,,Druga Strona"

34 9 6
                                    

Dzisiejsze opowiadanie jest nietypowe, tak myślę. Pierwszy raz przedstawiam historię z perspektywy osoby zmarłej. Czy mi się udało? Czy ten tekst wywołał u Was jakieś emocje? Piszcie w komentarzach. ;)

,,Druga Strona''

Co...Co się stało? Gdzie ja jestem? Te wszystkie przyrządy...To pomieszczenie pewnie jest salą operacyjną, to tłumaczy obecność tych wszystkich lekarzy. Na pewno wykonują zabieg, ale...Czemu patrzę na to wszystko z góry? Jak w ogóle się tu znalazłem?

,,Halo!" Krzyczę, nikt mi nie reaguje. Próbuję jeszcze kilkakrotnie, lecz za każdym razem odpowiada mi cisza.

Nagle jeden z lekarzy odwraca się od stołu. Jest to kobieta, przez strój mogę tylko zobaczyć jej ciepłe zielone oczy...A raczej myślę, że byłyby takie, gdyby nie smutek przejawiający się w każdym spojrzeniu, ta rozpacz niechcąca opuścić zielonych tęczówek.

-Straciliśmy go...- mówi załamana, po czym zaczyna szlochać.

Podchodzi do niej inny lekarz, obejmuje jej ramię.

-To nie twoja wina- jego głos jest kojący, spokojny.- To nie Two...

-Czyja więc?!- kobieta pyta ostrym tonem.- To JA prowadziłam tę cholerną operację, JA byłam odpowiedzialna za jej przebieg i to JA ponoszę odpowiedzialność za jej rezultat! Obiecałam im, że damy radę!- wykrzykuje, po czym zakrywa dłońmi twarz i znów zaczyna płakać.

Spadam delikatnie w dół, podchodzę do niej, przytulam, szepczę, że nie ma się, o co obwiniać, że nawet najlepszemu chirurgowi zdarza się nieudana operacja, a rodzina denata zrozumie...

A propos denata...

Podchodzę do stołu operacyjnego, spoglądam na twarz człowieka leżącego na nim.

To ja.

Ja...

Nie żyję.

Wychodzę z sali, nawet nie zauważam, że przechodzę przez drzwi, że nie muszę ich otwierać. Szukam kogoś z mojej rodziny. Kogoś, kto siedzi w szpitalu i czeka na smutną wiadomość. Słyszę szloch.

Aż za dobrze mi znany, wiele razy słyszałem go podczas rozmów przez telefon, nieraz przytulałem osobę, która tak płakała, głaskałem jej włosy szepcząc do ucha „Będzie dobrze, zobaczysz, damy radę". Idę do źródła dźwięku. Docieram do mamy obejmującą ...Jagodę? Skąd ona tu się wzięła? Przecież ona...Przecież my...Co ona tutaj robi?!

Wzbiera się we mnie gniew. Jak ona śmiała tu być, ta...Ta...Ta...

Nie potrafię się na nią gniewać, nawet za taki czyn. Nie w takiej chwili. Widzę przecież, że mnie kocha.

Pomimo tego, że mnie zdradziła...

Mama oczywiście nic nie wiedziała,nie chciałem, póki co, obarczać ją tak złą wieścią.

Podchodzę do mojego skarbu, przytulam ją, chcę jej tyle powiedzieć, że wybaczam jej, że rozumiem, co się wtedy wydarzyło. Mimo iż jest to bezsensowne, mimo iż wiem, że już nigdy nie usłyszy moich słów, już nigdy nie poczuje mojego dotyku.

-Przykro mi...-mówi doktor prowadząca.- Robiliśmy wszystko, aby on przeżył. Naprawdę...

-Wiemy- odpowiada mama przez łzy.- Zdajemy sobie z tego sprawę...

Mam i Jagoda znów pogrążyły się we łzach, a to wszystko moja wina. Wina tego, że umarłem. A właściwie, dlaczego odszedłem, co mi się stało? Nic nie pamiętam...

***

-Spoczywaj w pokoju, Pawle - słowa kapłana rozbrzmiewają na całym cmentarzu. Koniec pogrzebu. Znajomi, przyjaciele, wszyscy idą do członków mojej rodziny, aby złożyć im kondolencje. Długo to trwa, nagle zauważam jak Jagoda odchodzi z moją mamą. Idę do nich.

-On...Chciał ci to dać na urodziny, ale...Nie zdążył- mama wyjmuje z torby paczkę i list, po czym podaje je mojemu aniołkowi. Paczkę, którą doskonalę pamiętam. Udało mi się ją zapakować dzień przed jej zdradą, a której nie udało mi się pozbyć. Nie miałem siły na taki czyn, choć bardzo tego pragnąłem. Dziś wiem, że zrobiłem dobrze.

-Otwórz, gdy będziesz sama- moja ukochana czyta napis na kopercie, po czym kiwa głową.- Dobrze.

Jagoda odchodzi w stronę auta- czerwonej Pandy, zamyka się w nim i otwiera kopertę. List głosi:

,,Kochanie

Tyle Ci zawdzięczam, nieraz uratowałaś mnie z dołka, pokazałaś mi czym jest miłość, PRAWDZIWA MIŁOŚĆ, dziękuję, skarbie ;*.

Niedługo Twoje urodziny, mam nadzieję, że kurier zdąży dostarczyć paczkę na czas. Taka anonimowa niespodzianka, co z tego, że mieszkasz trzy ulice dalej. :D W paczuszce tej znajdziesz dwie rzeczy-lisa, którego będziesz mogła przytulić w smutnych chwilach, gdy mnie nie będzie w pobliżu oraz z płytę z...Z niespodzianką :D mam nadzieję, że miłą.

Kocham Cię i zawsze będę przy Tobie

Twój Lisek"

Jagoda zaczyna płakać i otwiera paczkę, pierwszą wyjmuje płytę, na niej widnieje napis „Dziękuję : ')'' , następnie wyciąga zwierzę z serduszkiem, na którym jest wyszyte zdanie „Twój na zawsze".

-Gdzie jesteś, kochanie?- pyta zapłakana.- Miałeś być przy mnie zawsze, a nie ma Cię! Nie ma, kiedy najbardziej potrzebuję abyś był przy mnie! Wiem, co zrobiłam, ale to chyba nie znaczy, kurwa, że możesz ot tak mnie zostawić! Obiecałeś, że będziemy chociaż znajomymi!

„Jestem, kochanie, obiecałem i jestem" Jagoda nie słyszy mojego głosu, nie wie, że siedzę obok niej, że przytulam ją z całych sił. Mój aniołek spogląda na płytę, po chwili puszcza ją w odtwarzaczu, z którego zaczyna lecieć mój głos:

-To dla Ciebie, kochanie, te kilka piosenek, które uwielbiałaś w moim wykonaniu, choć ja się wciąż dziwię, czemu te wszystkie szyby są całe -brzmię radośnie, jakby nic nie mogło zniszczyć mego szczęścia.- Wszystkiego najlepszego!

Zaczyna lecieć pierwsza piosenka, pierwszy utwór, który jej zaśpiewałem, czyli Hakuna Matata. Łezka mi się kręci w oku, gdy go słyszę, Jagodzie zresztą też. Wsłuchuję się w muzykę i zaczynam wspominać, jak to się wszystko zaczęło...

Ogień Uczućحيث تعيش القصص. اكتشف الآن