Rozdział 31

5K 220 58
                                    

*Perspektywa Scarlett*

Doskonale słyszałam ich całą rozmowę, ale wolałam nie reagować, dopóki by nie doszło do rękoczynów. Dobrze, że sobie to wyjaśnili. Ubrałam się w rzeczy przygotowane przez Stiles'a, a była to czarna bokserka, niebieska, flanelowa koszula w czarną kratę, podziurawione jeansy i czarne tenisówki + oczywiście wygodna bielizna. Kocham cię braciszku. Poprawiłam włosy i wyszłam z łazienki. Podałam wcześniej noszoną koszulkę i kurtkę Derekowi i uśmiechnęłam się do dwóch najważniejszych mężczyzn w moim życiu.

- Czyli to już koniec naszych przygód z alfą? - zapytałam.

- No, nie obiecuję. - uśmiechnął się czarnowłosy, szpanując swoimi czerwonymi oczętami. W odpowiedzi zaśmiałam się krótko i pocałowałam go w policzek. Nasz nowy alfa uśmiechnął się łobuzersko i miał zamiar złączyć nasze usta, ale przerwał mu mój brat.

- Będę tolerować wasz związek, ale na miłość boską nie wysysajcie sobie twarzy na moich oczach.

- Jak sobie życzysz. - ukłoniłam się teatralnie. - Możemy jechać już do domu? Padam z głodu i zmęczenia.

- Oczywiście. - odpowiedział mój brat odwzajemniając ukłon. Poszliśmy do auta, a ja szepnęłam do zielonookiego.

- Jedziesz z nami. - przytaknął i wsiadł ze mną do jeep'a. Wymownym spojrzeniem poprosiłam Stiles'a o powstrzymanie zbędnych komentarzy. Ruszyliśmy. Jako, że Derek  siedział z przodu włączył radio. Akurat leciała piosenka Haddaway – What is Love. Jak na zawołanie wszyscy zaczęliśmy kiwać głowami w rytm muzyki. (dop.a: jakby ktoś nie wiedział o co chodzi ;) https://www.youtube.com/watch?v=3ATggIrOjkY ). Przypominając sobie sceny z Jim'em Carrey'em zaczęłam się śmiać jak nienormalna. Derek i Stiles wymienili zdziwione spojrzenia i kontynuowali trząchanie głową. W sekundę się ogarnęłam i do nich dołączyłam. Tak nam minęła podróż do domu. Wysiedliśmy z auta, a ja od razu pobiegłam do kuchni. Wyciągnęłam z lodówki wszystkie potrzebne produkty i przygotowałam sobie gofry. Położyłam na nich różnorodne owoce, spryskałam bitą śmietaną i polałam miodem. Już chciałam zacząć jeść, kiedy PEWNE DWIE OSOBY usiadły przede mną i zaczęły się wpatrywać maślanymi oczętami w MOJE gofry.

- Podziel się. - miauknął Stiles.

- Nie. - warknęłam, na co Derek uśmiechnął się do mnie słodko i ukradł mi truskawkę, ówcześnie zanurzając ją w bitej śmietanie. Bro zrobił wielkie oczy i spojrzał na mnie z wyrzutem. Westchnęłam ciężko, odłożyłam 1 gofra na inny talerz i podałam go bratu.

- Kocham cię siostrzyczko, wiesz? - powiedział, całując mnie w czubek głowy i uciekł do swojego pokoju.

- A ja? - zapytał Derek kradnąc mi kolejny owoc.

- Ty możesz jeść ze mną z jednego talerza. - niektórzy uważają, że to byłoby słodkie, natomiast ja zrobiłam tak dlatego, bo nie chce mi się wstawać i wyciągać kolejnego naczynia. Wilkołak ucałował mnie w policzek i razem zaczęliśmy konsumować gofry.

- O co chodziło z Grumpy Cat'em? Ja wierzę, że twój brat uważa, że jestem zrzędliwy, ale nie rozumiem tego kota. - w odpowiedzi zaśmiałam się. Widząc niezrozumienie w oczach wilkołaka, zrobiłam mu zdjęcie i pokazałam mu porównanie jego twarzy z pyszczkiem sławnego kota. (Patrz media) Po skończonym posiłku poszliśmy do mojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i po chwili poczułam na swoim karku gorący oddech alfy. Odwróciłam się i od razu złączyłam nasze wargi w namiętnym pocałunku. Przerwałam go na chwilę.

- Teraz, to już w ogóle nie będę miała okazji do dominacji, co? Wielki, zły wilku?

- Nie jestem, aż taki zły. - oburzył się jak mały dzieciak, na co wplotłam palce w jego włosy i pocałowałam go w czoło. Owinął ramiona wokół mojej talii i przygryzł skórę na mojej szyi, blisko ucha. Jęknęłam cichutko i wsunęłam dłonie pod jego koszulkę, kierując je na plecy. Boże, jaki on jest gorący, dosłownie i w przenośni. Złączyłam nasze wargi w długim i namiętnym pocałunku. Oczywiście to on dominował. Moje dłonie błądziły po jego plecach. Delikatnie wsunął swoje ręce pod moją koszulę i jeździł palcami wzdłuż mojego kręgosłupa. Przerwałam i pocałunkami zjechałam na jego  szczękę i szyję, zatrzymałam się tam, przygryzłam skórę i zaczęłam ją pieścić językiem. Jęknął. Wykorzystałam moment jego nieuwagi i obróciłam nasze ciała. Teraz to ja byłam na górze. Uśmiechnęłam się łobuzersko, na co lewa brew Hale'a powędrowała ku górze. Przygryzłam jego dolną wargę i ją zassałam, by po chwili pogłaskać ją językiem. Przerwałam daną czynność i położyłam się na jego klatce piersiowej.

I'm fine...maybe |Teen Wolf|Where stories live. Discover now