Prolog

1.7K 66 5
                                    

Biegłam właśnie przez szkolny korytarz do klasy, jest ledwie kilka minut po dzwonku, więc chyba aż tak strasznie się nie spóźniłam. Wbiegając po schodach na drugie piętro tej przeklętej szkoły, zdążyłam wyciągnąć z torby miętówki (musiałam coś zrobić, żeby stara Enderwood nie wyczuła ode mnie fajek).

Pokonując ostatnie schodki, weszłam na kolejny korytarz, teraz została mi ostatnia prosta, mały skręt w prawo i już jestem w klasie. Przyśpieszyłam, wiedząc, że to spóźnienie nie ujdzie mi tak na sucho. Dość często wagaruję, spóźnienia to u mnie już tradycja, ale jest maj, powoli kończy się rok szkolny, a ja muszę poprawić sprawowanie, żeby zdać dalej.

Biegłam tak przez długi szkolny hol, z tym cholernie ciężkim plecakiem i nawet się nie oglądałam, moim celem teraz było dotarcie do klasy.

Nagle poczułam gwałtowne szarpnięcie za rękę.

-Dokąd tak pędzisz?-usłyszałam i spojrzałam się na osobę, która mnie zatrzymała.

O tak! On mógł mnie zatrzymywać kiedy tylko chciał. Przeuroczy, przesłodki i w ogóle cały idealny. Luke.

Lucas Robert Hemmings jest wysokim blondynem, o prześlicznych niebieskich oczach. Jego grzywka praktycznie zawsze opada mu na czoło, a malinowe usta wykrzywione w cwaniackim uśmieszku sprawiają, że mam ochotę zacałować go na śmierć. Jego ciuchy wyglądały jakby zakładał pierwszą lepszą rzecz jaka wpadnie mu rano w ręce, ale w połączeniu wyglądało to naprawdę gorąco. Zazwyczaj zwykłe koszulki, najczęściej czarne, rzadko kiedy kolorowe; czarne, obcisłe rurki i czarne trampki. Niby nic nadzwyczajnego, ale On sprawiał, że wyglądało jak najdroższe ciuchy, na najlepszym modelu.

Luke chodzi do klasy sportowej razem ze swoimi dwoma kumplami: Michael'em i Calum'em. Są także razem w szkolnej drużynie koszykarskiej i mają mały zespół. Dodają covery na YouTube, a co sobotę w garażu Calum'a są malutkie koncert ich zespołu, który nazwali 5 Seconds Of Summer, ale i tak w skrócie mówimy do nich 5SOS. Mikey wymyślił tę nazwę w grudniu na matematyce, kiedy na dworze było zimno, a on marzył o tym, aby na chwilę posiedzieć w lipcowym upale.

-Na angielski.-odpowiedziałam i poprawiłam włosy.

-A gdzie byłaś?- zbliżył się i powąchał mnie- Czy ty paliłaś? Nieładnie. Takie dzieciątko jak ty nie może palić.- Ugh. No tak. Luke dokucza mi, ponieważ kiedy miałam sześć lat moja mama postanowiła posłać mnie wcześniej do szkoły, więc wszyscy są ode mnie starsi.

-A ty małolacie? Jeszcze nie masz osiemnastu lat, a jarasz jak smok.-ogryzłam się.

-Różnica jest taka, że ja w lipcu mam osiemnastkę, a ty w grudniu... Za jakiś rok.-wyszczerzył się jak idiota, za co dostał w ramię.- A to co? Czerwone końcówki? Co ty się w Clifforda bawisz?-zapytał łapiąc za kosmyki moich włosów.

Michael ma tendencje do zmiany koloru włosów w bardzo krótkich odstępach czasu. Ja ostatnio też postanowiłam trochę poeksperymentować, ogólnie moje włosy są koloru blondu. I rzeczywiście Mikey trochę mi pomógł.

-Fakt, pisałam z Mike'em, to on wybrał kolor.- powiedziałam łapiąc za końcówki swoich włosów.

-O wilku mowa.-Luke spojrzał za mnie, a ja automatycznie się odwróciłam.

Na końcu korytarza, wychylony zza rogu stał Clifford w swoich czarno-zielonych włosach.

-Luke rusz dupę, zaraz zaczyna się trening! Za tydzień koniec sezonu!- krzyknął Mike.

Tak jak wspominałam wcześniej, oni w trójkę razem z braćmi Brooks i ich dwoma kumplami należą do szkolnej drużyny koszykarskiej. Jeśli chodzi o drużynę, są całkiem dobrzy, ten skład dwa razy wygrał mistrzostwa. Za tydzień mają następne, dlatego trener zwiększył im liczbę treningów do trzech w tygodniu.

-Już idę.-odkrzyknął Luke.- Dobra spadam, na razie.- dał mi szybkiego buziaka w policzek i pobiegł  do Mike'a. Poczułam gwałtowne motylki w brzuchu. Buziak był u nas normalnym powitaniem i pożegnaniem, ale za każdym razem miałam to przyjemne uczucie.

Jeszcze zanim Luke w biegu pociągnął go za koszulkę, Mikey zdążył krzyknąć „Fajne włosy, Tris!” i zniknęli.

Uśmiechnęłam się pod nosem.

Chwilę potem weszłam do klasy, gdzie panował straszny hałas każdy z kimś gadał, a jak nie gadał to darł się w niebo głosy. Jedyna rzecz jaka mnie zdziwiła to to, że przy biurku nie było Enderwood.

Podeszłam szybko do swojej ławki, tuż obok Jo. Z tą uroczą brunetką znałam się praktycznie od zawsze. To moja najlepsza kumpela, siedziałam z nią na większości przedmiotów.

-Gdzie Enderwood?-zapytałam szybko.

-Poszła po nasze sprawdziany, bo je sprawdziła, ale zapomniała wziąć.-odpowiedziała.

Usiadłam i po sekundzie usłyszałam trzask drzwi. Wróciła.

Położyła mały stosik papieru na tym swoim biurku obok siebie i zaczęła pisać punktacje na tablicy.

Nagle poczułam wibracje i głośny dźwięk SMS'a rozniósł się po klasie. Idiotka, nie wyciszyłam telefonu.

-Smith! Wyloguj ten telefon, bo ci go skonfiskuję.-usłyszałam donośny głos Enderwood, aż podskoczyłam.- Poza tym wiem o twoim spóźnieniu, widziałam cię z panem Hemmings'em na korytarzu, proszę abyś po dzwonku od razu szła do klasy, a nie urządzała sobie pogaduszki. Aha! I radzę ci zmyć te włosy.

Najstraszniejsze w tym wszystkim było to, że powiedziała to na jednym wydechu, nawet nie odwracając się od tablicy. Ja od zawsze wiedziałam, że to jakaś wiedźma.

Dalej korzystając z tego, że nie patrzyła, odczytałam SMS'a.

Od: Mama

„Po lekcjach wróć od razu do domu, mam niespodziankę”

Potem przez resztę lekcji zastanawiałam się co to może być. Nowe buty? Komórka? Może laptop?

Bóg wie co ona mogła wymyślić...

_______________

Więc o to i jest prolorg. Mam nadzieję, że wam się spodobał i będziecie kontynuować czytanie. Postanowiłam, że rozdziały będę dodawać  poniedziałki (wydaję mi się, że tak jest w porzadku).

Anyway... Chciałabym bardzo prosić o to, abyście komentowali. Wyrażali swoją opinię i wrażenia. Przedewszystkim chciałabym wiedzieć czy ta historia choć trochę was interesuje. Jeżeli znajdziecie jakiś błąd, z miłą chęcią go poprawię, wystarczy, że mnie o nim powiadomicie.

Jak narazie to wszystko. Miłego wieczora <3

~JJ-SMITH

Summer Love (Niall Horan Fanfiction)Where stories live. Discover now