Wilki

669 58 6
                                    

~~~
YUI
~~~

Uciosłam dłonie do twarzy. Buchnęły z nich siarczyste płomienie. Teraz się zbawimy. Usłyszałam jak kawałki skał odrywają się od ziemi pod wezwaniem Kathariny, a temperatura powietrza wokół nas spadła o kilka stopni, gdy Vanessa roztoczyła wokół siebie lodową aurę.

Dziewczyna odkryła w sobie tę moc niedługo przed moim porwaniem. Kiedy jej energia sięgała zenitu jej cera jaśniała, włosy stawały się białe jak śnieg, a oczy błękitno przeźroczyste. Zupełnie ja lód. Byłam z niej dumna. Teraz tylko przygotowywała się do walki i próbowała odstraszyła przeciwników.

- Jesteś naprawdę niesamowita, kochanie. - uśmiechnął się czarująco Kou.
- Kou! - warknęła Van.

W ciągu 2 sekund jej wygląd zmienił się diametralnie. Ognista czerwień - zimna biel, zieleń - błękit.

- Misja zostanie wypełniona. - oznajmił ze spokojem Ruki. Jak ja go nienawidzę.

Już chcieliśmy się wszyscy na siebie rzucić, kiedy usłyszeliśmy wycie wilków. Kilka głosów, które brzmiały jak setki, wzniosło się do nieba. Spomiędzy krzewów i drzew wyskoczyły bestie. Sprawnie otoczyły nas, przypadając nisko do ziemi jak na zawodowych drapieżników przystało. Było w tym stadzie coś dziwnego. Ziemna sierść przypominała kolorem kłębki kurzu, a wokół każdego z nich roztoczona była ciemnoczerwona aura.

- Wysłannicy piekieł. - szepnęłam z zapartym tchem.

Wilki poruszały się jak w mrocznym tańcu. Ciche i bezbłędne kroki przypomniały mi kto jest dzisiaj ich ofiarą. Dwie rodziny stojące w lesie. Demony słuchały uważnie naszego przyspieszonego tętna i rozkoszowały się tą muzyką. Kilka z nich zmarszczyło nosy wąchając zapach krewi w naszych żyłach i wyobrażając sobie jej smak. Gra mięśni pod skutą przyprawiła mnie o dreszcze. To chyba jedne z najpiękniejszych i najniebezpieczniejszych istot jakie widziałam. Do tej pory tylko słyszałam o Piekielnej Watasze. Chciałam skulić się pod ich przeszywającym spojrzeniem łowcy. Uciec od bezdusznych, mrocznych ślepi. Pragnęłam odciąć się od tak niespotykanej negatywnej energii.

- Na co czekacie?! - wrzasnęłam do innych. - Wiejemy!

Z Piekielną Watahą nie ma żartów. Przybywają z najgłębszych i najmroczniejszych otchłani piekieł, by zabić wytyczone ofiary. Po świecie krążą legendy o brutalności wilczych demonów.

Biegliśmy przez las do rezydencji Mukamich. Jedyne co możemy teraz zrobić to trzymać się razem i spróbować odeprzeć atak oprawców.

- Co to jest? - zapytał się Ayato, gdy zaryglowaliśmy już drzwi.
- Piekielna Wataha. - te dwa słowa wystarczyły by przyciągnąć uwagę naszych gospodarzy
- Serio? Nigdy ich nie widziałem. - powiedział Yuma. Po raz pierwszy dostrzegłam w jego oczach strach. Nie był już takim twardzielem.
- To niemożliwe. Czego od nas chciałyby te wilki? - zdziwił się Ruki.
- A kogo to obchodzi. Jestem za przystojny by umierać. - pożalił się Kou.
- Jeżeli nie rozszarpie cię ta wataha to ja to zrobię. - zagroziła mu Vanessa.
- Czy ktoś mógłby mi wyjaśnić czym jest ta cała Piekielna Wataha? - spytał mój zdezorientowany mąż.
- To sfora wilczych demonów, które przybywajà z piekieł w konkretnym celu. - wyjaśniłam.
- By zabić. - sprecyzował Ruki.
- Słyszałem, że są bezlitosne i zawsze skuteczne. Nie zawiodą swojego alfy. - powiedział Yuma.
- A kto jest ich alfą? - padło pytanie z ust Clousa i spojrzenie wszystkich spoczęło na mnie.
- Lucyfer.
- Mamy problem. Czego chce od nas książę piekieł? - spytał Ruki i jeszcze raz na mnie zerknął.
- Na mnie nie patrz. Ja nic nie wiem.
- Napewno? Zmieniono ci pamięć. Nie wiesz kim ty jesteś i Womenizer. Nie wiesz po co je stworzyłaś.
- Wiem.
- Czyżby? I jesteś z tego dumna?
- Ratowanie ludzkości to szlachetny cel.
- Ratowanie ludzkości? Śmiechu warte! Chciałaś rozpocząć drugą Wielką Wojnę. Zemścić się na Bogu.
- Nie opowiadaj takich herezji!
- Zostałaś strącona z Nieba, nie z powodu przepowiedni, ale odwołania się po stronie Porannej Gwiazdy. Ta głupia gadka o miłości nigdy nie miała miejsca. To wszystko kłamstwo, które ktoś wbił ci do tej ślicznej główki.
- Bzdura! Zaraz ja wybiję ci te głupoty z twojej!
- Pozostaje pytanie. Kto jest tak potężny by zmienić pamięć córce Boga.
- O czym ty pleciesz?
- Nie mów, że nie zauważyłaś. Masz w sobie więcej boskiej mocy niż inne anioły. Nawet archanioł.
- Chcesz powiedzieć, że jestem... - nie dokończyłam, bo za wielkim drzwiami rozległo się głośne ujadanie, a chwilę później przez okna wpadły do pomieszczenia wilki.

Usłyszałam krzyk i odgłosy rozpoczynającej się bitwy. Poczułam krew.

~~~~~~
CLOUSE
~~~~~~

Jakie miałem szansę z Piekielną Watahą? Zerowe. Moja mama mówiła o nich z trwogą, a przecież jest taka potężna. Czy to możliwe, że była rodzoną córką Boga? Jest taka piękna, dobra i silna. To całkiem prawdopodobne. Ale to równie dobrze może być pułapka. Kolejny podpunkt misji Mukamich.

Do domu wpadły wilki. Rozpoczęła się walka. Mukami dzielnie walczyli wręcz, tata posługiwał się ogniem i magicznym mieczem, który zawsze nosił przy dobie na łańcuszku z czarnego złota, Vanessa zamrażała kolejno atakujące nas bestie. Katharina była przebiegła. Jej zielone oczy błyszczały z podniecenie, gdy ze swoimi ostrzami wirowała w pokoju. Erich przy pomocy swojej energii starał się odesłać wszystkie demony z powrotem do piekła, a Andy szeptał po łacinie jakieś zaklęcia ochronne, które miały na chwilę spowolnić wroga. Co miałem robić ja? Byłem szybki i zwinny, ale nie miałem siły i magii strogojów. Coś uczepiło się mojej ręki. Wilk. Zaczął szarpać zaciekle moje ramię, a ja potrafiłem tylko krzyczeć ze strachu. Krew spłynęła mi strumieniem i poplamiła ciemny sweter. Mój oprawca zabulgotał i wybuchł, zamieniając się tym samym w ciemny obłok dymu.

- Nic ci nie jest? - spytała mama.
- Nie. - obdarzyłam ją słabym uśmiechem. Co ja tu robię? Powinna posłuchać swojego prawa i mnie zabić. Nie mam celu, dla mnie nie ma przeznaczenia.

- Chodź wyprowadzę cię stąd.

Poszliśmy razem na wyższe piętro, zostawiając za sobą zaciekłą walkę. Weszliśmy do pierwszego lepszego pokoju.

- Dam ci trochę swojej mocy, żebyś mógł się obronić.
- Mamo! Uważaj! - za nią pojawił się wilk. Skoczył.

Zanim się odwróciła, ja stałem już przed nią. Szczęki potwora zacisnęły mi się na szyi. Teraz wiem co było moim przeznaczeniem. Miałem zginąć, ratując moją kochaną rodzicielkę. Życie za życie. Teraz jesteśmy kwita.

Usłyszałem krzyk, zanim odpłynąłem w bezkres ciemności.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Komentujcie. Zapraszam.

Diabolik Lovers 2: More BloodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz