Rozdział 11

792 52 4
                                    

Minęły już kilka dni od mojego pocałunku z Niallem. Od tamtej pory rozmawialiśmy kilka razy, ale nie o tym co zaszło rano po imprezie. Przez ten czas czułam się jakoś trochę niezręcznie w jego towarzystwie, nie wiedziałam jak się zachować. Za to on wyglądał tak jakby nic się nie wydarzyło.

Teraz siedzę w domu i cały czas o tym myślę.

Myślę, myślę i nie wiem... Nie mam kurwa pojęcia, czy to coś znaczyło czy nie.

W sumie, gdyby nie było nic na rzeczy, to czemu niby miałby to robić? A z drugiej strony, to Niall Horan - może mieć każdą, więc czemu niby ja miałabym być wyjątkiem?

Nie. On na pewno nie chce nic więcej, a to był tylko jednorazowy buziak, pod wpływem chwili.

Ale co jeśli jednak?

Nie! Jasne, że nie! Tristan, ty idiotko, nie bądź naiwna. Muszę zapomnieć... Problem w tym, że jest coś co sprawia, że nie mogę.

To mój idol. Wiadomo, że go kocham JAKO FANKA, ale nic poza tym. I nie mówię, że jest mi z tym jakoś źle, bo tak szczerze nie liczę na nic więcej, ale ja po prostu nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć.

Chcę, żeby był tutaj Calum. On zawsze potrafił mnie wysłuchać, pocieszyć i przede wszystkim doradzić, co mam w tej sytuacji zrobić. Cal bardzo dobry przyjaciel, ale niestety nie ma go tu. Poza tym nawet jeśli by tu był, to nie mogłabym mu nic powiedzieć, bo w końcu to tajemnica. Nie mam tutaj cholernego nikogo, żeby porozmawiać. No bo przecież nie pójdę z tym do Ashtona?

Tęsknie za Lukiem.

Boże, raz o niebie, a raz o chlebie. Czy to normalne, że moje myśli są tak pomieszane?

Oczywiście, że tak... W końcu wypiłaś sama butelkę szkockiej, z barku twojej mamy. Poucza mnie moje sumienie.

To żałosne... Spotkałam się dzisiaj z chłopakami, a to oznacza, że też z Niallem. Po wizycie, czyli około godziny dziewiętnastej poszłam do domu, wzięłam to pieprzone whisky i skończyłam w swoim pokoju, oglądając jakąś komedie z Ashtonem Kutcherem. Ambitnie.

To już nudne. Zadzwonię do Luka.

Pociągnęłam ostatniego łyka z gwinta, nawet się nie krzywiąc. Wyłączyłam film i odpaliłam skypa, żeby sprawdzić, czy Luke jest dostępny. Eh... Oczywiście, że jest. W końcu od rozpoczęcia wakacji, cały czas siedzi w domu.

Dzwonię. Po chwili Luke odbiera i widzę jego piękną twarz na ekranie mojego laptopa. Automatycznie na mojej twarzy pojawia się uśmiech.

-Cześć Luckey!-powiedziałam niezwykle wysokim głosem i zachichotałam.

-Hej Tris.-powiedział zdezorientowany moim zachowaniem.-A co ty taka wesoła?

-Nieee... Wydaje ci się.-zachichotałam.

-Boże, Tristan! Czy ty coś paliłaś?-zapytał ze zdziwionym uśmiechem.

-Nie, no co ty.-powiedziałam i złapała mnie czkawka.

-Piłaś?-kontynuował.

-Może tak troszeczkę.-powiedziałam, bez powodu mrużąc oczy.

-Oj Tristan.-pokręcił głową z dezaprobatą.-Chwal się, z kim?

-Z nikim. Sama.-wzruszyłam ramionami.

-Sama? Coś się stało?- Luke wiedział, że jeśli coś mnie choć trochę dręczy to piję. To nie problem, tylko taki mały nawyk.

-Nie, wszystko jest ok, Luckey.-skłamałam.

-Na pewno?

-Tak.-zachichotałam.

Summer Love (Niall Horan Fanfiction)Where stories live. Discover now