Rozdział 6

5.7K 230 6
                                    


Jak zwykle wstałam o 5:30, no może nie jak zwykle, ale starałam się tak wstawać by codziennie rano móc biegać, ,musiałam dbać o formę bo inaczej na scenie nie dawała bym rady


Ubrałam szare getry, czarną kurtkę i szarą czapkę, bo na dworze nie było już tak ciepło i na dodatek lekko kropiło. Na nogi założyłam jeszcze moje adidasy i pobiegłam w stronę parku słuchając Eminema. Było jeszcze ciemno, ale mi to zupełnie nie przeszkadzało.
Biegałam tak przez godzinę, aż sobie przypomniałam że przecież dziś jest poniedziałek i trzeba iść do szkoły. Sprintem pobiegłam do domu, nie miałam daleko, ale była już 6:40 a zajęcia zaczynały się o 8:00 i pierwszą lekcje zaczynałam od Angielskiego, niby nic strasznego ale nauczyciel nie lubił jak się ktoś spóźniał.
Weszłam do domu i pobiegłam od razu pod prysznic, zajęło mi to z 10 minut, nie potrzebowałam więcej. Wysuszyłam włosy i spięłam je w luźnego koka, nie chciało mi się ich jakoś specjalnie układać.
Z szafy wyciągnęłam moje ulubione czarne rurki i białą luźną koszulkę  z bordowymi rękawami 3/4. Spakowałam jeszcze książki do plecaka i zeszłam na dół do kuchni.
Było już trochę po siódmej a ja dalej zajadałam owsiankę popijając szklanką soku pomarańczowego i oglądając wiadomości w telewizji do kiedy nie dostałam sms'a 


Chris:
Przepraszam ale dziś nie dam rady cię zabrać, bo idę do lekarza :/
Alice: Nic się nie stało nie przepraszaj :) A po co idziesz do lekarza wszytko okej??
Chris: Tak, tak to tylko rutynowe badania-Przypomniało mi się że Chris jak i cała drużyna piłkarska musi robić takie badania co miesiąc, zalecenie trenera by upewnić się czy nikt nie bierze żadnych dopalaczy ani innych używek czy hormonów wzrostu.
Alice:
Okej :) No to powodzenia



Po zjedzonym śniadaniu wsadziłam naczynia do zmywarki i udałam się do wyjścia. Założyłam moje czarne nike roshe, czarną skórzana kurtkę i szalik. Do ręki wzięłam jeszcze kluczyki do mojego samochodu i do mieszkania. Wyszłam z domu zamykając przy tym drzwi i udałam się do garażu gdzie stało moje piękne białe porsche. Weszłam do środka zapinając pasy  i wkładając kluczyki do stacyjki, silnik odpalił za pierwszym razem, wyjechałam z podjazdu zamykając przy tym garaż i bramę i udałam się do szkoły.
Jechałam wpatrzona w drogę, aż nagle zobaczyłam wielki korek.
-Co jest?- zapytałam sama siebie, włączyłam radio i  to co usłyszałam w nim...



Na Skrzyżowaniu ulic Oxford i Chambers Street zderzyły się dwa auta ciężarowe i jedno osobowe, jedna osoba nie żyje a pozostałe są ranne. Samochody zablokowały przejazd do Ontario i Broadwey. Odholowanie tych aut zajmie kilka godzin. Kierowców prosimy o cierpliwość i bezpieczną jadę.
Mówił Mariusz...



Wyłączyłam radio. Boże jak to kilka godzin, ja zaraz mam zajęcia. Jejku i co ja teraz zrobię, przecież dyrektor mnie zabije jak się nie pojawię w szkole, przecież dziś mam próbę na długiej przerwie. Ciekawe co jeszcze mnie dziś spotka.


O 10:30 byłam już na szkolnym parkingu, dość szybko oczyścili drogę pomyślałam i udałam się do szkoły. Korytarz był pusty, ale nie na długo po po chwili usłyszałam dzwonek który oznaczał koniec lekcji. Na wcześniej pustym korytarzu zebrał się tłum ludzi, a ja przeciskałam się pomiędzy nimi by tylko nie być stratowaną.
Byłam już obok szafki i chowałam do niej wszystkie nie potrzebne rzeczy kiedy nagle za pleców wyskoczyła mi Monic
- Nie ładnie się tak spóźniać- Zaśmiała się całując mnie w policzek - Tylko nie mów że znowu zaspałaś - dodała po chwili
- Nie, nie zaspałam, nawet wstałam by jeszcze pobiegać ale był wpadek i musiałam stać w korku bo jakieś ciężarówki się zderzyły - odpowiedziałam zmęczona tym wszystkim
-Ojej, biedna ty - Odpowiedziała żartobliwie, zamykając przy tym moją szafkę i prowadząc mnie do sali gdzie miałyśmy kolejną lekcję
- A ominęło mnie chociaż coś ciekawego ?- Zapytałam ja zwykle uśmiechniętej brunetki
- O mało bym nie zapomniała- odpowiedziała zadowolona -  Za nie cały miesiąc, dokładnie po wizytacji sponsorów jedziemy w góry na cały tydzień- powiedziała piszcząc z radości, ja też się ucieszyłam, bo w końcu będę mogła się odstresować i odpocząć od szkoły od pani Booka od pana dyrektora który już od jakiegoś czasu strasznie mnie denerwuje, ale to pewnie dla tego że chce by wszystko poszło po jego myśli na tej wizytacji i nie che się ośmieszyć przed sponsorami

***

-Jak to nie będę mogła jechać na tą wycieczkę?!!, Pan sobie chyba żartuje!! - Powiedziałam wściekła, kim on jest żeby mi zakazywać jechania na wycieczkę klasową, no dobra jest dyrektorem, no ale sorry przecież dobrze się uczę a zachowanie mam wzorowe, o co tu chodzi
-Alice przykro mi ale nie mogę cie puścić na tydzień na wycieczkę, a co z próbami baletu, występami- odpowiedział opanowanym głosem - musisz ćwiczyć - dodał po chwili
-Słucham!!! Ja ćwiczę już od 3 roku życia, ja nie potrzebuję ćwiczyć, a po za tym to już jest po wizytacji to chyba mogę sobie odsapnąć ten tydzień- odpowiedziałam uspokajając się powoli, ale nie na długo
-No dobrze, ja wiem że to już jest po wizytacji, ale jak już to  wygrasz to będziesz musiała ćwiczyć mimo to że uważasz że nie potrzebujesz już trenować
-Skąd ta pewność że oni mnie wybiorą- odpowiedziałam zakładając ręce na piersiach i podnosząc jedną brew
- No bo przecież w tej szkole nie ma innych talentów, ty jesteś jedynym ty jesteś naszą maskotką która musi ćwiczyć 24h- zaśmiał się jedynie a mnie to wytrąciło z równowagi, jak on może mnie tak traktować, nie jestem żadną maskotką i nigdy nią nie będę, ale skoro tak chce się bawić to proszę bardzo
- Nie jestem żadną maskotka a pan nie ma prawa mi niczego zakazywać kiedy nie ma pan do tego podstaw, ale skoro tak pan chce to proszę bardzo niech pan sobie znajdzie inną MASKOTKĘ!!! Ja się wypisuję- Wstałam z fotela i wyszłam trzaskając drzwiami, dyrektor coś tam za mną  krzyczał ale ja nawet nie zawróciłam, nie chciałam już z nim gadać, byłam strasznie zła, a zarazem wkurzona, dobrze że to była już ostatnia lekcja bo nie wiem czy dała bym radę siedzieć na nich. Wyszłam ze szkoły i udałam się do domu.

Siedziałam na kanapie oglądając jakiś film w telewizji kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi, zdziwiłam się trochę bo było już po 19. Otworzyłam drzwi i ku mojemu zdziwieniu stał w nich Luke. Zaprosiłam go do domu i zrobiłam herbatę
-Pewnie jesteś ciekaw dla czego mnie nie było na próbie?
-Tak właściwie to chce wiedzieć dla czego zrezygnowałaś? Przecież to kochasz? Ja wiem on zrobił źle nie powinien zakazywać ci wycieczek ani nazywać się maskotką, ale powinnaś to olać i pokazać mu że może ci zaufać i że poradzisz sobie z próbami - Nie umiałam nic powiedzieć, nagle zabrakło mi języka w buzi. Miał rację, nie powinnam tak reagować, powinnam mu była pokazać na co mnie stać a nie od razu rezygnować z tego co kocham 
-Masz rację, zachowałam się beznadziejnie- tylko tyle umiałam wypowiedzieć. Uśmiechnęłam się do niego i przeprosiłam że prze ze mnie siedział w szkole czekając na mnie - nic się nie stało- odpowiedział uśmiechając się i przybijając mi żółwika na zgodę. Po godzinnej rozmowie i wypitej herbacie Luke opuścił mój dom a ja poszłam się położyć i usnęłam jak dziecko.










Przyjaźń??Where stories live. Discover now