Ruki

788 83 7
                                    

~~~
YUI
~~~

Chłopak prowadził mnie schodami do najwyższej wierzy w budynku. Poruszał się płynnie jak polujący drapieżnik. Z trudem nadążałam za jego wielkimi krokami.

- Zdajesz sobie sprawę, że mój mąż mnie szuka. I córki też. Womenizer wyczują moją energię.
- Doprowadzi ich do ogrodu. Rzuciliśmy zaklęcie, które zatarło twój ślad. - zapewnił mnie szorstko.
- Dlaczego to robicie?
- Z wdzięczności.
- Hę?

Ruki otworzył żelazne drzwi i wrzucił mnie do pokoju. Rozejrzałam się. Był mały. W niewielkich oknach założone były kraty. Zielone ściany, duże łóżko i pojemna szafa wydawały się przytulne. Ale półmrok i ciężkie powietrze przypominały mi, że jestem więźniem.

- On zmienił nas w wampiry, zmienił nasze życie na lepsze. Mnie dał wykształcenie i uczynił głową rodziny. W zamian chce abyśmy wykonali projekt "Ewa".
- Projekt "Ewa"? Jaki On? Nic nie rozumiem.
- To może i lepiej. Czasami wiedza jest zbyteczna.
- W tym przypadku jest? - spytałam.
- Tak.
- Twoje życie nie mogło być aż tak straszne. Pomyśl. Czy zmiana w wampira nie była ucieczką?

Ruki spiorunował mnie wzrokiem. Miałam wrażenie, że w jego oczach pojawił się płomień nienawiści.

- Byłem bogatym i rozpuszczonym członkiem arystokracji. Naśmiewałem się z biedniejszych. - zacisnął dłonie w pięści. - Mój ojciec był dobrym i hojnym człowiekiem. Moim przeciwieństwem. Nie potrafił zarządzać pieniędzmi i zbankrutowaliśmy. Dowiedziałem się o tym pewnego pięknego, słonecznego ranka, gdy służący okradali nasz dom z kosztowności. Próbowałem ich zatrzymać, a oni rzucili się na mnie i pobili za moje szyderstwa. To była zemsta. Ja krzyczałem z bólu, a oni mówili. Moja matka była piękna i inteligentna. Po tym wszystkim uciekła z sekretnym kochankiem i zostawiła tylko list. Napisała, że mnie kocha. Wróciłem do domu. Poszedłem do ogrodu. Musiałem znaleźć ojca. Musiałem z nim porozmawiać. Wyjaśnić. Spóźniłem się. Popełnił samobójstwo.
- Tak mi przykro, Ruki. Jednak urazy sprzed lat nie upoważniają cię do przetrzymywania mnie. Mam rodzine. Kochającego męża i dwie cudowne córki. Pozwól mi żyć z nimi.
- Nie. Jeżeli myślisz, że to wszystko, to się mylisz. Czekałem w posiadłości, myślałem, że matka po mnie wróci. Ale nie. Zanim się zorientowałem mieszkałem już na ulicy. Szydzili ze mnie. Trafiłem do sierocińca. Piekło to mało powiedziane. Znęcali się nade mną. I dzieci, i opiekunowie. Ale znalazłem przyjaciół. Azusa, Kou i Yuma. Opracowaliśmy plan ucieczki, ale złapali nas i ukarali. Zostałem napiętnowany jak zwykłe bydło. - jednym ruchem zrzucił z siebie marynarkę i koszulę, a potem odwrócił się do mnie plecami. Dwie duże blizny przypominały mi Utracenie Skrzydeł z Biblii. Ruki mógłby być aniołem pozbawionym skrzydeł. Upadłym. - Umierałem, gdy zjawił się On. I nam pomógł.
- Kim jest On? - spytałam, gdy ubrał się. Ruki jednak odwrócił głowę. Nie chciał powiedzieć.
- Azusa przyjdzie po ciebie, gdy kolacja będzie gotowa. Napewno jesteś głodna.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Przepraszam, że nie było mnie tak długo. Mam nadzieje, że nie wszyscy się zniechęcili do czytania. Od tygodnia mam ferie i postaram się zrobić co w mojej mocy by napisać jak najwięcej rozdziałów. W między czasie mam jeszcze dwie inne książki, ale zawiesiłam je na rzecz Diabolik. Jeżeli ktoś wie coś na temat 3 sezonu to niech pisze, ale prywatnie. Będę bardzo wdzięczna. Ostatnio poprosiłam o trzy komentarze, a dostałam osiem. Za to też dziękuję. Dzisiaj następny rozdział za cztery kom. To trochę wymuszanie, ale motywuje mnie bardziej niż gwiazdki (co nie znaczy że macie ich nie dawać XD). Pierwsze komentarze sprawiły, że nie odrywałam się od telefonu i pisałam. Jeden z najbardziej motywujących przeczytałam w ostatnim rozdziale Niewolnicy. Był długi mi miły.

Zapraszam i bardzo, bardzo proszę o komentowanie.

Diabolik Lovers 2: More BloodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz