Te pytania ciągle męczyły młodą kobietę. Zarówno przed pójściem spać, jak i po wstaniu. Wszystko było takie nijakie, cała ta przeszłość była przereklamowana.

Podniosła się powoli do pozycji siedzącej. Odsłoniła kotary, przymknęła delikatnie oczy. Słońce, które wpadało przez okna oślepiło ją swym blaskiem. Gdy jej oczy przyzwyczaiły się do światła, rozejrzała się po pokoju. Łóżko dziewczyny, której dalej nie pamiętała imienia, było już puste.

Z kolei łóżko Walburgii było całe rozkopane, a jego właścicielka leżała naga w łóżku. Jedynie skrawek kołdry zakrywał jej krok, a piersi były całkowicie widoczne.

Hermiona zapłonęła czerwienią. Wstała pospiesznie i podeszła do dziewczyny. Dźgnęła ją różdżką, którą miała w ręku. Usłyszała jakieś niezrozumiałe słowa, które zniknęły w poduszce. Jeszcze raz zdecydowała się ponowić atak na golasa.

— Cholera, Granger! Mogłabyś przestać?

Stała do niej tyłem. Nie chciała widzieć jej w takim stanie. Panna Black wyczuła jej niepewność. Zachichotała.

— Nie powiesz mi chyba, że krępujesz się moja obecnością? Nie przesadzaj! — krzyknęła i zaniosła się śmiechem.

Starszej dziewczynie również udzielił się humor.

— Mimo wszystko, ubierz się — rzuciła.

Hermiona poszła w stronę łazienki. Weszła do niej i spędziła zadziwiająco mało czasu. Umyła się, pielęgnacja włosów, paznokci, ciała zajęła jej mniej niż oczekiwała. Ubierała się pospiesznie. Wprawdzie było jeszcze sporo czasu na śniadanie, ale chciała być w Wielkiej Sali szybciej niż Riddle.

Po wczorajszym głupio było na niego spojrzeć, a co dopiero się do niego odezwać. Pospieszyła z pokoju w kierunku schodów. Przebiegła jak najszybciej przez pokój wspólny, wreszcie znalazła się na korytarzu, który był zalany zaspanymi uczniami, którzy niezwykle ją irytowali.

— Ruszcie się wreszcie — warknęła.

Tłum rozstąpił się, aby zrobić jej przejście. Nikt nie lubił zaczynać ze Ślizgonami, a ostatnimi czasy z nią samą. Biegiem dotarła na miejsce, usiadła na krześle i wrzuciła sobie na talerz tosta. Posmarowała go tak szybko marmoladą. Zrobiła to tak szybko, że ludzie z jej domu spojrzeli na nią pytająco. Zignorowała to. Pospiesznie przełykała kolejne kęsy chleba, gdy za swoimi plecami usłyszała znajomy, łagodny głos.

— Panno Granger, możemy panią prosić na minutkę?

Gdy odwróciła się, za swoimi plecami zobaczyła Albusa Dumbledore'a w towarzystwie dyrektora Dippetta.

Pokiwała sztywno głową i udała się za nimi. Szli zapewne do gabinetu któregoś z nich. Miała nadzieję, że jej były dyrektor, który w jej czasach był już martwy, bo zabił go Severus Snape, nie wyjawił nic swojemu zwierzchnikowi.

Zacisnęła kciuki i dalej podążała za mężczyznami, którzy uśmiechali się do niej nad wyraz przyjaźnie. Gdy wreszcie weszli do pierwszej, lepszej klasy, nie była już taka pewna czy rozmowa miała dotyczyć jej zadania powierzonego w przyszłości.

— Jak pani zapewne już zdążyła dowiedzieć się od swoich koleżanek, w tym roku w noc duchów odbędzie się bal. Nie byle jaki, oczywiście. Postanowiliśmy zaprosić kilku przedstawicieli ministerstwa. Dlaczego? Panno Granger, zapewne i panią czeka tam przyszłość! Ściągamy ich, aby znaleźli sobie przyszłych kandydatów na świeże posady w ministerstwie. Jak wiadomo i to od dawna, takie młode osoby są bardziej przydatne. Myślę, że doskonale rozumiemy powagę sytuacji.

Zmienię czas, by z Tobą być | TomioneWhere stories live. Discover now