Rozdział 10:

5K 336 9
                                    

W drzwiach stanął Nathan. Szybko zerwałam się na równe nogi. W jednej ręce trzymał tort, a w drugiej.... matko przepiękną gitarę, owiniętą wstążką... 

- Wszystkiego najlepszego Molly.. - uśmiechnął się. Położył tort na stoliku, a gitarę na kanapie. Po czym rozszerzył ramiona, pokazując, że mam się przytulić. Podbiegłam do niego i mocno go objęłam.

- Dziękuje, - pisnęłam. Staliśmy tak dość długo i Nate dalej mnie nie puszczał.. - Nate? Może.. - przerwałam widząc, że Paul idzie zadowolony z paskiem do salonu. - Nie odważysz się.. Nathan! Puść! - niby się śmiałam z jego miny która miała wyraz ,, Trzymaj, zaraz ją zgwałcę"  , ale też się bałam. 

Nate wzmocnił uścisk i nie miałam już żadnym szans. Wyrywałam się... a chłopacy liczyli uderzenia.

- Osiem, dziewięć, dziesięć, jedenaście, dwanaście, trzynaście..  - liczył Paul, waląc coraz mocniej. Stanęłam na palcach i objęłam Nathana nogami w pasie, a on złapał mnie za biodra.

- Wal po jej tyłku, a nie moich nogach. - śmiał się do Paula.

- Szesnaście, siedemnaście. - krzyczał Paul.

- Stop! - powiedział Nate i zrzucił moje nogi na ziemię. Zwolnił trochę uścisk i kiedy chciałam, obrażona wyjść, złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie, gdzie nasze usta złączyły się. Serce zaczęło znów mocnej bić i nie mogła złapać oddechu. Oderwał się ode mnie  i przyciągnął lekko. Po czym uderzył mocno dłonią o moje pośladki, a ja cicho pisnęłam i podskoczyłam.

- Ała... Nate.. - i znów zatkał moje usta swoimi... ściągnęłam jego rękę z biodra  nie mogąc złapać oddechu, a on położył mi głowę na barku. 

- Dwa.. - szepnął mi do ucha... , a ja odepchnęłam się od niego. 

- Co ty liczysz? - zapytałam unosząc brwi..

- Buziaki... chyba, że wolisz klapsy to... - nie dokończył i wyciągnął dłoń, a ja szybko odwróciłam się tyłem i złapałam go za dwa nadgarstki.

- Ani mi się waż! - warknęłam, a on cicho się zaśmiał. Puścił mnie i wziął do ręki tort. Zanieśliśmy go do kuchni i pokroiliśmy. Zawołaliśmy na dół Paula, bo widocznie musiał pójść na górę... Usiedliśmy w salonie i jedliśmy..

Kiedy wrócił Alex atmosfera trochę się zmieniła. Poprosił ich o rozmowę, a ja zostałam sama w pokoju. Kiedy Paul i Nate wrócili stwierdziłam, że nie będę pytać bo to chyba nic ważnego... Alex za chwilę wszedł za nimi i stanął przede mną.

- Wszystkiego najlepszego. - podał mi dłoń.. Yyy zatkało mnie... totalnie.

- Dziękuje. - wyjąkałam i wstałam by przyjąć dłoń, lecz on lekko pociągnął ją i przytulił mnie. To było już ,, BARDZO DZIWNE" - pomyślałam, chyba częściej musi jeździć do rodziny..


- A i jutro Ja i Alex wyjeżdżamy do Nowego Jorku więc zostajesz z Nathanem, na jakieś 5 dni. - oznajmił Paul, a ja o mało nie zadławiłam się sokiem.

- Że co? - wstałam. - A nie możesz ty ze mną zostać? Nie chcę zostać z tym dupkiem.- zapytałam ignorując spojrzenia pozostałych.

- Yyyy nie... - złapał się za kark, a ja spojrzałam złym wzrokiem na Nathana.

- Teraz przegięłaś. - warknął Nate i wstał, a ja szybko skierowałam się do schodów i uciekałam po nich, słysząc jak chłopacy się śmieją, a ja tu zaraz umrę ze strachu. Otwierałam wszystkie drzwi pokoi, ale tylko Paula były otwarte... Trudno, nie obrazi się.. weszłam i schowałam się za drzwiami.

Nagle drzwi otworzyły się i nasze spojrzenia się spotkały.. 

- Tak Ci ze mną źle? - wysapał, na moją szyję...

- Nie, nie po.... - uciszył mnie kładąc mi palec na ustach.... 

- Za późno..- odwrócił mnie jednym ruchem, tak, że teraz stałam tyłem do niego. Szliśmy w stronę jego pokoju. Próbowałam się wyrwać, ale on jest za silny... zdecydowanie... otworzył kluczem drzwi i puścił mnie. Po czym stanął przy nich i zakluczył. Przełknęłam głośno ślinę. O cholera! Mam przejebane! - pomyślałam. Podchodził do mnie wolno z poważną miną, a ja coraz bardziej się cofałam. Kiedy napotkałam ścianę przy łóżku... miałam przeczucie, że przegrałam.. i chyba się nie myliłam.

- Połóż się.. - powiedział pokazując na łóżko, ale ja tego nie zrobiłam. - Połóż się. - powtórzył trochę głośniej. Uczyniłam to. Pociągnął moje nogi na środek i stanął nade mną.

- Nate.. przesadzasz! Co ty robisz? - powiedziałam, nerwowo. Serce biło mi tak szybko, że nie mogłam się opanować...


Błękit jego oczuWhere stories live. Discover now