— Czy my uprawialiśmy seks? — zapytała.

Na policzkach mężczyzny pojawiły się delikatne różowe plamy. Zarumienił się na sam dźwięk słowa. Kochanie się nie było niczym ważnym. To tylko wyzwolenie się od rządzy cielesnych, które od czasu do czasu powodowały, że twój umysł nie był w stanie trzeźwo myśleć. Jak raz zaczniesz to robić, nigdy ci się nie znudziło i nigdy twoje pragnienie nie było zaspokojone, ale on, Tom Marvolo Riddle, nie potrzebował takich rzeczy. Był ponad to. Wreszcie z jego twarzy zeszły te rumieńce i posłał jej cyniczny uśmiech.

— Zwariowałaś, Granger? Ja miałbym się pieprzyć z taką dziwką, jak ty?

W jego oczach pojawiły się ciemne ogniki. Od razu zrozumiała. Nienawidził jej, a szkoda. Coraz cięższa była jej misja, ale nie poddała się, wiedziała, że wyższe uczucia nie były mu obce, tak samo jej. Oboje mieli cel, który żądała realizacji, a ona była blisko, tak blisko przecież koło niego siedziała, że mogła na spokojnie w tej chwili uśmiercić go w każdej chwili.

— Jesteś jak zwykle bezczelny, Tom.

Trzasnęła drzwiami od łazienki. Westchnął. Niedługo po tym opuścił pokój życzeń. Jego myśli popłynęły za drzwi toalety, w której znajdowała się dziewczyna.

(***)

Jeśli miałaby wymienić kogoś, kto był prawdziwym tyranem bez uczuć, bez wahania podałaby nazwisko Riddle. Doprowadził do tego, że teraz płakała w łazience. Nie potrafiła znaleźć słów, które określiłby jej stan.

Była dziwnie zrozpaczona z powodu jego słów. Była przecież kobietą inteligentną i nowoczesną. Tak, nowoczesną, szczególnie w tych czasach. Wszyscy na około byli zupełnie od niej różni. Nie pasowała tutaj i zdawała sobie z tego sprawę, jednak nie mogła swoich uczuć przekładać na to. Musiała stanąć twardo na ziemi, aby wreszcie dokonać niezwykłego.

Czas się zbierać, wprawdzie była niedziela, ale ona miała jeszcze coś do zrobienia. Wykąpała się. Umyła zęby. Nie cuchnęło od niej już trunkiem z zeszłej nocy, jednakże dalej miała niemiłe uczucie w brzuchu. Wszystko jej latało, świdrowało. Whisky jednak szkodzi i ona powinna o tym doskonale wiedzieć. Zebrała do kupy wszystkie swoje myśli. Ubrała się i opuściła wreszcie pomieszczenie. Stanęła na korytarzu, nie wiedząc za bardzo, w którą stronę miała iść.

Czy do pokoju wspólnego, czy może zjeść śniadanie? Przecież wybór był łatwy. Tak dawno nie miała czegoś w ustach, co uśmierzyłoby ból żołądka. Zmierzała w stronę Wielkiej Sali, na całe szczęście nie widziała przy stole Toma. Usiadła więc spokojnie na swoim miejscu i spojrzała na siedzącego nieopodal Oriona, który wpatrywał się w nią długą chwilę. Posłała mu pytające spojrzenie. Od razu podszedł do niej.

— Mogę się przysiąść? — zapytał.

Kiwnęła tylko głową. Usiadł koło niej i nałożył na swój talerz kanapki, gotowaną szynkę oraz małego rogala z czekoladą. W napięciu czekała, aż wreszcie się odezwie. Wiedziała, że nie bez powodu siedzi teraz obok niej.

— Wiesz, wczoraj Tom cię szukał — powiedział to dość obojętnym tonem, ale ona wiedziała o co tak naprawdę chodzi chłopakowi.

Za wszelką cenę chciał się dowiedzieć, czy między nimi coś zaszło.

— Ach, tak?

Postanowiła grać na zwłokę. Im dłużej udawała, że nic o tym nie wiedziała, tym lepiej był dla niej. Nie musiała się przecież zwierzać temu mężczyźnie ze wszystkich swoich wpadek w życiu, a tym bardziej nie chciała z nim rozmawiać o Tomie.

Zmienię czas, by z Tobą być | TomioneWhere stories live. Discover now