24.Połamane kawałki świata.

Start from the beginning
                                    

— Cóż, specjalne okazje wymagają... poświęceń. — Nea poprawiła ramiączko. — To suknia po mojej starszej siostrze, ale chyba nikt nie zauważy, prawda? — Obejrzała się na boki. — Zdaje się, że dziewice Eteonu obkupiły się w najdroższych salonach.

— Dziewice? — Shida uniosła brwi i w tym momencie obie wybuchły śmiechem. — No coś ty! Sukienka wygląda jak nowa! Słowo honoru! — Uniosła dwa palce na znak przysięgi. Nie kłamała. Może krój sukienki nie odpowiadał najnowszej modzie, ale Nea i tak nie wyglądała na osobę, która umrze, jeżeli nie zabłyśnie w towarzystwie.

— Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że pozwolili ci zostać. — Nea ujęła przyjaciółkę pod ramię. Razem weszły do wielkiej sali. Obie były tu po raz pierwszy.

— Tak, ja też. — Shida skinęła głową, postanawiając nie drążyć tematu. Wieść o jej ułaskawieniu średnio spodobała się uczniom, którzy od początku czerpali satysfakcje z jej porażek. Po kątach szeptano, że jej ojciec zapłacił sporo kasy, żeby mogła zostać. Nic bardziej mylnego! Pan Hamer byłby ostatnią osobą na ziemi gotową zrobić coś takiego dla córki, która go rozczarowała.

Wielka Sala była ogromnym pomieszczeniem z dużymi, łukowymi oknami, przysłoniętymi przez bordowe zasłony. Z wielkiego sklepienia sufitu z freskami wisiał przepiękny, kryształowy żyrandol. Stoły, nakryte obrusami w tym samym odcieniu co zasłony zastawione były bogato jedzeniem i napojami.

Jeden stolik przeznaczony był dla grona nauczycieli. Shida spojrzała na elegancko ubraną Amailin, która uśmiechała się firmowo do zaproszonych gości: zjawił się sam książę Drevety, kuzyn Cesarzowej, podlegający bezpośrednio jej zwierzchnictwu oraz inny dyplomaci.

Na podwyższanej scenie miała zacząć grać najlepsza w stolicy kapela.

— Czy tam jest prasa? — Shida spojrzała w kierunku grupki dorosłych ludzi, nastawiających aparaty fotograficzne. Dziewczyna zawsze z fascynacją oglądała ich ciężki, masywny wygląd i ogromne oko obiektywu, które uwieczniało obraz w szarym kolorze.

— Bogowie, chyba nie mają zamiaru robić zdjęć? — Przeraziła się Nea. — Mówią, że aparat kradnie po trochu ludzką duszę.

— Nie wiedziałam, że jesteś przesądna. — Yashida parsknęła śmiechem, chociaż obecność dziennikarzy wzbudziła w niej niepokój. Czy zawsze tak było? Nigdy nie czytała o balu w Drapad w żadnej gazecie.

Przesuwały się nieśpiesznie po sali. Po chwili zauważyła Dewi. Kuzynka miała na sobie srebrną, połyskliwą i szeroką sukienkę, której dół spódnicy w tyle sunął pięknie po ziemi. Włosy spięła w misternego koka. Nic dziwnego, że tylu chłopców oglądało się za nią.

Shida uśmiechnęła się kwaśno pod nosem. Nie lubiła Dewi, ale zawsze podziwiała trud, jaki kuzynka wkładała, aby zawsze przodować i błyszczeć. Została przecież przewodniczącą Etetonu, będąc dopiero na drugim roku w Drapad! Bogowie jedni wiedzą, że nigdy wcześniej nikt z drugorocznych nie dostąpił takiego zaszczytu. Dewi miała wrodzony talent do bycia kimś. Shida nie zamierzała kraść jej chwały, czego Dewi obawiała się od początku roku, zanim jeszcze wyszło na jaw, że ledwo potrafi tańczyć. Korona należała się jej kuzynce, bezsprzecznie! Yashida musiała przyznać przed sobą, że nie wyobraża już sobie innej Dewiry Hamer. Ta, na którą właśnie patrzyła, miała w sobie magię wszystkich gwiazd. Na swój sposób było to piękne, choć piękno to miało rażący blask.

Przesunęła wzrokiem od Dewi w kierunku Alva, który stał przy wyjściu, jak milczący strażnik, bacznie obserwujący otoczenie. Ich oczy się spotkały. Uśmiechnął się, ale szybko stracił nią zainteresowanie. Publicznie nie mogli okazywać sobie zbyt wielkiej zażyłości.

𝐌𝐎𝐆𝐀𝐌𝐈 - Taniec WiatruWhere stories live. Discover now