0.13

2.2K 103 5
                                    

*Charlotte*

Od samego rana bawię się z wujkiem-Luke-iem w księżniczki. Ja jestem śpiąca królewną a on żabą, która na pewno zmieni się kiedyś w coś ładnego.

-Charlotte choć na budyń z żelkami- usłyszałam krzyk buni dobiegający z kuchni i od razu tam pobiegłam.

Jedząc swój ulubiony deserek czekałam kiedy w końcu przyjdzie moja nowa koleżanka- Victoria. Chciałam pobawić się z kimś ładnym w księżniczki a nie z wujkiem żabą.

Po dość długim czasie razem z bunią poszłyśmy otworzyć drzwi. Przed nami stanęła Victoria razem z tatą a mi od razu zrobiło się smutno.

-Dziękujemy za zaproszenie, o której mam być po Victorię?-spytał tatuś mojej koleżanki.

-Może 19-odparła bunia.

Duzi ludzie jeszcze przez chwilę rozmawiali między sobą, aż w końcu tata Victorii mocno ją przytulił i pocałował w czółko. Kiedy wyszedł od razu się rozpłakałam, bo bardzo tęskniłam za swoim tatusiem i nikt mi go nie zastąpi.

-Charlotte, proszę nie płacz. Posłuchaj może pojedziemy do tatusia w piątek i się wtedy z nim na przytulasz-mówiła bunia.

-Ale ja ja ja bym chciała teraz zobaczyć tatę...

-Ale teraz mamy gościa i tak nie ładnie go tu zostawić skarbie.

Bunia otarła mi łezki i zaprowadziła nas do salonu, gdzie bawiłam się z Victoria w prawdziwe księżniczki. Ona była Belą a ja śpiącą królewną.

*Brittany*

Dziś to ja odwiedzałam Justina w klinice. Bardzo chciałam zabrać z sobą Charlotte, ale nie mogłam. Jej babcia sama, chce z nią iść tam w najbliższym czasie.

Weszłam do dość ciemnej i ponurej sali, gdzie może wszystko było nowoczesne i drogie, ale czemu akurat w takich barwach? Przy stoliku czekał już na mnie Justin. Wyglądał inaczej. Był cały zmarnowany, miał podkrążone i czerwone oczy. Jego włosy nie były ułożone perfekcyjnie jak zawsze, ale i był przystojny.

-Hej, cieszę się, że przyszłaś-odparł i ucałował mnie w policzek. Usiadłam na krześle na przeciwko niego.

-Jak się trzymasz?-spytałam.

-Jest ciężko, tak jak chyba widać...

-Nawet nie próbuj się podawać, zrób dla Charlie!-oburzyłam się.

-Wiem, wiem nie mam nawet zamiaru, tego robić. A co u mojej księżniczki?

-Dziś przychodziła do niej jej nowa koleżanka Victoria, znają się z placu zabaw i pewnie bawię się w księżniczki.

-Zajął ktoś moje miejsce księcia?-spytał smutny.

-Nie, Luke chciała, ale dostałam funkcję żaby. Miejsce księcia jest tylko twoje.

-Tęsknota za nią nie pomaga mi w byciu tutaj.

-Twoja mama chce tu przejść z Charlotte w piątek.

Oczy Justina od razu się rozszerzyły i był gotowy skakać z radości, że w końcu zobaczy swoją małą córeczkę.

-Pewnie się od ciebie nie od klei, nie ma dnia, żeby o tobie nie mówiła czy za tobą nie płakała.

-Sam za nią płaczę, szczerze mówiąc. Dziwnie się obudzić a obok ciebie nie ma twojego małego potworka.

-Musisz być silny dla niej a ona dla ciebie, ale to nie koniec twoich kłopotów.

-Co masz na myśli?-spytał zdenerwowanym tonem.

-Dziadkowie Charlotte złożyli pozew o odebranie Ci praw rodzicielskich...


______________
Hejka!
Jak tam w szkole?
Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Z kogo perspektywy chcecie następny?
Dziękuję za wszystkie głosy i komentarze jesteście kochani.
A i myślę, że rozdziały, będą miały ok.500 słow jak nie więcej.
Kocham Was do nexta.... xx




Daddy's princess j.b. ffWhere stories live. Discover now