Rozdział 3

1.8K 216 65
                                    

Oohsehun napisał:

.

Myślę, że możesz mieć rację. Jednak będąc otoczonym ludźmi, którzy pragną jedynie oddalić się od swoich rodziców, nie sposób jest pomyśleć dokładnie to samo. Prawdę mówiąc, mam jeszcze jednego znajomego, ale ciężko nazwać go moim przyjacielem. Ma na imię Jongin i mieszka w moim bloku. Jest prawdopodobnie jedyną osobą, która szczerze mogłaby chcieć spędzać czas ze mną, ale ciągle jest zajęty ze swoim nowym chłopakiem, więc możliwe, że jesteś jedyną osobą, z którą będę rozmawiać w te wakacje.

Postaram się nie wykorzystać wiedzy o twojej słabości przeciwko tobie, ale to może być trudne, skoro już o tym wspomniałeś. Jednak obiecuję, że zrobię co w mojej mocy. A przynajmniej poproszę moich zmarłych dziadków, żeby cię nie nawiedzali.

Przyznam, że twój pomysł mnie zaintrygował. Czy powinienem zacząć? Jeśli tak, moimi słowami są: Korea, Święta Bożego Narodzenia. Twoje pierwsze skojarzenia!

Sehun

Drugi dzień lipca i ósmy dzień wakacji zapowiadał się naprawdę słonecznie. Sehun właśnie szykował grubszy koc, by mieć pewność, że żadne promienie tej jasnej gwiazdy nie dostaną się do środka, gdy rozległ się dzwonek do drzwi. Chłopak sapnął i rzucił materiał na podłogę, po czym zbliżył się do drzwi. Wyjrzał przez wizjer i ujrzał swojego sąsiada, szczerzącego się beztrosko do samego siebie. Sehun nie był typem zazdrośnika, ale czasem kiedy patrzył na Jongina, miał ochotę wydrapać mu oczy. Jak można było być tak szczęśliwym? Nie żeby mu bronił, naturalnie. Ale mógłby się czasem podzielić.

Koreańczyk przekręcił klucz w zamku i drzwi stanęły otworem, a znajdujący się za nimi nastolatek uśmiechnął się jeszcze szerzej.

- Cześć, Sehun. Tak sobie pomyślałem, że może moglibyśmy gdzieś razem wyskoczyć? – rzucił i oparł się o framugę, jak gdyby był tam stałym bywalcem.

Wyższy chłopak zapowietrzył się delikatnie, ale momentalnie uspokoił oddech. Spojrzał w podłogę, a następnie znów na towarzysza. Próbował to ukryć przed samym sobą, ale jego serce ominęło uderzenie, kiedy usłyszał propozycję starszego. Choćby starał się z całych sił, nie mógł zaprzeczyć, że Jongin nie wywoływał u niego dziwnych emocji.

Nie był w nim zakochany. Ale było w nim coś, co sprawiało, że Sehun chciałby się wtulić w jego umięśnioną klatkę piersiową (nie przyglądał się! To była dzielona lekcja wf-u!) i nigdy nie puszczać. Oczywiście nigdy nie zdobyłby się na taki krok, zwłaszcza teraz, gdy ten miał chłopaka, ale uczucie pozostało.

- Yyy... – zająknął się, ale wydusił w końcu ciche:

- Jasne, dlaczego nie?

- Może się przebierzesz, a ja w tym czasie poczekam w kuchni? – zaproponował Jongin, a Sehun jakby dopiero zauważył, że wciąż jest w bokserkach w niebieskie kropki i białej podkoszulce, kiwnął głową na zgodę.

Jonginowi wskazał ręką kierunek kuchni i sam udał się do swojej sypialni. Nie chciał, by sąsiad czekał na niego zbyt długo, więc założył pierwsze lepsze dżinsy, które nie śmierdziały jeszcze na tyle, by komukolwiek mogło to przeszkadzać (chyba, że ktoś zacząłby się do nich dobierać, ale raczej wykluczał tę opcję) i czysty t-shirt z motywem Supermana. Przeczesał swoje czarne włosy szczotką, znalezioną pod stertą podręczników szkolnych, i opuścił pokój.

- Tak właściwie to gdzie idziemy? – spytał towarzysza, gdy wyszli już z bloku, ale ten uśmiechnął się tajemniczo i nic nie powiedział.

Po dwudziestu minutach pieszej wycieczki i zatrzymaniu się na chwilę w cukierni z powodu Jongina, który nalegał, by kupić „najlepsze rurki z kremem na świecie", chłopcy dotarli na miejsce. Sehun nie mógł sobie przypomnieć skąd kojarzył tą okolicę. Dopiero kiedy zobaczył ogromny, nowoczesny budynek z szarej płyty, olśniło go.

Penpals | HunhanWhere stories live. Discover now