Rozdział 7

4.9K 231 6
                                    

Ten miesiąc był straszny.
Codziennie kilku godzinne próby, treningi, dieta, stres.
Nie było za ciekawie
Kilka dni przed występem było najgorzej, wszyscy chodzili zdenerwowani, krzyczeli i nie umieli się opanować. Każdy chciał wypaść jak najlepiej. I chyba się udało skoro właśnie teraz stoimy tu... Na scenie.
Nie liczy się w tym momencie nic. Tylko ja. Luke i parkiet.

-Damy rade- szepną mi do ucha partner łapiąc mnie za rękę, a ja się jedynie uśmiechnęłam
Daliśmy?


Nie nie daliśmy, a przynajmniej ja nie dałam.

Wszystko było okej, pościli muzykę i cały stres miną. Zapomniałam o wszystkim, o sponsorach, o dyrektorze, o pani Booka, o wszystkim.
Zaczęłam tańczyć
Podskoki, piruety, wymachy wszystko było dobrze, do kiedy nie było tego wyskoku.
Jebany, kurwa wyskok!!!

Zrujnował mi całe życie, już nie powrócę do tańca, nie mogę, nawet nie wiem czy będę mogła biegać, jak na razie to leże na łóżku szpitalnym z nogą w gipsie, słuchając ja pielęgniarka mówi mi że mam uważać i nie przemęczać nogi.
Próbując wyskoczyć źle stanęłam i skręciłam staw. Nie pamiętam jaki, nawet nie zawracam sobie nim głowy, ważne że nie mogę tańczyć.
Chce mi się płakać.
Nie mogę uwierzyć że to już koniec. Nie, to nie może być koniec, nie po tylu latach, nie teraz...


-Alice Brook?- Zapytał doktor wchodząc do sali

-Tak?
-Może już pani wracać do domu, tu jest pani zwolnienie - pomógł mi usiąść na wosku i do ręki wręczył mi kartkę - Jeszcze raz powtórzę, niech pani uważa i słucha się zaleceń lekarzy. Oni chcą dobrze, ja chce dobrze. Ja wiem to jest straszne rezygnować z czegoś co się kocha. Przykro mi - dodał, a mi się zrobiło znowu smutno, spuściłam jedynie głowę i zaczęłam kierować się do samochodu gdzie czekała moja mama.
Opuściłam szpital i ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam nie tylko mamę ale i też Chrisa, Monic, Hanne, Alexa, Nathana i Emili. Jejku aż mi się humor poprawił widząc ich z balonami.
Siedziałam na tym wózku jak słup, wpatrzona w ich uśmiechy, aż zaczęli do mnie biec i tulić
-Dziękuję- Powiedziałam odwzajemniając uśmiech wszystkim - Nie było mnie kilka godzin, a wy się zachowujecie jak by nie było mnie przez kilka miesięcy a nawet i lat
-Bo tak bardzo cię kochamy, że te kilka godzin to dla nas wieczność- Odpowiedziała Emili
- I wiedzieliśmy że nie możesz teraz zostać sama - dopowiedział tuląc mnie Chris
- No dokładnie- dodała mama przepychając się przez ten "tłum"- i nawet nie uwierzysz co wymyślili- Popatrzyłam się z wyraźnym znakiem zapytania  na mamę
-Nocka dziś u ciebie, filmy, przekąski, napoje, gry. Co ty na to? - Zapytał Nathan, a reszta patrzyła się na mnie i czekała tylko na jedną odpowiedź
-Tak, z wielką przyjemnością- Uśmiechnęłam się i udaliśmy się do samochodu ja z mamą i dziewczynami w moim, a chłopcy w drugim.





Przyjaźń??Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang