23

10.8K 652 316
                                    


 Calum nigdy nie miał większych problemów z nauką. Miał mózg do liczb, wrodzoną naturalność w rozwiązywaniu zadań i trudnych testów. Nawet nie musiał specjalnie się przykładać do lekcji, wystarczyło, że pojawił się na zajęciach, a informacje same zapadały mu w pamięć i tego powodu jego nazwisko zawsze znajdowało się na szczycie listy wyników, wywieszanych w szkolnym korytarzu. Nazywali go geniuszem i jeszcze nigdy nie zawiódł ich oczekiwań. Aż do teraz.

Nie potrafił się skupić. Nie był w stanie przyswajać żadnej wiedzy, myślami szybując w innych kierunkach. Jego głowa nie dopuszczała do siebie niczego, co kiedyś przychodziło mu z taką łatwością. Sądził, że to chwilowe i z czasem to uczucie roztargnienia zniknie, ale od trzech tygodni wciąż nawiedzały go głupie wspomnienia i choć bardzo chciał, nie mógł przestać myśleć. Żałował tego, co zrobił, ale było za późno i nie mógł już niczego cofnąć, nawet jeżeli bardzo chciał.

Poprawił paski plecaka na swoich ramionach, idąc wzdłuż klas, poszukując sali od matematyki. Głowę miał opuszczoną, a spojrzenie utkwione w czarnych trampkach, gdy mijał tłumy ludzi. Wyjątkowo nie spieszyło mu się, gdyż wiedział iż dziś ogłoszone zostaną wyniki z ostatniego sprawdzianu, a był całkiem pewien, że go zawalił. Pierwszy raz w życiu. Nie wiedział co się z nim dzieje, bo zaliczanie testów nagle okazało się przeszkodą, a codzienne myśli o pozostaniu w domu, w wygodnym łóżku coraz bardziej kuszące. Czyżby brakowało mu jej aż tak?

Zatrzymał się przy metalowej szafce, wybierając odpowiedni kod na kłódce. Wyciągnął z niej wszystkie potrzebne książki, które planował zabrać ze sobą do domu. Matematyka była jego ostatnią lekcją przed zbliżającym się weekendem i miał zamiar spożytkować swój wolny czas na nauce. Może w końcu uda mu się rozwiązać parę równań.

Odwrócił się na pięcie z zamiarem pójścia w końcu do klasy, ale coś go zatrzymało. Cofnął się z powrotem w to samo miejsce, opierając się plecami o zimną powierzchnię szafek, jakby chciał się w nie wtopić. Serce zaczęło walić mu jak młotem, boleśnie i szybko. Musiał zacisnąć palce na materiale bluzy, żeby powstrzymać szaleńcze drżenie dłoni.

- Melanie - powiedział szeptem, tak że tylko on mógł siebie usłyszeć.

Dziewczyna stała zaledwie kilka kroków od niego, również pakując swoje rzeczy do sportowej torby, którą przewiesiła przez ramię. Miała na sobie strój z barwami szkolnej drużyny, odsłaniający jej długie nogi. Miękkie blond włosy związała niebieską wstążką, pozwalając im zawisnąć nad łopatkami. Wyglądała pięknie, jak zawsze gdy ją widział.

Nieskazitelna uroda prawie odwróciła uwagę Caluma od marnej próby zatuszowania makijażem worków pod oczami, czy zgarbionych pleców pod ciężarem zmartwień, jakie nosiła. Zastanawiał się czy tęskni tak mocno jak on, czy też nie może spać, godzinami gapiąc się w sufit, zanim słońce oznajmi nowy dzień. Wyraźnie schudła. Może też nie miała apetytu i omijała posiłki?

W pewnym momencie podniosła głowę, przypadkiem patrząc prosto w ciemne oczy Caluma. To trwało zaledwie kilka sekund, zanim odwróciła wzrok i uciekła, ale wystarczyło żeby wywołać spięcie. Hood czuł to w koniuszkach palców, przez długość kręgosłupa i po czubek głowy. Zawsze gdy przypadkiem na siebie wpadli lub ich smutne spojrzenia skrzyżowały się nieumyślnie, jego ciało przechodziły gorące, gwałtowne impulsy, pobudzające każdą komórkę a przede wszystkim serce. Obroty jednak zwalniały, kiedy Melanie go ignorowała. Ilekroć nawiązali jakiś nieplanowany kontakt, blondynka ucinała go w mgnieniu oka. Może wzięła sobie do serca jego prośbę, bo faktycznie zachowywała się tak, jakby nigdy się nie spotkali. A może zdążyła go znienawidzić.

TEXTING » calum hoodWhere stories live. Discover now