Rozdział 12

717 47 2
                                    

WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM!


Przyszedł weekend, trzeciego tygodnia wakacji. Chłopcy z 1D, pojechali na cały tydzień na drugi koniec kraju. Mają tam mieć dwa występy i kilka wywiadów. Trochę się wkurzyłam, bo zabrali ze sobą Ashtona, więc nie mam co robić.

Muszę przyznać, że to pieprzeni szczęściarze, bo nad Londynem zebrała się wichura i w dodatku jest burza. Nie wiadomo ile to potrwa, w telewizji mówili, że nawet do kilku dni.

Dzięki Ashton, że zostawiłeś mnie samą na cały tydzień, w dodatku w taką pogodę. Ugh.

Leżałam w salonie, oglądając „Teorię wielkiego podrywu", ubrana w tą wielką koszulkę z logo 5SOS, którą dostałam od chłopaków przed wyjazdem i legginsy. Za oknami było ciemno i deszcz obijający się o szyby praktycznie zagłuszał wszystko. Z jednej strony bardzo lubię deszcz i kiedy pada, zawsze mam ochotę wyjść przed dom i trochę zmoknąć. A to tylko dlatego, że lubię to uczucie, kiedy potem wracasz do ciepłego domu, zdejmujesz te wszystkie mokre ciuchy i nakładasz na siebie nowe, lekkie i świeże ubranie.

Nagle dostałam SMSa od mamy, która poszła dzisiaj z panią Irwin na małą degustacje win, u jej znajomego.

Od Mama: „Skarbie, ja i Anne postanowiłyśmy nie jeździć w taką pogodę. Zostanę tutaj na noc. Jutro rano wrócę. Proszę nie wychodź nigdzie, w lodówce masz trzy mrożone pizze do piekarnika, ustawiaj na pięć minut. Kocham cię, pa."

Odpisałam jej, że w porządku i że też ją kocham, po czym wróciłam do oglądania.

Po dwóch odcinkach zadzwonił do mnie Ashton. Powiedział, że będzie do mnie dzwonić po dwa razy dziennie, żeby sprawdzić czy nie umarłam z nudów.

-Cześć Ashton.-powiedziałam do słuchawki.

-No hej, Tris? I jak tam w Londynie? Słyszałem, że burza.

-Burza? To już nie jest tylko burza Ashton, to jest armagedon. Dziwię się, że jeszcze nie ma jakiejś awarii prądu czy coś... Deszcz tak mi napieprza w szyby, że ledwo słyszę telewizor.-powiedziałam, a Ashton zaśmiał się wysokim głosem.-To nie jest śmieszne, to tragiczne.-powiedziałam udając groźny ton.

-No dobrze. A jakieś plany na wieczór?-spojrzałam na zegarek w telefonie.

-Ashton, jest dwudziesta trzydzieści, więc już jest wieczór.

-No tak, racja. Ale co będziesz robić później?

-Nie wiem, chyba pójdę spać, a jak nie będę mogła, to będę siedzieć przed kompem i cieszyć się, że jeszcze jest prąd.

-Hahaa, w porządku. Chłopaki cię pozdrawiają.

-Dziękuję, ja ich też.-uśmiechnęłam się na myśl, że 1D właśnie mnie pozdrowili. Jeszcze nie jestem do końca do tego przyzwyczajona.

-Też Ci dziękują.

-A wy co teraz robicie?-zapytałam.

-Chłopaki zaraz mają występ i...-Ashton mówił coś dalej, ale ja nie słuchałam, bo usłyszałam dzwonek do drzwi.

-Zaczekaj Ash, ktoś dzwoni do drzwi.-powiedziałam.

-Spodziewasz się kogoś?-zapytał.

-Nie.

Podeszłam pod drzwi i spojrzałam przez judasza. Wryło mnie. Odsunęłam się i znowu spojrzałam.

-Ashton, muszę kończyć, zadzwoń po występie, albo coś. Papa.- powiedziałam i od razu się rozłączyłam.

Szybko rzuciłam się do otwierania drzwi. Gdy już to zrobiłam, spojrzałam na osobę stojącą przed nimi.

Czarne, wtapiające się w ciemność ciuchy, były mokre. Z blond grzywki, na twarz spadały krople. Oraz jedyna rzecz, która wyróżniała się z burzowego, szarego otoczenia. Przenikliwe, błyszczące jak gwiazdy i błękitne jak ocean oczy.

-Luke.-powiedziałam raczej bardziej do siebie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejka!

Rozdział dzisiaj krótki, ale mam nadzieję, że fajny. :D

Więc jest ważna wiadomość. Jeżeli lubicie to opowiadanie, to myślę, że się ucieszycie...

A mianowicie....

*WERBLE*

SUMMER LOVE BĘDZIE MIAŁ DWIE CZĘŚCI!

Mam nadzieję, że to dobra wiadomość. Tylko, że nie wiem, cz będzie opłacac się pisać drugą część, jeśli tak będzie dalej z komentowaniem... Jeżeli będę mieć powód, żeby napisać drógą część, to tak zrobię. Jeżeli nie, to zakoczenie tego nie będzie zbyt fajne..

Tylko tyle dzisiaj :D

Papa

JJ-Smith

Summer Love (Niall Horan Fanfiction)Where stories live. Discover now