-co?- zapytałam i zamrugałam parę razy, zagryzając przy tym wargę chcąc powstrzymać się od ponownego spojrzenia w dół.
-Nieważne. Chodź, dam ci jakieś tabletki i zjemy śniadanie.-stwierdził i wyszedł z pokoju.
Zeszłam za nim na dół i przeszłam przez ogromny, świetnie urządzony salon, a następnie weszłam do równie ogromniej kuchni. Chłopak wyjął z szafki jakieś tabletki i podał mi dwie, razem z sokiem pomarańczowym.
-Dzięki.-powiedziałam i połknęłam je.
-Co chcesz zjesz? -zapytał patrząc na mnie.
-Obojętnie.
-Jajecznica może być? -pokiwałam głową, w odpowiedzi.
Rozglądałam się po domu i przyglądałam się od czasu do czasu chłopakowi, który przygotowywał jedzenie.
-Sam tutaj mieszkasz?-zapytałam
-hmm? -mruknął przyprawiając nasze śniadanie.
-Pytałam, czy mieszkasz tutaj sam.-ponowiłam pytanie.
-Aaaa. Tak sam.-odpowiedział i wyjął z szafki dwa talerze nakładając na nie jedzenie.-Ładnie tu.
-Dzięki.-spojrzał na mnie na chwile i odstawił patelnie do zmywarki.-Tak w zasadzie mieszkam z chłopakami, tu bywam dość rzadko, ale się zdarza.-powiedział, na co popatrzyłam na niego zaskoczona. W takim razie, po co mu drugi dom?
-Gdzie jest Emilly?- zmieniłam temat.
-Z Ryanem. -odpowiedział, a ja miałam ochotę przewrócić oczami. To raczej oczywiste.
-Tyle to ja też wiem. Ale gdzie dokładnie?
-W drugim domu.-mruknął i postawił przede mną talerz z jedzeniem i sok.-Smacznego.
-Dzięki.-powiedziałam i zabrałam się za jedzenie.
Po zjedzonym śniadaniu, poszłam na górę i przebrałam się w swoją sukienkę, oraz założyłam szpilki. Zabrałam też pończochy, które leżały obok butów i zaczerwieniłam się wyobrażając sobie jak je ze mnie ściągał. Zabrałam torebkę i zeszłam na dół.
-Ja już pójdę .-powiedziałam, a chłopak obrócić się do mnie z kanapy na której siedział.
-Już? Poczekaj, odwiozę Cię. -podniósł się i zabrał kluczyki od auta.
-Nie trzeba, poradzę sobie.-uśmiechnęłam się do niego lekko.-Dzięki że mogłam tu zostać i w ogóle.-dodałam.
-Nie ma sprawy. I tak cię odwiozę.-powiedział i przeszedł obok mnie.
Wyszedł na dwór i zatrzymał się przy drzwiach czekając aż wyjdę aby mógł je zamknąć. Wsiadłam do auta, na miejsce pasażera i zapięłam pasy.
-Chyba nie muszę podawać Ci adresu.-powiedziałam przypominając sobie ten raz, gdy złożył mi wizytę.
-Nie. Muszę gdzieś jeszcze wstąpić.-powiedział i opalił samochód.
-Jasne.-odpowiedziałam i wbiłam wzrok w szybę obok mnie.
Po jakichś 10 minutach, zatrzymaliśmy przed dużym domem - jeszcze większym niż ten, należący do Justin'a.
-Chodź ze mną.-powiedział i wysiadł z auta.
Odpięłam pas i wysiadłam. Justin podszedł do drzwi i tak po prostu je otworzył, wchodząc do środka. Obrócił się w moją stronę i podniósł do góry brwi.
-No chodź.-ponaglił, więc wreszcie ruszyłam się z miejsca.
Weszłam do holu średniej wielkości. W wejściu - jak mi się zdawało, chyba do salonu - pojawił się chłopak o czarnych włosach, którego widziałam wczoraj na imprezie.
BINABASA MO ANG
ONE LIFE | Justin Bieber ✔
FanfictionOsoby, do których najtrudniej się zbliżyć, okazują się najbardziej warte tego, żeby je poznać. KOREKTA OPOWIADANIA NIEBAWEM!
Rozdział 10: Wkurwiająca dziewczynka
Magsimula sa umpisa