Rozdział 14

757 46 1
                                    

Rozdział nie sprawdzony.

Ja, Luke i Calum weszliśmy do mojego domu cali mokrzy. Nadal strasznie lało i co chwilę można było słyszeć grzmoty.

Chłopcy wnieśli walizki i stanęli w przed pokoju. Pomimo tego, że każde z nas zasłaniało się przed kroplami deszczu jak mogło, to i tak kapało z nas jak z prysznica. Moje włosy od ciepłego powietrza w domu całe się pokręciły. Ugh... Nienawidziłam tego.

Calum pierwsze co zrobił, to rozejrzał się. Przeleciał wzrokiem ściany i meble, po czym powiedział:

-Niezła chata, większa od tej w Hirstville.

Na to Luke westchnął, wziął walizki i wyminął go.

-Gdzie mogę to położyć?-zapytał blondyn.

-Już wam pokazuje. Chcecie osobne pokoje, czy wolicie mieć razem?-odparłam.

-Nie dzięki, nie chcę się męczyć z idiotom w czterech ścianach.-powiedział cicho pod nosem, ale i tak mogłam to usłyszeć.

Zignorowałam to, choć wkurzały mnie jego humorki. Jak ma być taki do końca pobytu tutaj, to nie wiem jak to będzie wszystko wyglądać.

-Chodźcie na górę, zanieście rzeczy, przebierzcie się w coś suchego i oprowadzę was po domu.

Weszliśmy po schodach i skierowaliśmy się do gościnnego obok mojego pokoju. Otworzyłam drzwi, mówiąc, że tu będzie spał Calum. Ten odłożył torby przy progu i zwróciliśmy się do tego naprzeciwko moich drzwi. Tam miał spać Luke.

Wszyscy szybko się przebrali w coś suchego, a tuż po tym oprowadziłam ich po domu.

-Jesteście głodni?-zapytałam kiedy wszyscy siedzieliśmy na kanapie w salonie i oglądaliśmy telewizję.

-Tak-odparł Calum.

-Mógłbym zjeść konia z kopytami.

No tak, cały Luke. Wiecznie głodny.

-Mama napisała mi wcześniej, że zostały jeszcze trzy mrożone pizze. Chcecie?

-Jasne-odpowiedzieli.

-To idziemy do kuchni.

Calum włączył MTV Live HD, gdzie leciało Hot Right Now. Gdy tylko usłyszał, że puścili 1D od razu podgłosił telewizor z uśmiechem i dołączył do mnie i Luka w kuchni.

Sięgnęłam do zamrażalki po pudełka z pizzą i sprawdziłam smaki.

-Ok.-zaczęłam.-Więc mamy jedną z samą szynką, jedną peperoni i hawajską. I od razu mówię, że nie wezmę hawajskiej, bo jej nie cierpię.

-Ja też jej nie lubię.-powiedział Hemmings, krzywiąc się tak, jakby miał zaraz zwymiotować.

-W porządku, skoro tak, to Cal...-zwróciłam się do bruneta.- Ty zjesz z ananasem. Luke chcesz peperoni, czy szynkę?-zapytałam, po czym uświadomiłam sobie, że peperoni to jego ulubiony smak, więc nawet nie ma o co pytać.-Nieważne.-dodałam.

Wyciągnęłam pizze z pudełek i wsadziłam je na trzy półeczki w piekarniku, ustawiając go na pięć minut w stu pięćdziesięciu stopniach, tak jak napisała mi mama. W tym samym czasie poprosiłam Luka o wyciągnięcie talerzy, a Caluma, żeby wziął picie z lodówki.

Po chwili usłyszeliśmy charakterystyczny dźwięk, oznaczający, że pizza jest już gotowa.

Oczywiście błędem było proszenie Caluma, aby ją wyciągnął, bo nie był by sobą, gdyby się nie poparzył.

Powyłączaliśmy wszystko na dole i poszliśmy do mojego pokoju. Gdzie spędziliśmy resztę wieczoru.

Siedzieliśmy we trójkę, słuchając muzyki, gadając o różnych rzeczach. Chłopcy opowiadali mi o tym, co dzieje się w hurstville, a ja to co działo się tu. Oczywiście musiałam wymijać jakoś temat 1D, co było dość trudne, bo większość mojego czasu spędzałam właśnie z nimi i Ashtonem.

-Ej.-zagadnęłam po jakimś czasie.-Czemu nie wzięliście Michaela?-zapytała.

-No właśnie! Totalnie zapomniałem.-Calum złapał się za głowę i razem z Lukiem wymienili się spojrzeniami.

-O czym?

-No bo Mike, miał jechać z nami, ale nie mógł wczoraj, więc ma dolecieć jutro.-odparł Luke.

-Naprawdę?

-Tak. To nie problem, jeśli dołączył by do nas tutaj?

-Nie. Jasne, że nie!-uśmiechnęłam się.

Na wieść, że Mikey ma przyjechać strasznie się ucieszyłam. Cholernie dobrze jest znowu zobaczyć Luka i Caluma, ale gdy jest ich cała trójka jest zajebiście.

-Luke, mogę do niego zadzwonić z twojego telefonu? Zrobię mu niespodziankę.

-Już dawno po dwudziestej trzeciej.-powiedział Hood.-Która jest teraz w Australii?

-Coś koło trzynastej.-powiedział Hemmo.

-Dawaj telefon.-zwróciła się do Luka.

Szybko wybrałam numer i zadzwoniłam. Usłyszałam sygnał, potem Micheal odebrał, a mnie aż wmurowało w podłogę:

-HEMMINGS TY CHUJU! JAK KURWA MOŻESZ? TY ZŁA SUKO. JAK ZŁOŚLIWY I ZAZDROSNY MUSISZ O MNIE BYĆ? JAK KURWA MOŻESZ LUKE? PRZEKROCZYŁEŚ GRANICĘ! TO NIE JEST W PORZĄDKU DO CHOLERY! TY ZŁY MAŁY, GŁUPI, PIEPRZONY TROLLU! NAWET NIE MASZ POJĘCIA JAK BARDZO CIĘ NIENAWIDZĘ! JESTEŚ OBRZYDLIWY!

Moje oczy, aż poszerzały jak spojrzałam na chłopaków. Zaczęłam się po ciuchu śmiać, po czym powiedziałam do słuchawki:

-Cześć Mikey.

-Co? Tristan? To ty? O Boże, przepraszam cię. Myślałem, że to Luke.-Michael zaczął tłumaczyć.

-Jest w porządku. Co ten idiota zrobił?-zapytałam.

-No wiesz... Jest ranek śpię sobie i nagle co? Dzwoni telefon i widzisz, że to ten debil. Nie wkurzyłabyś się?

-Mikey, ale u was jest trzynasta.

-Nie. Trzynasta dwadzieścia cztery.

-To rzeczywiście różnica.

-Chciałem pospać, bo wieczorem mam samolot.

-No właśnie, co do tego. Na którym lotnisku lądujesz?

-Na Lutonie, a co?

-W takim razie odbierzemy cię stamtąd...

-No to jasne, że mnie odbierzecie. Przecież sam do hotelu nie będę szedł.

-W tym punkt. Nie jesteście już w hotelu. Wszyscy śpicie u mnie.

-Ok. Dla mnie jeszcze lepiej. A teraz jak już wstałem, to idę pofarbować włosy. Muszę dobrze wyglądać skoro jadę do Londynu.

-A na jakie robisz?

-Myślałem nad różowo fioletowymi, ale mam kilka farb.

-To nic nie rób. Przyjedź do Londynu i zrobię ci włosy, a ty mi. Bo te czerwone końcówki, które miałam już praktycznie mi zeszły.

-No dobrze.

-To pa Mikey. Do jutra.

-Do jutra Tris.

Rozłączyłam się.

-Trzymaj... Ty zły, mały, głupi, pieprzony trollu.-powiedziałam śmiejąc się, gdy oddawała Lukowi telefon.

Później włączyliśmy jakiś film, ale w środku każdy zasnął.


Summer Love (Niall Horan Fanfiction)Where stories live. Discover now