Rozdział 8

6.9K 361 31
                                    

Obudziłam się z szokiem wymalowanym na twarzy. Aha, czyli jednak zasnęłam. Było w pół do siódmej. Wręcz wyskoczyłam z łóżka. Żeby tylko być pierwszą w łazience. Żeby tylko być pierwszą w łazience. Żeby tylko być pierwszą w łazience. Jednak nie zdążyłam. Zajebiście. Zeszłam na dół i przygotowałam sadzone jajka na szynce. Zasiadłam do stołu i zjadłam śniadanie. Wkładając mój talerz do zmywarki poczułam zimne, mokre dłonie na karku.

- Kurwa! Stiles! Przestań, bo mi zimno! - pisnęłam.

Bro zaśmiał się złowieszczo i wziął się za pochłanianie szynki. Jeszcze się zemszczę. Pomyślałam wspinając się po schodach. Wzięłam szybki prysznic. Wszystkie złe wspomnienia związane z wczorajszym dniem powróciły, ale na szczęście już lepiej je przyjęłam. Owinęłam się cieplutkim ręczniczkiem i dokładnie wytarłam swoje ciało. Wysuszyłam włosy i pozwoliłam, aby spływały kaskadą po moich plecach. Ubrałam się w jasne, przetarte jeansy i czarny sweter ze znanym napisem "Life is brutal..."*. Zrobiłam sobie jeszcze delikatny, podkreślający makijaż. Całość zajęła mi ponad pół godziny. (Taka typowa kobieta xD) Mój bliźniak już na mnie czekał przy drzwiach. Schodząc złapałam swój plecak. Włożyłam jeszcze czarne glany i granatową, przeciwdeszczową kurtkę. Jest za mokro, żeby zakładać coś innego. Weszłam do jeep'a Stiles'a i ruszyliśmy. Pierwsza lekcja - geografia. Nie jest źle. Nie przepadam za tym przedmiotem, ale lepsze to od na przykład chemii.
Przez całą godzinę ignorowałam pierdolenie nauczyciela, rysując jakieś bazgroły na końcu zeszytu.
Podobnie minęły mi pozostałe lekcje. Jedyną pożyteczną informację dostarczyła mi Lydia. Mianowicie jutro odbędzie się impreza z okazji urodzin jednego z uczniów. Lubię Lydię, tylko szkoda, że jej chłopak tak ją niszczy. Jest inteligentna, oczytana, przez co mam z nią wiele tematów do rozmów, ale przez niego jest swoim własnym przeciwieństwem. Tak wiem jak to brzmi, ale tak jest.

- Cześć - zaczepił mnie Scott.

- Siema.

- Poznałaś już Alison?

- Tak, jest bardzo sympatyczna.

- Taaa.. mam prośbę.

- Jaką?

- Mogłabyś mi pomóc do niej zagadać?

- Emmm nie sądzę, abym ci bardzo pomogła, ale okey...- uuuuu Scott'y zaczyna polować, a dokładniej uczyć się polować :D. - przede wszystkim, czy ona też zwraca na ciebie uwagę?

- Tak, tak sądzę.

- No to na co czekasz?! Po prostu się z nią przywitaj i poprowadź rozmowę! Zaproponuj wspólną naukę! Albo zaproś ją na imprezę! Zacznij od zwykłej znajomości! Porozmawiaj z nią tak, jak ze mną. A tak między nami ona też ostrzy sobie na ciebie pazurki.

- Serio?! To zajebiście. Dobra idę. Pa i dzięki. - przez chwilę jeszcze obserwowałam poczynania mojego przyjaciela.

Nie no, dobrze mu idzie. Wiedziałam, że sobie poradzi. Z moich obserwacji wyrwał mnie dzwonek obwieszczający ostatnią lekcję. Ughhh byłe do dzwonka.

Po męczarniach z Harris'em. Mieliśmy chemię. Miałam zamiar dojść do lasu spacerkiem, ale The Big Bad Wolf po mnie przyjechał. Dość pozytywnie mnie zaskoczył, ponieważ Stiles miał trening, a od szkoły do lasu jest dość duży dystans do przejścia, więc nie miał mnie kto zawieść. Mój bro zauważył Derek'a, lecz na szczęście nie zdążył mnie zatrzymać, ponieważ Scott go poinformował o swoim osiągnięciu, skutecznie zagradzając mu drogę. Uśmiechnęłam się pod nosem i wsiadłam do jego sexy bryki.

- No hey.

- Cześć.

- Dzięki, że po mnie przyjechałeś.

I'm fine...maybe |Teen Wolf|Where stories live. Discover now