Rozdział 7

791 49 6
                                    

Wyszłam do ogrodu na taras po drodze wyciągając paczkę papierosów i zapalniczkę. Ręce trochę mi się trzęsą kiedy siadam przy drewnianym stoliku. Nie mogłam nawet porządnie odpalić zapalniczki. Jak na dzisiaj to już za dużo, a to dopiero po czternastej. Jeszcze ta impreza, muszę jeszcze porozmawiać Hemmo. Wszystko naraz..

Nareszcie udało mi się zaciągnąć dymem i trochę odprężyć. Zamknęłam oczy, żeby rozkoszować się w pełni nikotyną w moim organizmie.

-Tak mamo, odezwę się. Kocham cię. Pa...-usłyszałam zbliżający się głos, więc otworzyłam oczy, żeby sprawdzić kto to.

Zaparło mi dech w piersi, moje serce stanęło i zakręciło m się w głowie. Zayn Malik. O kurwa!Czy ich wszystkich do końca powaliło? To dla mnie za dużo jak na jeden dzień. Nie mogę tak po prostu siedzieć, palić papierosa i nagle wpadać na moich idoli. Z takim czymś łatwo u mnie o zawał serca!

O nie! On tu idzie. Widział mnie? Chyba jeszcze nie. Co mam zrobić? Wcześniej był ze mną Ashton, a teraz jestem sama.

Tylko spokojnie Tristan, to normalny koleś, taki jak ty, taki jak Ash i każdy inny człowiek na ziemi.

Sekundę później Malik stał już na tarasie.

-Cześć.-powiedziałam ledwo.

-Yyymm.... A ty kim jesteś dziewczynko?-zapytał z lekką pogardą w głosie. Aha, no ok. To było trochę... Wredne?

-Jestem Tris... To znaczy Tristan. Tristan Smith.-odpowiedziałam nie pewnie.

-Ok. I co tutaj robisz Tristan? Włamałaś się? Zaraz zadzwonię po policję!-zaczął.

-CO? Nie! Nie trzeba!-zaczęłam się bronić, ale on cały czas mówił coś typu „znowu kolejne psychiczne fanki" tego typu rzeczy. I pewnie by zadzwonił po policję, gdyby nie Niall, który w porę zjawił się w progu szklanych drzwi.

-Co tu się dzieje?-zapytał zdezorientowany blondyn.

-Nialler! Kolejna fanka wkradła się nam na posesję! Mówiłem wam, że ta przeprowadzka gówno da, bo i tak nas znajdą!-Zayn zaczął wrzeszczeć jak jakaś laska podczas okresu.

-Zayn! Zayn! Spokojnie! To jest Tristan, nasza nowa sąsiadka! Wszystko jest pod kontrolą.

-Ehh..-westchnął brunet.-Ja mam dość. Idę do siebie, szykować się na imprezę.

-Perrie będzie?-zapytał Horan.

-Nie wiem, ma zadzwonić.-Zayn odpowiedział i wszedł do środka.

Zapanowała bardzo krótka cisza, którą przerwał Niall, który usiadł koło mnie.

-Bardzo cię za niego przepraszam, Tris. On tak czasami ma.

-Nic się nie stało. Naprawdę jest ok.

Nie, nie jest ok. Zayn mnie uraził! Nie tym jak mnie potratował, ale tym w jaki sposób mówił o fanach 1D, a w tym także, o swoich fanach. Myślę, że powinie mieć więcej szacunku do ludzi, dzięki którym jest gdzie jest.

-Wróćmy do środka.-powiedział blondyn i obejmując mnie ramieniem, zaprowadził z powrotem do chłopaków.

Przyznam, że to naprawdę bardzo miłe uczucie, kiedy twój idol cię obejmuje.

-O której zaczyna się impreza?-zagadnął Ash, kiedy pojawiliśmy się w salonie.

-Za jakieś dwie godziny.-odpowiedział Harry, patrząc na zegarek.-Chyba czas już wszystko szykować.

-To znaczy, że musimy się zbierać Tris.-Irwin zwrócił się do mnie.

Pożegnałam się z chłopakami i wyszłam razem z Ashtonem. Umówiłam się z nim, że przyjdzie do mnie za półtorej godziny i da mi kilka rad jak mam się zachowywać przy tych wszystkich ludziach na imprezie.



Po jakimś czasie byłam już gotowa. Zrobiłam pełny makijaż (co u mnie oznacza nałożenie korektora, pomalowanie rzęs i użycie delikatnego błyszczyk), ubrałam wyjątkowo buty na wysokim koturnie mojej mamy, czarną koszulę, którą włożyłam w rozkloszowaną, czarną spódniczkę do połowy uda.

Musiałam się wystroić, nie mogłam przecież wyglądać jak frajerka przy tych wszystkich znanych ludziach. Chociaż nadal nie byłam pewna, czy to do mnie pasuje. Zazwyczaj nie chodzę w tak ubrana, to totalnie nie mój styl.

Usłyszałam dźwięk dzwonka i krzyk mojej mamy, że otworzy i tłumiony głos Ashtona, witającego się z Sousie.

-Hejka Tris! Jesteś gotow...-zaczął mówić wchodząc do mojego pokoju, ale przerwał i zamarł w miejscu. Przyglądał mi się dokładnie.

-Coś nie tak?-zaczęłam.-To to ubranie, co nie? Wiedziałam! Wiedziałam, że nie wyglądam dobrze, idę się przebrać!

-Nie, nie! Stój! Wyglądasz naprawdę niesamowicie.-powiedział mierząc mnie wzrokiem.

-Na pewno? Bo jeśli coś jest nie tak, to mam jeszcze czas coś zmienić, to naprawdę nie problem.

-Przestań. Wyglądasz naprawdę świetnie.

-No dobrze.-westchnęłam.

Może i ja wyglądałam „świetnie", ale za to on wyglądał jak Bóg. Czarne rurki, opinające się na nogach, luźny, ciemno brązowy sweter z podwiniętymi rękawami, a na głowie kapelusz. Wszystkie laski tej nocy będą jego.

-Teraz siadaj. Opowiem Ci wszystko co i jak.

Przez następne trzydzieści minut Irwin mówił mi co mam robić, a co raczej nie wchodzi w grę. Kazał mi być pewna siebie, ale skromna „w ten swój uroczy sposób" (cokolwiek miałoby to znaczyć). Nie wpadać w szał, ani ataki fangirl, kiedy zobaczę kogoś sławnego, bo ci ludzie tego nie lubię (i w sumie się nie dziwię), jeżeli będę chciała mieć z kimś zdjęcie, lub porozmawiać, mam kulturalnie i na luzie, podejść i zagadać.

Czyli w wielkim skrócie: mam zachowywać się jak na imprezie ze znajomymi.

Myślę, że dam radę.

-Imreza się już zaczęła.-powiedział patrząc na swojego rolexa. Skąd on ma na to hajs?-Idealnie! Zbierajmy się powoli, zrobimy dobre wrażenie, kiedy „elegancko się spóźnimy".

Złapałam jeszcze szybko swoją małą torebkę, w której schowałam telefon, fajki i klucze. Wyszliśmy z domu i ponownie dzisiaj stanęliśmy przed drzwiami chłopaków.

No to czas zacząć imprezę.



__________________________________________________

Hejka Wszystkim!

Chcę tylko powiedzieć, że ten rozdział nie był sprawdzany. Skończyłam go dosłownie przed chwilką i wrzucam szyko specjalnie dla was.

Życzę udanego weekendu.


JJ-Smith <3

Summer Love (Niall Horan Fanfiction)Where stories live. Discover now