc szczerym, za to właśnie ją kochałem. Szalałem za nią, przez tę jej wrażlwość i emocjonalność. Mimo swojej dobroci, Joasi nie brakowało charakteru. Potrafiła być asertywna, uparta i nad wyraz złośliwa, kiedy przychodziły jej "trudne dni" to bez kocyka i tabliczki czekolady nie było sensu się do niej zbliżać.
- Kiedyś mi się uda - powiedziałem po przerwanym pocałunku. - Zobaczysz, że kiedyś zrozumiem Cię całkowicie.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała, uśmiechnęła się tylko figlarnie, chwyciła moją dłoń i poprowadziła ku sypialni, a tam...
Dokładnie opowiedziała mi jak za mną tęskni. Jej opowieść była bardzo szczegółowa, Joasia chciała, abym nie miał co do tego wątpliwości.  Ja również okazałem jej swoje uczucia jak najdobitniej, dając dziewczynie do zrozumienia, że ja także darzę ją ogromną miłością.
- Kocham cię -  oświadczyłem Joasi, gdy było po wszystkim. - Najmocniej na tym całym kurewskim świecie.
- Obiecaj mi coś - usłyszałem od niej, zamiast "Ja ciebie też".
- Tak?
- Obiecaj mi, że zawsze będziesz przy mnie, że nigdy nic nie rozdzieli nas.
- Kochanie...- zacząłem, lecz Joasia mi przerwała.
- Obiecaj - powiedziała stanowczym tonem. - Wiem, jak lubisz szaleć. Sama wiele razy widziałam Twoje triki. Pamiętasz, co ci powiedziałam, gdy kupowałeś ninję? - w oczach ukochanej dostrzegłem łzy.
- Tak - odpowiedziałem. - Szybki motor to szybka śmierć.
- Pamiętaj - dokończyła. - Kocham cię.
Nigdy o tym nie zapomniałem, choć okazji do wymazania naszej miłości z mojej pamięci. A to panienki w klubach się do mnie przystawiały, czy nawet przypadkowe dziewczyny na ulicy chciały mnie poderwać.
Z uśmiechem na ustach zasnęliśmy w swoich objęciach...
Obudziłem się w środku nocy, zegar pokazywał trzecią. Poszedłem do kuchi po szklankę mleka , jednak to nie pomogło mi zasnąć. Do świtu zostało jeszcze trochę czasu, a skoro i tak już nie wrócę do krainy sennych marzeń...
Udałem się do garażu, dosiadłem ninji  i ruszyłem w siną dal, byleby w samotności rozkoszować się warkotem silnika maszyny rozpędzonej do granic możliwości.
Księżyc był w nowiu, a ryk motoru przypominał mi wycie wilka...
***
Obudziłam się rano, przytulona do powietrza. Westchnęłam z irytacją. Znowu zwiał na całą noc. Drań. Przygryzłam dolną wargę i wstałam z łóżka. Ubrałam się i poszłam do kuchni zrobić śniadanie. Przy okazji włączyłam też telewizor w salonie, żeby posłuchać porannych wiadomości. Znów jakiś biedak rozbił się na swoim motocyklu, tak, że prawie nie było co z niego zbierać. Pomyślałam o Tomku. Wciąż nie rozumiał tego, jak się o niego martwie, nie umiał pojąć tego, jak bardzo go kocham i nie chcę, aby ninja wpędziła go do grobu. Nie widziałam, o kim była mowa, słuchałam wiadomości z kuchni. Kiedy usłyszałam te tragiczne wieści, od razu wyłączyłam telewizor i wysłałam do chłopaka SMSa.
"Wróć, bo tęsknię, kochanie :( :*" brzmiała jego treść. Kiedy tylko dostałam komunikat  informujący mnie, że wiadomość została wysłana, odetchnęłam spokojnie i zdjadłam kanapkę. Nagle zadzwonił dzwonek domofonu. Może to Tomek zgubił klucze i tyle. Szybko wybiegłam z kuchni i  otworzyłam drzwi...
Nie, kurwa, to niemożliwe!
Przez podwórko szedł policjant.
Już wiedziałam, kim był motocyklista, o którym słyszałam w porannych wiadomościach.
Z moich oczu zaczęły spływać łzy, zaniosłam się szlochem. Funkcjonariusz nic nie powiedział. Wprowadził mnie tylko do domu, poczekał, aż się uspokoję. Kiedy znalazam się w normalnym stanie, opowiedziałi wszystko. Tomek  rozbił się, kiedy rozpędzony uderzył w tira...Idiota! Idiota, idiota,idiota!
Gdy policjant wypełnił swoją powinność, doradził mi, abym kogoś do siebie zaprosiła, żebym nie była sama. Nie obiecałam mu niczego, gdy wychodził. Zamknęłam się w domu i znów zaczęłam szlochać. Tęsknota rozrywała moje serce, a głowę opanowały najczarniejsze myśli...

2 dni później

Wybaczcie mi ci, dla których byłam ważna, dla których coś znaczyłam. Wilki nie potrafią żyć samotnie. To była moja ostatnia myśl, zanim kawałek szkła przeciął  moje żyły...
Żegnajcie.

No, to już koniec :( Pragnę Was jeszcze tylko zaprosić na stronę magiawczytaniu.bloog.pl, gdzie znajdziecie świetne recenzje książek w wykonaniu dwóch utalentowanych dziewczyn, także wbijać i komentować! :D A my widzimy się niedługo w opowiadaniu "Gruszka".

Ogień Uczućजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें