Rozdział 3

7K 351 37
                                    

Zanim dotarłam do domu, wyrzuciłam rower do osiedlowego śmietnika. Gdy spojrzałam na zegarek myślałam, że zaraz się przewrócę. Była 22:04.

" Nie dość, że jestem już 4 minuty spóźniona, to jeszcze przede mną jakieś 10 min w biegu"

Nagle przejechało koło mnie czarne bmw i wtedy mnie olśniło.

Zrzuciłam kaptur z głowy, rozczochrałam włosy, rozpięłam dekolt, ukazując tym sposobem moje nie małe, dwie przyjaciółeczki. Jeszcze tylko pomaluje usta szminką i będzie zajebiście.

"Taaak, pora rozpocząć zabawę"

Jako iż, że po drugiej stronie ulicy był klub striptizerski, należało by wykorzystać tą okazję.

Ruszyłam zgrabnym krokiem w stronę jakiegoś kolesia z zielonym irokezem.

- Siema - powiedziałam uśmiechając się sztucznie - potrzebuje pomocy kochaniutki.

- No co jest mała? - spytał, patrząc mi się w cycki.

" Za to" mała" by mu się nieźle oberwało, no ale, że jest mi potrzebny muszę się powstrzymywać od wybicia mu zębów. Chociaż patrząc na jego krzywe uzębienie, brak zębów nie spowodował by większej różnicy"

- Chodzi o to, że bardzo, ale to bardzo mi się spieszy do domu- tu dotknęłam ręką jego policzka i jeszcze bardziej się nad nim pochyliłam- i tak się zastanawiam czy mógłbyś mnie podwieś słonko.

Tym razem zaczęłam podgryzać dolną wargę. Co, na bank mu się to spodobało. Pewnie pomyślicie:

"Skąd ona to wie?"

Otóż istnieje coś takiego jak "namiot" u chłopaków ( brawo dla wtajemniczonych :* ). Po mimo tego, że miał czarne spodnie, a dookoła nas było już ciemno mogłam bez problemu stwierdzić, że waśnie taki namiot się u niego pojawił.

- Pewnie, ale coś za coś - powiedział puszczają mi oko.

" Ja pierdole, on ma mnie tylko podwieś. Loda mu nie będę robić - bez przesady"

- Dasz mi swój numer? - spytał.

- Jasne - powiedziałam ze sztucznym uśmiechem.

" Po moim trupie, zboczeńcu"

Koleś wyciągnął telefon, a ja zaczęłam recytować szereg byle jakich liczb.

- No, a teraz wsiadaj.

Podjechał do mnie niebieskim fiatem 126 p.

" To są chyba jakieś jaja"

Spojrzałam na zegarek - 22:09

" Pierwszy i kurwa ostatni raz idę na taki układ"

Wsiadłam do samochodu. Od razu poczułam zapach czegoś gnijącego.

" Zaraz się porzygam"

Po mimo tego, że podróż minęła nam dość szybko, miałam już jej serdecznie dosyć.

Po pierwsze ten okropny smród, który wywołałby na pewno u nie jednego człowieka odruchy wymiotne.

Po drugie - siedzenie. Prze całą drogę czułam jak mnie kuje wychodząca sprężna w miejscu, gdzie tylko nie liczni mają dostęp.

Kiedy w końcu stanął przed domem wybiegłam ( dosłownie) z tego zasranego samochodu, nawet nie oglądając się na kierowcę.

Gdy weszłam do domu, usłyszałam, że '' goście " bawią się w " Zabaw się moją szparką".
Gra polega na tym, że trzy dziewczyny zostały przywiązane do stołów, gdzie ich partnerzy mają do dyspozycji kilka zabawek, którymi muszą doprowadzić swoją wybrankę do orgazmu w jak najkrótszym czasie.

" Nawet nie wynikam w to jaki jest tego czegoś rekord"

Nie chciałam jechać windą, bo istnieje duże prawdopodobieństwo, że mama będzie tuż obok, a jeśli pójdę schodami to nie dość, że będę miała bliżej do pokoju to może jeszcze jej nie spotkam.

Sapiąc i dysząc jak po udanym seksie weszłam w końcu na to cholerne czwarte piętro i po cichu zaczęłam się skradać do swojego pokoju.

Byłam taka szczęśliwa, otwierając drzwi do pokoju, że nie spotkałam mamy, że nie zauważyłam kto siedzi u mnie na łóżko.

Mama.

-Ughm, mamo? - spytałam - wszystko dobrze?

- Nie - podniosła na mnie swoje zaczerwienione oczy od płaczu - Nic nie jest dobrze.

- Ale co się stało ? - ciągnęłam - nie rozumiem.

- Bo... bo dzisiaj w klubie pojawił się Garry - powiedziała.

Garry to dawna miłość mamy. Dwa lata temu, spędzali ze sobą każdą wolną chwilę. Wydawało się, że są prawdziwą, kochającą się parą, ale do czasu. Pewnego dnia Garry nie wrócił do domu z pracy, mama zaczęła się martwić, bo nie odbierał od niej telefonu, nie dawał żadnych oznak życia.

Kiedy mama przeszukiwała jego rzeczy znalazła list, zaadresowany właśnie do niej. Było w nim główne napisane, że nie chce już jej znać i, że to nie była prawdziwa miłość.

Mama się załamał. Piła, paliła nawet czasami ćpała. Doszła do samego dna. Kilka razy wylądowała w szpitalu, a lekarze mówili jej, że jeżeli nie zmieni stylu życia to za kilka miesięcy nas opuści.

I właśnie chyba ta rozmowa dała jej takiego kopa, że wydostała się z tego bagna i zaczęła normalnie ( chociaż na początku z trudem ) funkcjonować.

Bynajmniej aż do dziś.

- Coś mówił? - spytałam.

- Tak, powiedział, że chce spróbować jeszcze raz, a ja mu na to...

- No? Co mu odpowiedziałaś? Co zrobiłaś?! - niemal krzyczałam.

- Zgodziłam się - szepnęła przez łzy, po czym wybiegła z mojego pokoju.

" Jeśli jeszcze raz ją skrzywdzi, osobiście dopilnuje, że wyrwę temu chujowi jaja... No Garry, lepiej miej się na baczności, bo mała dziewczynka, którą zapamiętałeś strasznie się zmieniła i nie jest już taka kochana jak przed tem ."

~*~*~ 

Hejka naklejka xD

Jakiś taki krótki wyszedł mi ten rozdział, ale to nic. Następne będą zdecydowanie dłuższe :)

No Garry... lepiej byłoby dla Ciebie gdybyś wcale nie wracał. Teraz musisz dokładnie przemyśleć co masz zamiar zrobić z mamą Maego, bo dziewczynka, którą zapamiętałeś sprzed kilkunastu lat już nie jest taka grzeczna jak kiedyś! :)

Jesteś? To zostaw po sobie ślad :)

Do następnego xxx :D 

Margo - Dziewczyna z Burdelu || L. H ||Where stories live. Discover now