Rozdział 22 : Buziak

6.5K 971 621
                                    

SEHUN

Leżałem na łóżku wraz z wtulonym we mnie Luhanem już od dobrej godziny. Nie wiem czemu, ale nie potrafiłem zasnąć. Może się bałem, że nagle stan starszego się pogorszy? Że będzie trzeba mu znów zrobić zimne okłady? A może przytulanie i przeczesywanie miękkich włosów blondyna było dla mnie o wiele ciekawszym zajęciem niż spanie?

Oparłem się podbródkiem o głowę mniejszego uśmiechając lekko pod nosem. Trzymanie kogoś, kto spał w twoich objęciach było naprawdę miłe. Mimo, że Jimin była moją narzeczoną, nie przepadała za wtulaniem się we mnie podczas snu. Uważała, że przez to rano budziła się niewyspana.

Drgnąłem w pewnym momencie czując, jak drobne ciało lekko poruszyło się w moich ramionach. Luhan się źle poczuł? A może ma zły sen? Może jest mu za gorąco?

- Mmm... - mruknął cicho mniejszy tym samym owiewając swoim ciepłym oddechem moje obojczyki. - Sehunnie, czy to ty? - zapytał cichutko.

Odetchnąłem jakby z ulgą, po czym odsunąłem się nieznacznie od Luhana chcąc spojrzeć na jego spokojny wyraz twarzy.

- Nie, Leonardo DiCaprio. - prychnąłem pod nosem. - Oczywiście, że ja. - oznajmiłem, na co brat Jimin zachichotał cicho.
- Lubię DiCaprio. On jest przystojny. - stwierdził. - Jak pewien ktoś.
- Ktoś? - zmarszczyłem brwi.
Czyli Luhan jest już w kimś zakochany?
- Nie ważne. - pokręciłem szybko głową. - Cieplej ci? - zapytałem z troską w głosie.
- Taaak, jesteś bardzo cieplutki. - wymamrotał, a po chwili od tak wdrapał się na mnie i objął mnie swoimi chudymi ramionami. - Mmm, idealnie. - zamruczał.

Nagle poczułem, jak na moje policzki wdziera się odcień czerwieni, przez co dziękowałem Bogu, że w pokoju było ciemno. Zdrowy rozsądek krzyczał we mnie, abym zwalił z siebie studenta, jednak coś mnie od tego powstrzymało...

- Pfff, nie za wygodnie ci? - zaśmiałem się z zachowania starszego i jego komentarza co do mojego ciepła.

Luhan widocznie nie do końca trzeźwo myślał przez gorączkę. Dotknąłem ostrożnie czoła chłopaka, co tylko utwierdziło mnie w mojej tezie. Lu wciąż był rozpalony.

- Ej, Sehunnie... - szepnął w końcu jasnowłosy. - Zrobisz coś dla mnie? - zapytał.

Podniosłem z zaciekawieniem w górę głowę i spojrzałem na chłopaka, który oparł się brodą o mój tors łapiąc ze mną kontakt wzrokowy.

- Co takiego? - zmarszczyłem brwi.
- Dasz mi buziaka? - zapytał jak gdyby nigdy nic.

Chwila moment...

- ... Że kurwa co proszę?! - prawie krzyknąłem, gdy dopiero po kilku sekundach filtracji pytania dotarło do mnie co Lu powiedział.

- Buziaka. Proszę, Sehunnie... - zaskomlał starszy, robiąc szczenięce oczka. - Inaczej nie zasnę.

Chrystusie Panie i wszelkie narody tego świata! Co ten mały, schorowany koleś odkurwia?! Czy Luhan w ogóle jest chociaż w pięciu procentach świadom tego, co robi? Mózg mu się przegrzał od tej gorączki? Przecież jestem narzeczonym jego siostry! I co najważniejsze, jestem hetero!

- Luhan, nie, nie zrobię tego. - zaprzeczyłem stanowczo, czując, jak zaczyna mi się robić niebezpiecznie gorąco. - I lepiej ze mnie zejdź. - poleciłem.
- Nie. - fuknął blondyn. - Jest mi ciepło i chcę buziaka. - powiedział tonem obrażonego dziecka zacieśniając uścisk ramion wokół mojej talii.
- Luhan, złaź i to w tej chwili, nie jesteś świadom tego co mówisz, masz strasznie wysoką temperaturę. - sapnąłem zaczynając się szamotać pod jasnowłosym próbując go z siebie zwalić.
- Przytul mnie. - jęknął płaczliwe Luhan. - Zimno mi, przytul...
- Jasne, jasne. Nie ze mną te numery. - parsknąłem próbując pozbyć się z mojego ciała Lu, który wbrew pozorom dość mocno się mnie uczepił.
- Przytul mnie, błagam, tylko wtedy jest mi ciepło... Mnie nigdy nikt nie tuli, zawsze jestem sam... - zaczął lekko drżeć i szlochać, przyciskając policzek do mojej klatki piersiowej.

Zamarłem na chwilę słysząc szloch i wyznanie starszego.
Dlaczego to tak na mnie działało? - Krusząc na pierdyliardy kawałeczków moje biedne serce?! Dlaczego musiałem być tak wrażliwy na cierpienie innych?

Westchnąłem zrezygnowany przestając się wiercić. Wahałem się jeszcze chwilę rozważając ucieczkę z pokoju, jednak po chwili w końcu lekko objąłem Luhana swoimi ramionami, przeklinając w myślach swoją słabość.

- Lubisz się przytulać, Sehunnie? - mruknął zadowolony Chińczyk. - Ja lubię. Tylko mnie nikt nie przytula. A Jimin nie lubi się przytulać.
- Lubię... I wiem, że Jimin tego nie lubi. - westchnąłem zaciskając usta w wąską linię.
- Wiesz... - zaczął blondyn ponownie opierając swój podbródek o mój tors. - Jakby co, to mnie możesz przytulać zawsze. Kiedy tylko chcesz. Będę twoją własną przytulanką. - uśmiechnął się delikatnie.
- Własną przytulanką? - zaśmiałem się pod nosem unosząc w górę jedną brew. - To chyba nie wypali. Jimin na pewno nie byłaby z tego zadowolona, a i tak za kilka dni wracam do Korei. Lepiej znajdź sobie kogoś innego do przytulania, Lu. - poleciłem.
- Nie, bo nikt inny nie chce mnie przytulać. - powiedział smutno. - A ty w dodatku jesteś taki ciepły.
- Taaa, przynajmniej ty tak uważasz. - westchnąłem uciekając wzrokiem w bok.

Dlaczego Jimin nie może się do mnie kleić, jak Lu? Dlaczego to on musi zauważać moje zalety, a nie moja narzeczona? Co nie tak jest z tym światem?!

- Jimin jest głupia. - stwierdził nagle Xiao. - Ona cię w ogóle nie docenia. Nie chwali cię. A wiesz, że masz bardzo ładne oczka? Takie urocze i ciemne. - oznajmił mniejszy.
- Doprawdy? - uśmiechnąłem się lekko zaczynając zastanawiać, czy Luhan po prostu majaczy, czy mówi to, co myśli.
- Mhm. Ładne... - powtórzył ciemnooki. - Ej, Sehunnie... To co z tym buziakiem?
- Nie dostaniesz buziaka. - burknąłem czując, że starszy znów schodzi na zły tor rozmowy. - Nie ma mowy. Jimin by mnie za to zabiła, a ja cenię sobie swoje życie i zależy mi by być wiernym swojej przyszłej żonie. - odpowiedziałem.
- Jimin nie musi wiedzieć. Sehunnie, proszę. Chce wiedzieć jak to jest. - skomlał brat mojej narzeczonej.
- Nie kpij sobie ze mnie. Brzmisz jakbyś się nigdy nie całował. - warknąłem.

W tym momencie Luhan drgnął lekko i stał się niemal cały czerwony, co mogłem dostrzec nawet w ciemności. Chłopak zmieszał się znacznie, po czym schował twarz w moim torsie.
Czy on serio...?

- No nie pierdol... - wytrzeszczyłem oczy na jednoznaczną reakcję starszego. - Luhan! Masz dwadzieścia pięć lat i nigdy się nie całowałeś?! - zacząłem się brechtać.
- Nie śmiej się ze mnie! - sapnął student. - Ja po prostu nie miałem okazji. Nie śmiej się, jest mi przykro... - załkał.
- Nie no, wybacz. Po prostu mnie rozwaliłeś. - oznajmiłem, gdy w końcu uspokoiłem swój śmiech.
- Ale teraz mam okazję. - zamruczał starszy podpierając się na łokciach i patrząc na mnie z iskierkami w oczach.
- Ekhem! - zakaszlałem znacząco. - Wiesz Lu, naprawdę powinieneś ze mnie zejść. - poleciłem zauważywszy, że Luhan sięga jedną ręką do mojej szyi, a następnie zaczyna kreślić po niej rozmaite wzroki palcem.
- Nie chcę. - szepnął zbliżając swoją twarz do tej mojej.
- Luhan, do cholery, przestań! - zacząłem się ponownie miotać pod kruchym ciałem mniejszego. - Ja mam narzeczoną, a dokładniej ujmując, TWOJĄ SIOSTRĘ!
- Ale tobie się to podoba! - wyśpiewał chichocząc z mojej reakcji. - Jesteś taki nieśmiały, Hunnie. - pisnął po czym nagle pochylił się nade mną i od tak pocałował mnie w policzek.

I właśnie wtedy coś we mnie pękło. Starałem się być miły, wyrozumiały, opiekuńczy, wspierający, ale z tym ,,buziakiem" Luhan stanowczo przesadził nawet, jeśli nie był świadomy tego, co robił.

Błyskawicznie złapałem w dłoń szczękę blondyna zaciskając na niej palce i odsunąłem od swojego policzka usta jasnowłosego.
- Nie. Jestem. Gejem. - warknąłem patrząc wściekle na chorego dwudziestopięciolatka.
- Ała, Sehun, to boli! - zaskomlał próbując się wyrwać.
- Złaź ze mnie, w tej chwili! - nakazałem puszczając powoli szczękę Luhana.
- Ale ja nie chcę! - krzyknął starszy, po czym podniósł się w górę i usiadł idealnie na moich biodrach. - Nie zejdę. - uparł się, dość mocno przy tym wiercąc, w skutku czego pomiędzy moim kroczem, a kroczem Luhana doszło do tarcia.
Zamarłem czując, jak nagle zbrakło mi w płucach powietrza.

O jacieżeś pierdzielę...

Kochanie, poznaj mojego brata!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz