- Nie przestawaj szukać Ayato.

726 73 2
                                    

~~~
YUI
~~~

- Pałęta się niedaleko rezydencji. - wrzeszczy Yuma. - Jeżeli czegoś nie zrobimy, znajdzie ją.

Obudziłam się w łóżku z bólem głowy, którego nie mogłam zniwelować przez brak mocy. Byłam ciekawa kim jest owa istota o delikatnym głosiku. Czy jest tak potężna, że odebrała mi moce? Zajrzałam w głąb siebie i poczułam potężną energię, którą blokuje zaklęcie ochronne. Czyli jednak istota nie odebrała mi mocy. Tylko je zablokowała. Odetchnęłam z ulgą.

- Musimy się stąd wynieść! - krzykną z mocą Kou. - Jeżeli Yuma ma racje to mamy najwyżej dwa dni.
- Zdążymy zmienić Adama. Jestem tego pewien. - głos Ruki'ego nie był wcale taki pewien.

Wstałam z łóżka i zeszłam do kłócących się braci.

- Ci się dzieje? - spytałam.
- Plan nie wypalił. Twój mąż złapał trop, ale bez obaw. Spowolnimy go. - powiedział Ruki.

Serce zabili mi szybciej. Wiedziałam że Ayato się nie podda i mnie znajdzie. Dopiero po chwili euforii dotarło do mnie ostatnie zdanie.

- Jak to: spowolnicie?
- Azusa już się tym zajął.
- Co zamierzacie?
- Nadać cierpieniu nowy sens.

Ruki pstryknął palcami i Yuma zabrał mnie do mojego pokoju. Teraz serce waliło mi ze strachu. Próbowałam wmówić sobie, że przemieniłam Ayato w Strogoja, a w pałacu dużo trenował i nie da się tak łatwo zaskoczyć. Mimo to bałam się o niego.

- Nie martw się. Azusa jest strasznie nieporadny. Zanim Ayato go zauważy, ten zdąży zrobił sobie krzywdę cztery razy. - starał się mnie uspokoić Yuma.
- Nie rozumiem. Trzymasz moją stronę?
- Ja nie prosiłem się o przemianę w króla nocy. Wykonuję polecenia Ruki'ego, ale nie zawsze się z nim zgadzam. Nie jestem żądny zemsty, a ty wydajesz się być dobrą osobą. Masz władzę, moce, wykształcenie, kochającego męża, wspaniałe dzieci, podziw i lokalność innych. Twoje życie wydaje się naprawdę niesamowite. Nie jeden ci zazdrości. Ja napewno i moi bracia też. Nam los spłatał figle, zniszczył część życia, ale nie sądzę, że powinniśmy go zabierać tobie. Ty dostałaś lepsze życie, a my nie. Ale czy to powód żeby się mścić na niewinnej osobie? Nie wiem co ty o tym myślisz, ale dla mnie to tchórzostwo. Powinniśmy zmierzyć się z przeciwnościami tego zasranego losu i zbudować sobie stabilną, lepszą przyszłość. Nigdy nie planowałem stać się wampirem i ganiać za blond dziewuszką o jasnoróżowych oczach, której dostała szansę na szczęśliwą przyszłość. Nigdy nie chciałem uprzykrzyć ci życia, Yui. - w jego oczach malowała się troska i głębokie współczucie, był wobec nie absolutnie szczery.
- Więc dlaczego nie pomożesz mi uciec?
- Geny. Wampiry, nawet te zmienione, są aroganckie do pewnego stopnia. Chcę zbudować sobie przyszłość, ale nie będzie to możliwe jeżeli On zabije mnie, bo nie wykonałem projektu "Ewa". Ja chcę jeszcze trochę pożyć. Rozumiesz mnie, prawda? Yui?
- Tak, rozumiem.
- Jestem na tyle arogancki by dla swojego dobra zniszczyć ci kilka tygodni, a może i nawet całe życie.

Już się nie odezwałam. Pozwoliłam się zamknąć w pokoju. Potem usiadłam na parapecie i wyjrzałam przez okno. Gdzieś tam jest mój ukochany.

- Nie przestawaj szukać Ayato. - szepnęłam.

~~~~~
AYATO
~~~~~

Powoli słońce chyliło się ku zachodowi. Temperatura wyraźnie spadła, ale nie sprawiło mi to problemu. Nie kiedy moja żona jest gdzieś przetrzymywana. Musiałem ją znaleźć.

Zamknąłem oczy i przypomniałem sobie tamtą noc, kiedy Yui obudziła się dręczona koszmarami. Byłem zaspany, ale dobrze pamiętałem jej bladą cerę, potargane, złote loki wyglądające jak aureola. W pamięci wyrył mi się zmęczone, duże, jasnoróżowe oczy przepełnione lekkim strachem. Czułem niepokojącą aurę. Walczyłem ze snem, ale przegrałem, gdy wyszła z sypialni. Wydawało mi się że minęło kilka sekund, a słyszę jej głośny krzyk. Musiała się bać. Zerwałem się z łóżka i w ciągu kilku sekund znalazłem się w ogrodzie, ale to było o kilka sekund za późno. Na ziemi leżał tylko różowy krzyż, z którym nigdy się nie rozstawała.

Sięgnąłem do kieszeni spodni i wyjąłem nietypową biżuterię. Kiedy trzy lata temu Yui przekroczyła próg rezydencji widziałem w niej nadgorliwie wierzącą, słabą i delikatną dziewczynę o urodzie małego aniołka. Nigdy nie przypuszczałbym, że okaże się silną, odważną, niezależną kobietą, która potrafi zawalczyć o siebie i bliskich, a także jedyną miłością mojego życia. Gdyby ktoś mi powiedział, że ta dziewczyna będzie moją żoną i razem będziemy mieć dwie córki to spaliłbym go żywcem i zatańczył na prochach. A jednak... Lśniący medalion w mojej dłoni, z którego kpiłem wcześniej, stał się symbolem jej potęgi i w jakimś stopniu naszej miłości.

Spojrzałem w niebo. Szukałem jej od tej feralnej nocy, ale magiczny ślad urywał się przy krzyżu. Nie mogłem się poddać. Potrzebuję jej. Chociaż ciężko mi to przyznać zaczynam powoli tracić nadzieję.

Nie przestawaj szukać Ayato. W mojej głowie usłyszałem głos Yui. Nabrałem powietrza w płuca. Wyczułem jej delikatny magiczny ślad.

- Mam cię. - pomknąłem przed siebie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Pisząc o uczuciach Ayato zrobiło mi się smutno i żal. Porwali mu żonę, którą tak kochał. Wiem, że to idiotyczne, bo to ja jestem Bogiem w tej historii. Znam początek i zakończenie. Ale kiedy piszę widzę ich naprawdę. To tak jakbym stała tuż obok nich i słyszała słowa, dotykała emocji. Tak jakby byli żywi. Mam wrażenie, że jestem niczym świetnie odczytujący emocje i myśli duch w ich życiu, którego zadaniem jest przenieść ich historię na papier.

Zapraszam i proszę o wyrażanie szczerej opinii w komentarzach.

Diabolik Lovers 2: More BloodWhere stories live. Discover now