Rzodział 13

789 48 2
                                    

Patrzyłam na Hemmingsa jak wmurowana. Jego rękawy były naciągnięte na dłonie, a ramiona zgarbione. Patrzył na mnie, a ja na niego w zupełnej ciszy, którą przerywał deszcz. Moje ciało przeszły dreszcze od powiewu zimnego wiatru, ale nie czułam tego. Moje myśli były zajęte chłopakiem stojącym przede mną.

-Cześć Tris.-powiedział nagle, a ja w końcu się ocknęłam.

-O mój Boże. Luke, wejdź do środka.-odsunęłam się kawałek, żeby mógł wejść i szybko zamknęłam drzwi.-Idź do salonu, zaraz dam Ci jakiś ręcznik.

Chłopak posłuchał mnie i poszedł tam gdzie go skierowałam, a ja sama pobiegłam do góry po suchy ręcznik. Wróciłam na dół i podałam mu go.

-Wstawię wodę na coś co picia.-mruknęłam pod nosem i skierowałam się do kuchni.

Myślę, że muszę zapalić. Więc razem ze wstawieniem wody, odpaliłam papierosa.

Na pewno się coś stało. Pewnie coś z Calumem. Tak! Ten idiota potrafi jeździć jak psychol i pewnie miał wypadek. Boże! A co jeśli nie żyje?

Moje czarne myśli przerwał mi gwizdek czajnika.

-Luckey, co ty tutaj robisz? W sensie w Londynie?-powiedziałam po pięciu minutach, stawiając dwa parujące kubki na stole.

-Przyleciałem do ciebie.-odparł jakby to było tak bardzo oczywiste.

Tak naprawdę nie wiedziałam co się dzieje. Luke? Tutaj? Przyleciał tu z Australii? Po naszej ostatniej rozmowie nie spodziewałabym się tego. Na pewno coś się stało. Na pewno. Od tak by nie przyjechał. Pewnie mam rację i zaraz mi powie, że wczoraj go pochowali...

-Ale Luke, to nie jest tak, że przejdziesz kilka ulic i już u mnie jesteś. Musiało się coś stać, skoro przyleciałeś tu aż z Hurstville.-powiedziałam zaniepokojonym tonem.

-Nic się nie stało, po prostu chciałem się z tobą zobaczyć.-odparł biorąc łyk herbaty.

-Ale jak? Przecież nie podawałam wam adresu...

-Pamiętasz Thomasa z klasy informatycznej?-zapytał unosząc brwi.

-Tak, Inter Tommy. Ale co on ma z tym wspólnego?-zapytałam nadal nie rozumiejąc o co chodzi.

-Tom jest hakerem, znalazł IP twojego komputera, a razem z tym adres.

-Jezu, Luke. Zhakowaliście mój komputer?-mój ton był lekko uniesiony.

-A co innego miałem zrobić?

-No nie wiem... Hm... Może poprosić Liz, żeby zapytała moją mamę?-zapytałam sarkastycznie.

-Myślisz, że na to nie wpadłem? Problem w tym, że to miała być niespodzianka, a twoja mama od razu by ci wszystko powiedziała.-wytłumaczył, a ja odetchnęłam, bo Calum jednak żyje.

-Oh, czyli lepiej zhakować mi kompa...-rzuciłam.

-Jeśli to taki problem to może wyjdę...-powiedział i już miał wstać, ale go zatrzymałam.

-Nie, nie idź.-zaczęłam.-Chodzi o to, że nie spodziewałam się tego, jestem w małym szoku. Cieszę się, że tu jesteś, bardzo tęsknie.-podeszłam i po prostu wtuliłam się w jego tors. Po chwili jego ręce wylądowały na moich plecach i to była najlepsza rzecz na świecie.

-Gdzie masz walizki, torby, cokolwiek?-zapytałam.-Przynieś je i pokażę ci, gdzie będziesz spał.

-Nie mam.-powiedział.-Poza tym nie będę tu spał, bo nie jestem sam.

-Jak to nie jesteś sam?

-Przyleciałem z Calumem.

-Co? Gdzie on teraz jest?

Summer Love (Niall Horan Fanfiction)Where stories live. Discover now