''Młode Wilki 2"

64 14 6
                                    


Zapraszam Was bardzo serdecznie do przeczytania drugiej części historii i Młodych Wilkach, dzisiejsza część jest napisana na podstawie utworu ''Młode Wilki 2" znajdującego się na płycie "21 Listopada" wydanej przez zespół Verba w 2005 roku. Także bez zbędnych ceregieli: Miłego czytania ;)

''Młode Wilki 2"

,, Oni mogą żyć, ale tylko razem.

Nie rozdzielaj ich, nie odzieraj ich z marzeń.

Muszą ciągle iść na granicy ich tchnienia,

Cienka linia określa sens ich istnienia.''

Bartłomiej Kielar

Mam na imię Adrian. Byłem świadkiem tego wypadku. Wypadku, w którym Wilk ostro pokiereszował swoje ciało i prawie, że doszczętnie uszkodził tamtą piękną Hondę. To był zwykły wyścig, a on chciał tylko zarobić parę groszy. Z tego, co wiem, zamierzał oddać swojemu przyjacielowi pieniądze za odrestaurowanie motoru. Chciał zaskoczyć swoją dziewczynę...Wróć. Wilczyca powiedziała mi, że są tylko przyjaciółmi, ale kogo ona chce oszukać, przecież gołym okiem widać, że ona go kocha ponad życie...Przypominała mi Magdę...

Gdy opowiedziałem Wilczycy o wszystkim, ta kompletnie się załamała, nie wiedziała, co ze sobą począć. Lecz kiedy tylko odzyskała panowanie nad emocjami...Objawiła się w niej zupełnie inna osoba. Silna, zdecydowana kobieta, która za wszelką cenę starała się znaleźć pomoc dla Wilka. W dzień była cały czas przy nim, w nocy szukała pomocy dla niego, codziennie używała tych samych kwestii, typu: ,,Zobaczysz , w końcu będzie lepiej. Musimy razem żyć i szukać pomocy''

A kiedy on zasypiał, walczyła. Przeszukiwała każde źródła informacji. Gazety, telewizja, radio, Internet, gabinety specjalistyczne. Była gotowa zrobić wszystko, byle by tylko pomóc ukochanemu, widziałem to w niej.

***

- Wilku, będzie dobrze, zobaczysz - głaskała mój policzek, a ja patrzyłem na nią bezradnie. Chciałem chwycić jej dłoń, lecz ręce odmawiały mi posłuszeństwa. Chociaż raz udało mi się unieść prawą dłoń, a lekarze uznali to za dobry znak i nadzieję na mój całkowity powrót do zdrowia. Niestety, od tego wydarzenia minęły już prawie dwa miesiące.

***

Szukałam, szukałam i wciąż tylko szukałam. Lecz nic, nic, cholera, nie mogłam znaleźć. Lekarz prowadzący kazał nam czekać, w dupę sobie może wsadzić takie słowa! On musi jak najszybciej wyzdrowieć, musi znów wsiąść na motor, MUSI!

Całymi nocami poszukiwałam kogoś, kto mógłby pomóc. Zaczęłam się nawet modlić, bo co innego mi pozostało? Innej nadziei nie miałam, a ponoć tamten na górze czasem kogoś słucha, więc kto wie? Może Fortuna będzie dla mnie szczęśliwa...

***

Kolejna nieprzespana noc, ale w końcu owocna! Udało się! W końcu się udało! Nie wierzę własnym oczom. Pewien szpital w Olsztynie posiada w swoim zespole specjalistę od operacji na przywrócenie koordynacji ruchowej i może pomóc Wilkowi...Tylko, że za PIĘĆDZIESIĄT TYSIĘCY ZŁOTYCH? Cholerni prywaciarze...

Ale dla Wilka wszystko.

- Zdobędę te pieniądze - szepnęłam do siebie i spojrzałam w okno. - Obiecuję ci.

***

Czekaliśmy pod salą operacyjną. Patrzyłam z wielką wdzięcznością na Adriana i jego ekipę, gdyby nie oni to nigdy byśmy się tutaj nie znaleźli, a Wilk nie dostałby tej szansy, którą ma teraz. Czwarta godzina operacji i żaden lekarz jeszcze nie wyszedł z sali. Z jednej strony to dobry znak-wciąż jest nadzieja, z drugiej zaś nerwy rozszarpują mnie od środka. Dodatkowo ta pogoda, jak na złość padał obfity deszcz, zupełnie jakby niebo płakało nad nieudanym zabiegiem. Opady były duże, nawet jak na listopad. Chwyciłam ramię Adriana, który okazał się być dla mnie wspaniałym przyjacielem, wspierał mnie przez te wszystkie miesiące, mimo iż nie musiał tego robić. Mógł zapomnieć o wszystkim, po tym jak mnie zawiózł do szpitala tamtego dnia, a jednak został przy nas, dołączył do naszego stada, a razem z nim jego kumple i przyjaciółki, a także dziewczyna, ładna brunetka o imieniu Magda.

***

Dziewiąta godzina operacji. Na moich oczach już dawno pojawiły się worki od braku snu. Mocno obejmowałam ramię Adriana, a ten cierpliwie, z pokerową twarzą, czekał na koniec operacji.

W końcu drzwi otworzyły się i z pomieszczenia wyszedł doktor Jurewski. Spojrzał na nas z lekkim politowaniem i skinął głową.

- Pół roku rehabilitacji i będzie chodził - uśmiechnął się.

Pisnęłam ze szczęścia. Łzy radości zaczęły lecieć na moją twarz. Boże, udało się! UDAŁO! Gdy lekarze wywieźli Wilka z Sali szybko pobiegłam za nimi, a za mną ruszyli pozostali. Mieli prawo go zobaczyć, ich w końcu to oni zafundowali mu tę operację, oni...Sprzedali swoje motory dla obcego człowieka. Nie, już nie obcego. Teraz byli jednymi z nas. Częścią stada. Młodymi Wilkami.

Gdy Wilk zobaczył nas uśmiechnął się, podniósł lewą rękę i pokazał nam kciuka w górze. To był jego pierwszy gest, który wywołał lawinę kolejnych. Jego stan z tygodnia na tydzień był coraz lepszy.

***

- Jak jeździsz, baranie! - usłyszeliśmy od kierowcy, którego mijaliśmy. Nareszcie. Znów mogłem jeździć motorem, teraz pięknym Suzuki i o cudnym brzmieniu oraz, oczywiście, w czarnym kolorze. Nasz cel: objechać całą Polskę. Pędzimy gdzieś, niesieni przez powietrze. Wygraliśmy już z życiem, ale czy to przeszkadza w dalszej grze? Nie!

- Kocham Cię! - usłyszałem krzyk wilczycy za mną.

- Ty mnie co? - spytałem z niedowierzaniem.

Ludzie w oddali pewnie słyszeli głośny pisk opon.

Ogień UczućDove le storie prendono vita. Scoprilo ora