*Charlotte*
Od samego rana bawię się z wujkiem-Luke-iem w księżniczki. Ja jestem śpiąca królewną a on żabą, która na pewno zmieni się kiedyś w coś ładnego.
-Charlotte choć na budyń z żelkami- usłyszałam krzyk buni dobiegający z kuchni i od razu tam pobiegłam.
Jedząc swój ulubiony deserek czekałam kiedy w końcu przyjdzie moja nowa koleżanka- Victoria. Chciałam pobawić się z kimś ładnym w księżniczki a nie z wujkiem żabą.
Po dość długim czasie razem z bunią poszłyśmy otworzyć drzwi. Przed nami stanęła Victoria razem z tatą a mi od razu zrobiło się smutno.
-Dziękujemy za zaproszenie, o której mam być po Victorię?-spytał tatuś mojej koleżanki.
-Może 19-odparła bunia.
Duzi ludzie jeszcze przez chwilę rozmawiali między sobą, aż w końcu tata Victorii mocno ją przytulił i pocałował w czółko. Kiedy wyszedł od razu się rozpłakałam, bo bardzo tęskniłam za swoim tatusiem i nikt mi go nie zastąpi.
-Charlotte, proszę nie płacz. Posłuchaj może pojedziemy do tatusia w piątek i się wtedy z nim na przytulasz-mówiła bunia.
-Ale ja ja ja bym chciała teraz zobaczyć tatę...
-Ale teraz mamy gościa i tak nie ładnie go tu zostawić skarbie.
Bunia otarła mi łezki i zaprowadziła nas do salonu, gdzie bawiłam się z Victoria w prawdziwe księżniczki. Ona była Belą a ja śpiącą królewną.
*Brittany*
Dziś to ja odwiedzałam Justina w klinice. Bardzo chciałam zabrać z sobą Charlotte, ale nie mogłam. Jej babcia sama, chce z nią iść tam w najbliższym czasie.
Weszłam do dość ciemnej i ponurej sali, gdzie może wszystko było nowoczesne i drogie, ale czemu akurat w takich barwach? Przy stoliku czekał już na mnie Justin. Wyglądał inaczej. Był cały zmarnowany, miał podkrążone i czerwone oczy. Jego włosy nie były ułożone perfekcyjnie jak zawsze, ale i był przystojny.
-Hej, cieszę się, że przyszłaś-odparł i ucałował mnie w policzek. Usiadłam na krześle na przeciwko niego.
-Jak się trzymasz?-spytałam.
-Jest ciężko, tak jak chyba widać...
-Nawet nie próbuj się podawać, zrób dla Charlie!-oburzyłam się.
-Wiem, wiem nie mam nawet zamiaru, tego robić. A co u mojej księżniczki?
-Dziś przychodziła do niej jej nowa koleżanka Victoria, znają się z placu zabaw i pewnie bawię się w księżniczki.
-Zajął ktoś moje miejsce księcia?-spytał smutny.
-Nie, Luke chciała, ale dostałam funkcję żaby. Miejsce księcia jest tylko twoje.
-Tęsknota za nią nie pomaga mi w byciu tutaj.
-Twoja mama chce tu przejść z Charlotte w piątek.
Oczy Justina od razu się rozszerzyły i był gotowy skakać z radości, że w końcu zobaczy swoją małą córeczkę.
-Pewnie się od ciebie nie od klei, nie ma dnia, żeby o tobie nie mówiła czy za tobą nie płakała.
-Sam za nią płaczę, szczerze mówiąc. Dziwnie się obudzić a obok ciebie nie ma twojego małego potworka.
-Musisz być silny dla niej a ona dla ciebie, ale to nie koniec twoich kłopotów.
-Co masz na myśli?-spytał zdenerwowanym tonem.
-Dziadkowie Charlotte złożyli pozew o odebranie Ci praw rodzicielskich...
______________
Hejka!
Jak tam w szkole?
Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Z kogo perspektywy chcecie następny?
Dziękuję za wszystkie głosy i komentarze jesteście kochani.
A i myślę, że rozdziały, będą miały ok.500 słow jak nie więcej.
Kocham Was do nexta.... xx