Rozdział 17

748 46 4
                                    

Luke:

No Kurwa mać! Ok chyba coś nie pykło, bardzo nie pykło.

Najpierw wstaje i prawie zabijam się o Hooda. Potem schodzę na dół i słyszę jak Tris rozmawia przez telefon. Nie jestem głupi, wiem, że nie gadała z Nicole. Powiedziała „Pa Niall". To oczywiste, że to nie był Niall Horan, no proszę was. Ale są tysiące gości o tym imieniu i aż mnie nosi jak w ogóle o tym myślę.

Potem ona stoi przy tym pieprzonym zlewie, wypinając ten swój perfekcyjny tyłek. No nie mogłem się powstrzymać, za długo czekałem.

Tristan naprawdę mi się podoba i strasznie na mnie działa. Ona jest jak ja w żeńskiej wersji. Od pierwszej liceum za nią latam i co? Jedno wielkie gówno. Nic.

Mam wrażenie, że ona zawsze coś czuła do Caluma. Zawsze byli ze sobą dość blisko. On mówi do niej „Mała". Słyszałem, że coś ich kiedyś łączyło, ale ile w tym prawdy nie wiem i chyba nawet nie chcę się dowiedzieć.

Daliśmy jej płytę z naszymi piosenkami, większość z nich jest o niej. Jest ślepa?

No byłem już tak blisko. Tak blisko, ale tak daleko. Ehh. Pieprzony Hood. To mój kumpel, ale wkurza mnie.

Poza tym co? Wszyscy po mnie cisną jak po szmacie. Pieprzony troll, idiota, debil, książę... Księciem to może ja jestem, z twojej bajki Mała...

Ugh.

Potem było trochę lepiej. Zasnęła, autentycznie zasnęła na moim ramieniu. I wyglądała przepięknie, aż szkoda mi było ją zostawiać, żeby jechać po Mike'a na lotnisko. No i przyjechał, kolejna osoba, której rzuciła się na szyję, a mnie ledwo kuźwa do domu wpuściła...

A teraz stoję w tej kuchni pijąc ciepłą herbatę i patrząc jak się uspakaja, po swoim ataku paniki. I w sumie wyglądała bardzo słodko kiedy tak na mnie krzyczała.

Nagle nie wytrzymuję. Rzucam kubkiem o ziemie, przez co rozpada się na kawałeczki, a uwaga wszystkich skierowana jest na mnie. Idę agresywnym krokiem w stronę Tris, łapię ją w ramiona i mówię, jak bardzo ją kocham, udowadniając to namiętnym pocałunkiem. Tsaa... A potem odlatujemy na naszym jednorożcu, w stronę zachodzącego słońca.

No niestety nie.

Tristan właśnie dostała SMSa i czytając go uśmiechnęła się. Oh... Czyżby to był ten Neil? Czy Niall? Czy jak on tam kuźwa ma...

I nagle dzwonek do drzwi. Jeżeli to ten frajer to go zajebie. Odstawiam kubek na blat i biorę głęboki wdech, żeby się uspokoić.

Blondi podbiega do drzwi i je otwiera. Chwilę po tym słychać tylko śmiechy, krzyk radości i jakiś niski męski głos. Boże, za jakie grzechy? No co ja takiego zrobiłem?

Razem z chłopakami wymieniamy się spojrzeniami, a chwilę potem aż mnie oniemiało.

Do salonu wnosi ją jakiś wysoki, bardzo dobrze zbudowany blondyn. Jego włosy, które przewiązane były czerwoną bandamką, lekko się kręciły. W sumie była całkiem podobny do nas, wycięty t-shirt, czarne rurki i trampki. Mam wrażenie, że skądś go już znałem, tylko nie za bardzo wiem skąd.

-Chłopaki to jest Ashton Irwin, mój sąsiad z naprzeciwka.-powiedziała Tristan. Ten cały Ashton podszedł do nas i po kolei podał nam ręce na przywitanie. Oczywiście nie mogłem się powstrzymać, żeby nie ścisnąć jego dłoni trochę mocniej niż wypada.

-A to jest Michael, Luke i Calum, moi przyjaciele z Hurstville.-dodała.

-Nie wiem, czy Tris wam mówiła, ale ja też kiedyś mieszkałem w Hurstville.

Summer Love (Niall Horan Fanfiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz