Historia poboczna, Przez co się wszystko stało,

1.6K 83 26
                                    

(Sandra)

Zaczęło się od tego, że skończyłam akademię ninja w wieku 5 lat.
Starszyzna wioski liścia uznała mnie za bardzo utalentowane "dziecko" ale tak naprawdę to mieszkańcy konohy, rozmawiali o demonie zerkając jednocześnie na mnie, rozumiałam ich bali się nieznanego, ale co może zrobić jedno samotne dziecko z poza granic wioski ukrytej wśród liści.
Niewiedziałam skąd pochodzę, ponieważ mój klan czy dom już nie istnieje. Teraz jestem mieszkanką konohy w której rządzi Hokage Hiruzen Sarutobi.
Gdy inni dowiedzieli się że ukończyłam akademię shinobi w niecałe 2 miesiące od jej rozpoczęcia z najlepszymi wynikami, jako najmłodsza kunoichi w historii świata ninja.
Kilka dni później dołączyłam do drużyny numer 3 z rozkazu Sandaime ( 3 Hokage) i prośby kapitana zespołu 3-ciego Namikaze Hikaru młodszego brata Yondaime Hokage Namikaze Minato.

(JAKIEŚ 3 MIESIĄCE PÓŹNIEJ)

(24 Marca dzień moich urodzin)

Nasza drużyna bardzo się ze sobą zżyła a w jej skład wchodzą

Namikaze Hikaru

Uchicha Satoshi

Inuzuka Niko

Oraz ja

Hyuuga Sandra

Byliśmy wstanie poświęcić się za siebie nawzajem ale nieprzypuszczaliliśmy że nasz koniec jest bliski.

GODZINA PORANNA

Drużyna 3 przekroczyła granice kraju wody około południa, lecz gdy wzniosła się mgła nadeszło piekło.

4 Godziny później, zaczęło się.
Koniec mojego świata.

Usłyszałam krzyk bólu, moje źrenice rozszerzyły się, byłam w szoku.

Niemogłam w to uwierzyć, że tak naprawdę to jest rzeczywistość.

Niewiedziałam co mam robić.
Byłam zdezierntowana, po raz kolejny usłyszałam krzyk.

-UCIEKAJ!!! - Został przebity na wylot mój kompan i jednocześnie członek klanu Inuzuka.

-NIE!! - Wydarłam się, tak jak starczyło mi sił. Spojrzałam wbok, Drugi także był na skraju śmierci, niedowierzenie przyćmiło mój umysł, przerażenie i szok wzięły udział w mojej głowie.
Już chciałam ruszyć na przód, ale nie mogłam, miałam nogi jak z waty.
W głowie odezwał się głos, który znałam od dawna

- " Chcesz Zemsty?Chcesz Mocy?Uwolnij mnie!!!" - mroczny ton tego zwierzaka co siedzi we mnie, przywołał mnie do myślenia aby się ruszyć.

- "NIEE!!" - To była moja odpowiedź na pytania i rozkaz demona. Wróciłam do rzeczywistości, patrzyłam przed siebie z pustką w tym momencie, gdy ktoś przede mną się pojawił, ocknełam się z swych myśli.
Zauważyłam że znikąd zjawił się Hikaru-sensei.

Nie mogłam w to uwierzyć, że to on...

Nagle prowadzona jakimś dziwnym przeczuciem spojrzałam w dół.
Moje źrenice rozszerzyły się jeszcze bardziej.
Katana tkwiła w jego ciele.
Przeszła na wylot.
Niebyło już dla niego ratunku.

- Proszę tylko nie ty!!! - Wydarłam się, na ile starczało mi sił w płucach.

- San-chan proszę, chroń to co kochasz i ucz się dobrze. - Kaszlnął ciemną cieczą... - Wiem że sobie poradzisz tylko musisz walczyć. - Wziął wdech i powiedział - Cała nasza drużyna będzie z tobą we wszystkich chwilach.
Przybliżył się do mnie, dotknął umazaną krwią dłonią mojego policzka, po czym wyszeptał
- Więc proszę żyj San-chan!!! - Jego silny głos słabł z każdą chwilą.

Po chwili jego ciało padło na brudną ziemię, uszło z niego życie.
Serce mnie zabolało, nie panowałam nad sobą, poczułam niesamowitą siłę wewnątrz mnie.
Nie minęła nawet chwila, a stałam nad martwymi ciałami moich wrogów.
Wtedy po raz pierwszy pokochałam to uczucie, uczucie rządzy krwi.

5 godzin wcześniej

Niko: San-chan, proszę to mój prezent dla ciebie z okazji urodzin.
Podał mi zwój przyzwania - Dziękuję za to. Uśmiechnęłam się w podzięce za prezent.

Hikaru-sensei: Ja także mam coś dla ciebie. - Powiedział z delikatnym uśmiechem na ustach.
Przeszukał swój plecak jednocześnie przybierając jeszcze większy grymas zadowolenia na twarzy. Po chwili wyciągnął specjalne kunai'e czasoprzestrzenne. Podał mi je do ręki, przyjrzałam się im były to autentyczne sztylety Yondaime. Minęło już około 2 minuty kiedy przestałam je oglądać i w podziękowaniu za podarek, przytuliłam sensei'a.
Gdy nagle usłyszałam

Satoshi: Ja także mam coś dla ciebie ale dostaniesz to później.

Wiedziałam zapomniał...

( Już po tragedii mojego życia)

Satoshi: Sa..ndr..a

Moje uszy wyłapały słaby szept
Podbiegłam szybko do niego z pustką w oczach i spojrzałam na mojego przyjaciela. Praktycznie już nie żyje..
Nie mogę mu pomóc a nawet jeśli bym chciała nie znam żadnych medycznych jutsu.

Satoshi: Nie dostałaś ode mnie pre..zen..t.u

Ledwo co powiedział, już chciałam mu przerwać i powiedzieć że to nieważne ale....

Satoshi: Weź go, Mojego Sharingan'a jako prezent urodzinowy. - Wykrzesał z siebie słowa których nigdy nie chciałam usłyszeć w takim momencie. - Nie możesz.... - Z jego ust zaczęła płynąć sromotnie krwawa dróżka tuż przy kącikach warg. Wykaszlał z trudem karmazynową substancję na ziemię. - Mi odmówić... - Dokończył swą wypowiedź.

Nie mając wyboru, przyjęłam go.

I wtedy złożyłam pierwszą obietnicę.

Obietnicę, że znajdę tego kto odebrał im życia i sama go zabije.

Świat Ninja Moimi Oczami ( Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz