Szybko zaczęłaś analizować sytuację i przemyślałaś najlepszy plan ataku. Przez poprzednią walkę wykorzystałaś większość czakry i nie chciałaś ryzykować jej zupełnej utraty. Stwierdziłaś, że możesz rzucić trzymanymi przez ciebie shurikenami w Jashinistę, lecz zanim to zrobiłaś, ta sama dziwna kosa, co wcześniej zaczęła lecieć w twoją stronę. Odskoczyłaś, unikając ataku. Zauważyłaś, że twój przeciwnik steruje kosą przy pomocy sznura, który jest do niej przymocowany.

Gdy nadszedł kolejny, bardzo podobny atak, skupiłaś się na linie i rzuciłaś w nią swoją bronią. Naderwała się lekko, a z twarzy Jashinisty zszedł uśmiech. Gdy kosa do niego powróciła, chwycił ją oburącz i bez ostrzeżenia podbiegł do ciebie. Zamachnął się swoim narzędziem, a ty odchyliłaś się do tyłu jak najbardziej mogłaś. Mimo to, kosa drasnęła cię w dłoń, z której powoli zaczęła spływać krew. Straciłaś równowagę i upadłaś na plecy. Jeszcze na ziemi przygotowałaś się na odparcie następnego ataku, lecz twój przeciwnik skierował się do wcześniej namalowanego symbolu Jashina. Wyczułaś, że coś jest nie tak i natychmiast skoczyłaś w stronę stojącego tyłem do ciebie Jashinisty. Wbiłaś mu kunai w plecy. Centralnie w punkt witalny. Uśmiechnęłaś się z tryumfem i odskoczyłaś.
- Trzy... dwa... jeden... - powiedziałaś i pstryknęłaś palcami. Nic się nie wydarzyło. Mężczyzna powinien już dano leżeć martwy na ziemi. Zaniepokoiło cię to. Odwrócił się w twoją stronę z drwiącym uśmiechem.
- Jak ty...?! - wydusiłaś z siebie.
- Nie doceniasz mnie, su*o - powiedział i podrapał się po karku, po czym przekrzywił lekko głowę. - Chciałem załatwić sprawę inaczej, ale więcej zabawy będzie jak zmienię plany... - mówił jakby sam do siebie i zanim się zorientowałaś, mężczyzna biegł w twoją stronę.
Nie zdążyłaś zareagować, a on uderzył cię łokciem w czoło.  Upadłaś skołowana. Pulsowała ci głowa. Wstałaś, zataczając się lekko do tyłu i potrząsnęłaś głową. Gdy ból się uspokoił, podbiegłaś w stronę mężczyzny i chciałaś uderzyć go w brzuch, lecz on szybko schylił się i podciął cię swoją bronią. Upadłaś, a on przykuł cię swoim ciałem do ziemi, przez co nie mogłaś oddychać. Trzymał swoją twarz blisko twojej, przez co zarumieniłaś się, znowu karcąc się w duchu.

- Co ty na to, su*o? - zapytał zadowolony. Ty wolną ręką wyciągnęłaś z kieszeni shuriken i wbiłaś go w brzuch mężczyzny.
- Kur*a! - krzyknął i mocniej przycisnął cię do ziemi. Nie mogłaś pojąć, czemu on jeszcze żyje. Wcelowałaś już po raz drugi w czuły punkt witalny Jashinisty, przez co powinien zginąć.
- Jak ty to...? - wychrypiałaś próbując złapać oddech.
- Hehe... - zaśmiał się tajemniczo. - Taki dar. - "Jest nieśmiertelny" natychmiast przeszło ci przez głowę. - Wiesz co... trochę szkoda, że zaraz cię zabiję. Taka ładna su*a się zmarnuje. - Uśmiechnął się przelotnie po czym nagle wpił się w twoje usta, a ty otworzyłaś szerzej swoje (kolor) oczy. Początkowo leżałaś zszokowana, lecz po chwili odwzajemniłaś jego pocałunek. Jashinista korzystając z twojego szoku, złapał cię za nadgarstki, żebyś go nie zaatakowała i mocniej przycisnął cię do ziemi, przez co syknęłaś. Mężczyzna pogłębiał pocałunek z każdą chwilą. Wiedziałaś, że nie powinnaś tego robić. Wiedziałaś, że to jest twój wróg i że musisz go jakoś zabić lub unieszkodliwić. Lecz wiedziałaś też, że wspaniale całuje i chcesz więcej. Pozwoliłaś jego językowi zacząć zaciekłą walkę z twoim. Nie dość, że mężczyzna mocno naciskał ci na płuca swoją klatką piersiową, w dodatku nie miałaś nawet chwili na zaczerpnięcie powietrza.

Kiedy byłaś pewna, że to jest plan twojego przeciwnika, chce cię w ten sposób zabić, udusić... on nagle przestał.

Szybko zaczerpnęłaś chałst powierza i dopiero wtedy zdałaś sobie sprawę z tego, w jak dwuznacznej pozycji leżycie.

- Zejdź ze mnie - rozkazałaś.
- A co jak tego nie zrobię? - zapytał mężczyzna i uśmiechnął się półgębkiem. Nie miałaś bladego pojęcia co masz zrobić. Miałaś unieruchomione ręce i nogi w niezbyt komfortowej pozycji, między którymi leżał Jashinista.

Zwykłe one-shoty [postać x reader]जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें