Rozdział 4:

5.7K 380 7
                                    

- Wiesz w nim to na razie widzę same wady.. – prychnęłam

- Och, bo wczoraj nie był w nastroju, może jutro mu się poprawi. – położył się na łóżku, a ja ubrałam sobie pościel.

- Em... mogę trochę pograć? – wskazałam na gitarę.

- No pewnie, chętnie posłucham.. Nathan kiedyś grał, ale potem jakoś mu się odwidziało.. – zatkało mnie... ten bezuczuciowy dupek grał na gitarze.. chyba rockowej? – pomyślałam.

- Okej, chcesz coś konkretnego? - zapytałam strojąc gitarę.

- Zdaję się na Ciebie. -podparł się na łokciach i wpatrywał we mnie. Usiadłam po turecku i zaczęłam grać. Kiedy z moich ust wyleciały słowa piosenki czekałam na jego reakcję.

Say something, I'm giving up on you

I'll be the one, if you want me to

Spojrzałam w drzwi, które powoli się uchyliły, lecz nie przestawałam śpiewać.

Anywhere, I would've followed you

W drzwiach stanął Nate. Nie przestawałam, lecz patrzyłam na Paula, który spoglądał raz na mnie, raz na niego.

Say something, I'm giving up on you.

Gdy spojrzałam na Nathana wyszedł i zamknął drzwi. Nie wiem czy mu się nie podobało? – pomyślałam.

- O matko.... To było zajebiste.. dziewczyno masz talent.. – mówił Paul, lecz ja znów spojrzałam na zamknięte drzwi. – Nie przejmuj się nim.. – pogłaskał mnie po plecach.

- To co teraz coś weselszego.. – uśmiechnęłam się.

- Tak. Już nie żałuje, że Cię wziąłem do siebie... Kocham twój głos.. – zaśmiał się...

Znów zaczęłam grać i śpiewać.

Saturday morning jumped out of bed
And put on my best suit
Got in my car and raced like a jet
All the way to you
Knocked on your door with heart in my hand
To ask you a question
'Cause I know that you're an old-fashioned man, yeah


Can I have your daughter for the rest of my life?
Say yes, say yes 'cause I need to know
You say I'll never get your blessing 'til the day I die
Tough luck, my friend, but the answer is 'No'


Why you gotta be so rude?
Don't you know I'm human too?
Why you gotta be so rude?
I'm gonna marry her anyway


Marry that girl
Marry her anyway
Marry that girl
Yeah, no matter what you say
Marry that girl
And we'll be a family
Why you gotta be so
Ruuuuuuude

- To było za.je.bi.ste.. Molly.. – śmiał się...

- Dzięki. – schowałam gitarę do pokrowca. Po chwili do pokoju wszedł Nate.

- Schodzisz jeść? – zapytał Paula.

- No pewnie! – krzyknął Paul i już go nie było. Wstałam i spojrzałam na Nathana.

- Ładnie śpiewasz.. i grasz... - powiedział zakłopotany.

- Dzięki, już myślałam, że to było okropne i dlatego wyszedłeś. – zaśmiałam się, patrząc w te jego wielkie, błękitne oczy.

- A.. zapomniałem.. – przerwał nam Paul. – Molly może skorzystać z naszej lodówki? – zapytał Nathana.

- Może.. Na razie jest grzeczna.. – spojrzał na mnie i wyszedł.

- Uff.. masz szczęście.. inaczej musiałbym dokarmiać Cię po kryjomu. – uśmiechnął się.

- Dlaczego z ,,waszej lodówki" – zrobiłam cudzysłów.

- A, bo wiesz pięciu chłopaków.. którzy.. – przerwałam mu.

- Czekaj, wróć jak pięciu? – machnęłam ręką.

- No bo my i jeszcze takich tam dwóch, pojechali do swoich dziewczyn jak na razie. Poznasz ich może za tydzień. No i wracając.. wiesz każdy lubi coś innego więc kupiliśmy 3 lodówki i ja mam swoją z Natem, a kto miałby dać Ci jeść jak nie ja.. - pokazał na siebie i zaczęliśmy się śmiać..


Błękit jego oczuWhere stories live. Discover now