I nie miałam zielonego pojęcia co ja tu robiłam. Siedziałam na ławce i wgapiałam się w swoje trampki. Przyjechałam do Amber, to na pewno. Bo coś do niej czułam. Ale nadal nie byłam pewna co, po prostu świetnie.

Gdyby chociaż odebrała ode mnie telefon! Przecież nawet nie wiedziałam gdzie mieszka jej brat. 

Wyjęłam swoją komórkę i wygooglowałam "Joshua Wallce Filadelfia prawnik adwokat". Wujek google z ważniejszych informacji podał mi nazwę firmy, w której pracował Josh. 

Zadzwoniłam tam, ale dowiedziałam się, że nie mogą podawać prywatnych danych pracowników. Kto by się spodziewał... 

Musiałam, więc zrobić coś, na co miałam znacznie mniejszą ochotę. W internecie był również podany numer prywatny Josha. Zapewne jako prawnik musiał zapewnić kontakt z ewentualnymi klientami i budować personalną więź. Wstukałam cyfry do telefonu i, z duszą na ramieniu, przyłożyłam słuchawkę do ucha. Po czterech sygnałach odezwał się głos.

- Joshua Wallce, słucham?

- Cześć Josh. Nie wiem czy mnie pamiętasz. Z tej strony Rachel Rapsberry. Jestem.. - zastanowiłam się przez chwilę co u licha mu powiedzieć. Jeśli Amber u niego jest to i tak już wszystko wiedział. - jej przyjaciółką, poznaliśmy się już kiedyś. 

Cisza. Przez chwilę nic nie mówił. Dla mnie zdawało się to trwać jednak całą wieczność.

- Tak. Tak pamiętam - nie mogłam wyczytać z jego głosu żadnych emocji. Chyba był... zmęczony.

- Może to głupie pytanie, ale czy jest może u ciebie Amber? Nie odbiera ode mnie, a bardzo pilnie muszę z nią porozmawiać. I szczerze, naprawdę mam nadzieję, że jest u ciebie, bo właśnie przyjechałam do Filadelfii.

I znowu ta cisza. Co za męczarnie.


- Oh. Tak jest u mnie. Nie wiem... Chcesz ją do telefonu, czy może przyjść do niej..? - odetchnęłam z ulgą. 

Chyba nie był na mnie jakoś wyjątkowo wściekły, w stylu ,,starszy brat pobije każdego kto tknie albo zrani jego małą siostrę".


- Chętnie bym do was przyjechała, jeśli to nie problem. Muszę z nią porozmawiać, najlepiej w cztery oczy. I mógłbyś jej proszę na razie nic nie mówić?

- Pewnie, wszystko rozumiem - miał bardzo ciepły głos. Pamiętałam, że takiego właśnie go zapamiętałam, jako ciepłego, dobrego starszego brata. - wyślę ci adres sms-em.

- Dziękuję ci bardzo - powiedziałam i rozłączyłam się. 

Zagryzłam wargę i ścisnęłam telefon w spoconej dłoni. Nie pamiętałam kiedy ostatnio byłam tak zestresowana.

                                                                                       ***

23B. Sprawdziłam wiadomość od Josha jeszcze raz. Tak, to był dobry adres. Wzięłam głęboki oddech i, z zaciśniętymi oczami, zapukałam do drzwi. 

Rozległy się kroki i dźwięk otwieranej zasuwy. I już po chwili stała przede mną. Z rozczochranymi czarnymi włosami, w leginsach i zielonym swetrze. Dlaczego wcześniej nie widziałam jaka ona była piękna? 

Uśmiechnęłam się niemrawo i bardzo niepewnie spojrzałam jej w oczy. Piękne, lodowo-błękitne oczy. Ujrzałam w nich zdziwienie, ale też coś jakby wzruszenie. 

Złapałam ją za rękę i wyciągnęłam na chłodny korytarz. Stanęłyśmy naprzeciwko siebie, zaraz obok drzwi do mieszkania. Żadna nic nie powiedziała. Żadna nie musiała. Słowa to tylko słowa. Przyjdzie jeszcze na nie czas. Wciągnęłam powietrze i podeszłam jeszcze krok bliżej. Położyłam dłoń na jej bladym policzku. Byłam wyższa, więc Amber patrzyła w górę nie odrywając wzroku od moich oczu. 

Do niczego się nie zmuszałam. Nagle naprawdę to poczułam. Zaczęłam zbliżać się do jej twarzy. Wszystko wydawało się trwać nieskończoność. Nasze nosy się zetknęły. Czułam jak ciężko oddycha, powietrze które wydychała uderzało we mnie. Zamknęłam oczy. Nasze usta były już prawie przy sobie. Byłam wręcz pewna, że za sekundę ktoś wejdzie na klatkę, spadnie bomba, albo wbiegnie tu grupa antyterrorystów i przerwie nam ten moment. 

Jednak nic takiego się nie stało. Nasze wargi zetknęły się. Tym razem to ona była przy ścianie. Tak samo jak wtedy, pocałunek był idealny tyle, że tym razem nie zamierzałam go już przerywać. Nasze usta perfekcyjnie do siebie pasowały. Wszystko działo się tak wolno, tak delikatnie. Czułam smak kawy, którą musiała niedawno pić. Amber przechyliła głowę i objęła mnie. Wspięła się na palce i pogłębiła nasz pocałunek. Nie mógł by być lepszy, bo tym razem nigdzie nie uciekłam. Ani mi się śniło. Po minucie odsunęłam swoje usta od jej. Uśmiechnęłam się do niej, a ona do mnie. I teraz jej policzki nie były już blade, a oblane rumieńcem, który tak łatwo wchodził na jej twarz.


***

Jestem chora, a z piekącym gardłem pisze się przecież najlepiej xd

Chciałam po pierwsze bardzo podziękować za komentarze, które się pojawiły i 1K wyświetleń. Pewnie na tle tylu wattpadowiczów to żaden wyczyn, ale mię bardzo to ucieszyło i jeszcze bardziej napędziło do pisania.

Po drugie dodałam obsadę po długich obradach i męczenia znajomych kto by tu się na kogo nadał, więc zapraszam do zobaczenia.

Polecam włączyć do czytania dodaną piosenkę :))

- Ola





Nic już nie ogarniamWhere stories live. Discover now