Rozdział 11:

5.1K 343 5
                                    


- Karam Cię... twoim strachem i nieśmiałością... wobec mnie.. myślę, że to wystarczy.. - zbliżył się i zaczął całować mnie po szyi. Odepchnęłam go dłońmi, lecz nie przestał. Złapał je rękoma i przywarł do pościeli. - Trzy, cztery, pięć.., sześć - odliczał całując mnie zaczynając od ucha... - Siedem, osiem, dziewięć... - zatrzymał się przy koszuli, lecz to nie stawiło mu oporu, rozpiął guziki i całował dalej. - Patrz na mnie! - krzyknął.

- Dlaczego! - warknęłam.

- Chcę widzieć co czujesz.. - Dziesięć, jedenaście, dwanaście.. - całował coraz niżej, przez całe moje ciało przebiegały jakieś iskierki, które dziwnie przyspieszały bicie mojego serca. Cały czas patrzył na moją reakcję. Na początku udawałam, że mnie to nie rusza. - trzynaście, czternaście, piętnaście. - ale po tym pocałunku kiedy lekko uszczypnął moją skórę na brzuchu, zębami, wydałam z siebie cichy jęk i zamknęłam oczy. - Patrz! - wyszeptał. - Szesnaście, siedemnaście. - znów ją przygryzł. Przestał całować. Podniósł głowę do góry i złączył nasze wargi.. Całowaliśmy się coraz szybciej.

- Nate! - wysapałam, a on przy okazji wepchnął mi swój język do ust.

W momencie kiedy ktoś zapukał do drzwi oderwał się ode mnie i popatrzył przez szybę.

- Kto tam? - zapytał.

- Paul! Dzwoni telefon Molly! - krzyknął, cholera! Nate spojrzał na mnie i wstał. Otworzył drzwi, a ja szybko zaczęłam zapinać koszulę... Wziął go i odebrał. - Tak słucham? - powiedział do telefonu.

- Molly? - usłyszałam.

- Nie, jej chłopak. Molly poszła wziąć prysznic. - co? pojebało Cię...?

- A.. le.. gdzie ona jest? - zapytała chyba mama..

- U mnie w domu, myślę, że nie będzie zadowolona, że z Panią rozmawiam, więc przykro mi... - westchnął.

- Wszystkiego najlepszego. - usłyszałam z telefonu.. a Nate się rozłączył. Podał telefon Paulowi, kiedy chciałam wstać...

- A ty gdzie.. jeszcze z tobą nie skończyłem. - zaśmiał się i popchnął na łóżko. Spojrzałam błagalnym wzrokiem na Paula, który cicho się zaśmiał. Nate nie przejmował się, że on dalej tutaj jest i znów stanął nade mną i zaczął mnie całować po szyi. Oderwał się..

- Młody zamknij drzwi... - popatrzył na niego, a Paul szybko opuścił pomieszczenie. 

- Super! Dziękuje, że go odebrałeś! - warknęłam, ale znów uleciał ze mnie cichy jęk... On ssał moją szyję! Hej! Będę mieć malinkę! 

- Wiem, że się cieszysz... to już twoja ostatnia kara... - powiedział pocierając jeszcze raz miejsce na mojej szyi. 

- Malinka?! - pisnęłam. 

- Tak . - uśmiechnął się.

- Nate, czemu....... - zawyłam.

- Bo powiedziałaś, że nie chcesz ze mną spędzać czasu, tylko wolisz Paula.. - warknął.

- Och... no bo on jest taki miły... i inny .. ale to nie znaczy, że ty nie jesteś.. tylko on mnie nie uderzył nigdy na razie i ... ... dobra  utkwiłam.  - zrezygnowałam z tłumaczenia się.

- Wiem, on był pierwszy do tego, żeby z tobą zostać.. - zaśmiał się.. 

- Co to czemu.. nie może? - nie rozumiałam.. 

- Bo ja tutaj dowodzę, maleńka. - znów zaczął mnie całować po szyi. Kiedy przygryzł mój płatek ucha, znów cicho jęknęłam.

- Dlaczego to ty tu dowodzisz? - zapytałam.

- Och.. bo jestem najsilniejszy... i najstarszy... - odpowiedział masując swoją  dłonią mój prawy bark.

- Ile masz lat? - zapytałam.

- 30. - po tych słowach osunęłam go od siebie i gwałtownie usiadłam.

- Co? Kurwa myślałam, że jakieś 24... - powiedziałam przerażona, a on się zaśmiał i znów mnie położył.

- Zgadłaś.. - zaśmiał się. 

- Co zgadłam? - odepchnęłam jego twarz.

- No mam 24 lata, tak tylko powiedziałem, żeby zobaczyć twoją reakcję.... i warto było .. - zaśmiał się..

- Spadaj! - burknęłam i odwróciła się pod nim.

- Ubierz się w jakąś sukienkę i zejdź na dół.. Są w mojej szafie.. Czekam na dole. - powiedział...

- Alee.. - nie zdążyłam dokończyć bo jego już nie było.

Otwarłam szafę i na końcu wieszaka. Ujrzałam 3 piękne suknie. Skąd on je ma? Matko jakie śliczne? - pisnęłam do siebie. Wybrałam obcisłą czarną sukienkę i beżowy zwiewny sweterek z koronki, na dole leżał kartonik z reklamówką i karteczką. ,, A to reszta pańskiej kreacji" - przeczytałam i otworzyłam karton. Gdzie były czarne trampki? .. A w reklamówce... parę kosmetyków..

Zabrałam się za malowanie.. rzęsy pomalowałam tuszem i zrobiłam kreskę.. przypudrowałam policzki i nałożyłam szminkę.. Założyłam trampki i szczerze... to samej sobie się spodobałam. Zeszłam po woli na dół po schodach, gdzie czekali na mnie chłopacy... Ubrani w stroje.. motocyklowe?  Sama skóra...

- O wow... - pierwszy popatrzył Paul. 

- Piękna. - pisnął Alex, a Nate tylko patrzył jak schodzę..

- To gdzie idziemy? - zapytałam stając na przeciwko.

- Jedziemy na zawody... musisz udawać dziewczynę Nate.. jak coś, bo on dzisiaj ma wielki występ. - oznajmił Alex.

- Ty świnio,  to po to to robiłeś! - krzyknęłam na Nate i pobiegłam na górę.


Błękit jego oczuWhere stories live. Discover now