Wciągnęłam głośno powietrze zupełnie jakbym oglądała brazylijską telenowelę.

- Dlaczego nie wiedziałam, że grasz? - spytałam przyjaciółkę. 

Już miała odpowiedzieć, kiedy uprzedził ją Scott.

- Dlaczego nas okłamałaś ty mała wywłoko? - westchnęłam głęboko przymykając oczy. 

Raz daj się namówić na wyjście i proszę! Było na to tylko jedno wytłumaczenie. Jak mówiłam, wszechświat chciał mnie ukarać. Trzeba było zostać w pokoju i się uczyć.   


Amber

Powoli otwierałam oczy, kiedy od razu powieki zaczęły mi się mrużyć. Okropne, złe światło! 

Gdy kładłam się spać musiałam zapomnieć zasunąć żaluzji. Odwróciłam się na drugi bok i próbowałam znowu zasnąć, ale mocne słońce nie pozwalało mi na to. Poleżałam jeszcze chwilę, wpatrując się w biały sufit, po czym z westchnieniem się podniosłam. 

Siedziałam na łóżku parę minut, wpatrując się w stolik pod oknem. Wynajęłam najtańszy pokój w pobliskim motelu i jak na razie cały ,,pobyt'' leżałam w łóżku, na zmianę budząc się i zasypiając. Nadal miałam z sobą jedynie czarny plecak. Ten sam, z którym wyszłam dwa dni temu od chłopaków. A może to były już trzy dni? 

Eh, kogo to obchodzi? - pomyślałam i ruszyłam w końcu tyłek z łóżka. 

Powłócząc nogami weszłam do małej łazienki w rogu pokoju. Przemyłam twarz chłodną wodą, po czym wytarłam ją ręcznikiem. Ręcznikiem, który byłam przekonana kiedyś, wiele lat temu może i był biały. 

Przeniosłam wzrok na swoje odbicie. Nie miałam zamiaru kłamać, nie było to moje najpiękniejsze wydanie. 

Czarne włosy, normalnie sięgające do ramion, teraz całe były potargane i przez to nieco podniesione. Pod oczami odznaczały się sławetne, wielkie wory. Miałam na sobie jedynie biały podkoszulek, który znalazłam zresztą w pokoju. Leżał głęboko w szafie. Na pewno należał do jakiegoś mężczyzny. Może zapomniał go w szale pakowania narkotyków, bo goniła go policja. Albo właśnie kogoś w nim zabił. Może właśnie w tej łazience, leżało powoli rozkładające się ciało? 

Nie wiem czy już mówiłam, ale zawsze patrzę na wszystko bardzo optymistycznie.

Bez obaw, najpierw go przeprałam. W każdym razie pod owym podkoszulkiem, łatwo widoczne były obrażenia po ostatniej walce. Siniaki nabierały kolorów, rozcięta warga nieco napuchła. Moja przeciwniczka musiała mieć długie paznokcie, gdyż znalazłam na sobie też parę zadrapań.

Chwilę potem wyszłam z łazienki i z powrotem usiadłam na łóżku. Zegarek na stoliku wskazywał 17:34. Jeszcze niedawno o tej porze było już ciemno jak w nocy. Właśnie... Kończył się kwiecień... Niedługo na uczelni będą zaliczenia. W tym roku już na pewno mieli zamiar mnie wywalić. Biedna Rachel, będzie zdruzgotana. Zawiedziona mną. Teraz pewnie siedziała i ostro zakuwała. 

Rachel... Poczułam niemiłe ukłucie w brzuchu. Można by to zwalić na brak śniadania, obrażenia, wczorajsze picie na pusty żołądek. 

Jednak ja dobrze wiedziałam, że to przez moją tęsknotę. I wyrzuty sumienia. Ale głównie tęsknotę, czułam się w tym bezpłciowym pokoju tak samotna... Zwinęłam się w kłębek na białej pościeli, zupełnie niczym małe dziecko.

Nie umiałam pozbyć się tego strasznego poczucia, że wszystko zawsze musiałam spieprzyć. Wszystko było w końcu dobrze, nawet idealnie, ale ja musiałam zwalić. Na pewno nie zasługiwałam na to szczęście. Może po prostu byłam zbyt samo-destruktywna, żeby być szczęśliwą.

Nic już nie ogarniamWhere stories live. Discover now