#5 Zgoda?

647 44 1
                                    

~PP Dezego~

Obudziłem się przypięty do szafy i z kagańcem, czyli ta pełnia nie przebiegła bez agresji, na drugim końcu była Ksenia, także miała kaganiec, czułem zapach krwi. Zmieniłem się w człowieka, zdjąłem obrożę i kaganiec, miałem nieco pocharatany obojczyk, szyję i miejsca dookoła niej, kiedy wstałem zobaczyłem Florka leżącego na środku salonu w kałuży krwi - Co tu się, kurwa, odjebało?! - pomyślałem przerażony, zawładnęła mną panika, w końcy nie codziennie widzi się starszego brata w kałuży krwi. Podszedłem do niego, nie wiem jak długo tutaj leżał, ale na pewno stracił dużo krwi, nadal miał puls, zadzwoniłem szybko po karetkę, zjawili się szybko i zabrali go do szpitala, otrząsnąłem się z szoku, ale nadal panowały emocje, postanowiłem obudzić Ksenię i pojechać tam. Najpierw zdjąłem jej kaganiec i obrożę, przez co się obudziła
- Co jest? - zapytała
- Florka wzięli do szpitala, zamień się i jedziemy zobaczyć co z nim - zrobiła to o co poprosiłem.

~PP Kseni~

- Florka wzięli do szpitala, zamień się i jedziemy zobaczyć co z nim - na te słowa zrobiło mi się słabo, zmieniłam się tak jak powiedział, a mnie ogarnęła panika, a co jeśli to przeze mnie?
- Co? Co się stało?! - cholernie się martwię że to moja wina, poza tym bardzo polubiłam, tą dwójkę, a zwłaszcza Flo
- Nie wiem, przez pełnię nic nie pamiętam, ale jak się obudziłem to miał rozszarpaną rękę - wstałam i zobaczyłam plamę krwi na podłodze, kurwa mać! Przecież wczoraj się na niego rzuciłam przypomniał mi się ten moment
- Jedźmy szybko! - krzyknęłam, nie miałam żadnej kurtki, więc wyszłam w samej bluzce
- Ej, a kurtka?!
- Nie mam tutaj przecież żadnych rzeczy, ale to jest nieważne, jedźmy!
- Weź to - powiedział podając mi bluzę jego brata, dziwne jego brat może umrzeć a on się martwi o mnie. Pobiegliśmy jak najszybciej do szpitala, Florkowi zszywali rękę i robili jakieś badania, w końcu z sali wyszedł lekarz
- Co z nim, doktorze? - zapytał Dezy
- Pan jest kimś z rodziny? - zapytał
- Jestem bratem, wszystko z nim okay? - był bardzo zdenerwowany i zmartwiony, z resztą tak jak i ja
- Jego stan jest ciężki, stracił bardzo dużo krwi, potrzebna będzie transfuzja
- Jaka grupa? - przerwałam
- 0Rh-
- Czy to że mam Rh+ jest jakąś przeszkodą? - zapytał blondyn
- Niestety tak, gdyby było na odwrót nic nie stałoby na drodze
- Ja mam ARh- ale moja mama ma tą samą co Flo - powiedziałam
- To zadzwoń do niej, niech pomoże - Dezy nie wie że oni się mnie wyrzekli
- Jest taki jeden problem - przytuliłam go - oni mnie nie chcą znać od kiedy wiedzą że jestem wilkiem - wyszeptałam mu i się od niego odsunęłam
- Zajebiście - powiedział - a może spróbujesz jakoś się z nimi skontaktować?
- Próbować zawsze można, daj telefon
- To państwo do mnie przyjdą jak już pani matka będzie na miejscu - wtrącił lekarz - ja mam jeszcze innych pacjętów - i poszedł. Dezy dał mi telefon, a ja wybrałam zapamiętany numer
- Halo? - odezwał się głos w słuchawce, nie rozmawiałam z nią od trzech lat
- Cześć, mamo. To ja Ksenia
- Co chcesz? - nie była miła, nic się nie zmieniło
- Też miło cię słyszeć - powiedziałam sarkastycznie - jest bardzo poważna sprawa, chcesz uratować komuś życie?
- Co ty bredzisz? Jak niby mam uratować komuś życie? - zakpiła
- To na prawdę poważna sprawa! Mój przyjaciel potrzebuje krwi do transfuzji, macie taką samą grupę, musisz mi pomóc, mi i jemu tym bardziej!
- W jakim szpitalu jesteście? - spoważniała, podałam jej adres i przyjechali po pół godziny.

~Godzinę później~

Czekamy tylko na wyniki, czy wszystko poszło bez komplikacji, minęło 15 minut, ale dla mnie było to jak wieczność. Po kolejnych kilku minutach przyszedł lekarz
- I jak? - zapytałam szybko i chyba nawet wyprzedziłam w tym Dezego
- Wszystko jest w porządku, śpiączka powinna potrwać maksymalnie tydzień jak nie będzie żadnych problemów
- Dobrze, dziękuję. Możemy do niego wejść? - zapytał Skowron
- Tak, proszę - powiedział i poszedł, a my weszliśmy na salę gdzie leżał Florek, moi rodzice zostali na korytarzu. Patrzyłam na niego i się obwiniałam o to, ale przecież podczas pełni nie panuję nad sobą, nawet nie pamiętam co się działo
- To moja wina - szepnęłam niemal bezgłośnie
- Nie możesz się obwiniać - zapomniałam że Dezy też jest wilkiem i wszystko słyszy
- Niestety to prawda
- Jakoś w to nie wierzę
- Ale ja pamiętam ten moment - chłopak spojrzał na mnie - może nie powinniśmy o tym rozmawiać tutaj
- Dobra, później pogadamy - kiwnęłam głową, posiedziałam tam jeszcze chwilę i poszłam do rodziców, byłam ciekawa co powiedzą po tych trzech latach.

Poszliśmy do baru i rozmawialiśmy, było miło jak parę lat lemu, zanim mnie wyrzucili z domu, zawsze zastanawiało mnie jedno
- Czemu tak w ogóle się ode mnie odwróciliście? - ich miny zrobiły się poważne
- Twoja ciocia, Beth , również jest - zrobiła pauzę i odchrząknęła, przyznam że trochę mnie zamurowało, kiedy dowiedziałam się że ciocia jest wilczycą, nie jestem z nią spokrewniona, więc to nie po niej jestem wilkiem, to nie jest dziedziczne - i kiedy się przemieniała - to powiedziała nieco ciszej
- Również była agresywna i zachowywała się podobnie jak ty - dokończył szeptem tata - w końcu, kiedy była pełnia, ona zachowywała się wyjątkowo agtesywanie
- Była wtedy u swoich rodziców i ich... - niedokończyła, ale wiedziałam o co chodzi
- Dlatego baliście się mnie? - przerwałam ciszę, a oni kiwnęli głowami twierdząco - ale przecież możemy temu zapobiec, jeśli tylko odpowiednio wcześnie coś zrobimy - wiedzieli o co mi chodzi
- Wybaczysz nam to? - powiedział ojciec po krótkiej ciszy między nami
- Będzie mi ciężko, ale postaram się. Zgoda?
- Zgoda - powiedzieli jednocześnie, a ja się uśmiechnęłam, ale nadal miałam poczucie winy.

Hejoszki! I jak? Może trochę nudny, ale jest, najważniejsze. Florek otrzymał pomoc, ale zawsze mogą się pojawić jakieś komplikacje... I co teraz??
Papatki!

WilczaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz